Ksiądz na emeryturze

Z ludu wzięty i dla ludzi ustanowiony... - po przejściu na emeryturę kapłan winien być otoczony życzliwą troską tych, do których został posłany

Z ludu wzięty i dla ludzi ustanowiony... - po przejściu na emeryturę kapłan winien być otoczony życzliwą troską tych, do których został posłany.

Obowiązkiem diecezji jest zapewnienie księżom seniorom duchowej i leczniczo-pielęgnacyjnej opieki, a przy tym godnej starości - podkreśla ks. Piotr Wojdat, dyrektor Domu Księży Emerytów. A co o idei powstania nowej siedziby, panujących w niej warunkach i opiece sióstr mówią sami kapłani?

Życzliwa troska

Pochodzący z Okrzei ks. kan. Jan Madej mieszkańcem Domu Księży Emerytów w Nowym Opolu jest od miesiąca. Konieczność rekonwalescencji podyktowana została udarem, jaki przeszedł w czerwcu ubiegłego roku. Po pobycie w garwolińskim szpitalu i ośrodku rehabilitacyjnym w Wólce Ostrożeńskiej k. Gończyc kapłan dochodził do zdrowia w Bonifraterskim Centrum Rehabilitacji w pobliżu Gostynia. Chwaląc panujące w ośrodku warunki: opiekę medyczną, wkomponowany w kompleks budynków kościół i przyjazność otoczenia, ksiądz kanonik podkreśla, iż podobne odnalazł w siedleckim domu. - Opiekujące się nami siostry są bardzo życzliwe i troskliwe - zaznacza. Po czym wprowadza w rozkład dnia: - O 6.30 jest Msza św. koncelebrowana przez kapłanów. Godzinę później mamy śniadanie. Z kolei wolny czas można zagospodarować wedle uznania: na modlitwę czy choćby spacer - sugeruje, wskazując na korzystne usytuowanie domu w pobliżu lasu. Niemalże pod drzwi seminarium podjeżdża miejski autobus, którym bez problemów można dostać się do miasta. W pobliżu znajduje się także stacja PKP - „Sabinka”.

Idealne miejsce

Panujące w nowym domu warunki chwali również ks. prałat Witold Kobyliński. - Zamieszkanie przy seminarium to poniekąd spełnienie moich marzeń - stwierdza bez ogródek. Jako proboszcz parafii pw. Trójcy Świętej w Radzyniu Podlaskim ksiądz prałat zainicjował budowę kościoła pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Po rezygnacji z probostwa przeszedł na emeryturę i przeniósł się do Legionowa. W ciągu 22 lat, przezwyciężając kolejne etapy choroby, sprawował wielogodzinną posługę w konfesjonale, stając się jednocześnie znanym i cenionym w diecezji warszawsko-praskiej kaznodzieją. Kiedy, zmuszony poniekąd koniecznością, ks. prałat Kobyliński wystosował do Biskupa Siedleckiego podanie z prośbą o przyjęcie do DKE, zaznaczył, że - o ile byłoby to możliwe - chciałby zamieszkać przy seminarium. Skąd ten sentyment? - Z nominacji bp. Jana Mazura pracowałem w trzyosobowym zespole księży nadzorujących budowę nowego gmachu Wyższego Seminarium Duchownego. Głównym budowniczym był zaś rektor śp. ks. Kazimierz Białecki, któremu jeszcze jako prefekt urządziłem prymicję. Uważałem, że to idealne miejsce dla kleryków. Bardzo podobało mi się również jego otoczenie - chwali zamysł usytuowania domu. A jako kolejny argument przemawiający za zamieszkaniem w DKE ksiądz prałat wskazuje opiekę ss. albertynek. - Byłem z nimi związany od czasów pracy w kurii siedleckiej. Siostry prowadziły wówczas akcję na rzecz miłosierdzia. Obecnie zadanie to spełnia Caritas - wyjaśnia.

Po dwóch latach pobytu w domu przy ul. Kościuszki marzenie kapłana ziściło się. Zwracam uwagę na ilość książek zdobiących mieszkanie... - To resztki - komentuje z zaznaczeniem, że ponad tysiąc tomów, w tym wiele tytułów sprowadzanych specjalnie z zagranicy, przekazał na rzecz seminarium. - Czytanie ubogaca język, skutkuje powiększaniem wiedzy z dziedziny historii czy historii sztuki - o swojej wielkiej pasji ks. prałat Kobyliński mógłby mówić godzinami, a jako sposobność do jej realizacji wskazuje... czas emerytury.

We wspólnocie

Odwiedzając pod koniec ubiegłego roku pensjonariuszy domu spokojnej starości w Wiecznym Mieście, papież Benedykt XVI wypowiedział znamienne - także w kontekście ostatnich wydarzeń - słowa: „Świadom trudności, jakie niesie nasz wiek, chciałbym powiedzieć wam z głębokim przekonaniem: pięknie jest być starym!”. Czy ksiądz prałat zgadza się z tą opinią? - pytam. - Całkowicie - słyszę w odpowiedzi. Choć - jak zastrzega mój rozmówca - mimo wrodzonej wady serca nigdy nie był bezczynnym kapłanem, w przejściu na emeryturę dostrzegł nowe możliwości. - To tylko nazwa - komentuje sens hasła „ksiądz na emeryturze”. - Nadal mogę odprawiać Msze św., głosić homilie, spowiadać, modlić się, a więc spełniać to, co dla roli kapłana jest najistotniejsze - podkreśla z uwagą, że człowiek w każdej sytuacji powinien umieć zorganizować sobie życie, a jako zaletę pobytu na emeryturze wskazuje m.in. uwolnienie od administracyjnych obowiązków.

Indagowani w kwestii kapłańskiej samotności księża seniorzy nie ukrywają, jak wiele zależy od cech osobowości i życiowych okoliczności. - Kapłan z zasady jest sam. Także pracując wśród wiernych, można czuć się jak na pustyni - zaznacza ks. Jan Ornat, były proboszcz parafii m.in. w Klonownicy Dużej, Gocławiu i Pruszynie. - Posługa księdza o tyle ma sens, o ile są ludzie, do których jest posłany - wtóruje przedmówcy ks. kan. J. Madej, wskazując dodatkowo na fakt przynależności do wspólnoty kapłańskiej. - Samotność? Pani redaktor... Życzliwość buduje... życzliwość. Ja, co najwyżej, mogę chcieć wyizolować się na jakiś czas - podsumowuje ze śmiechem ksiądz prałat.

AGNIESZKA WARECKA
Echo Katolickie 7/2013

 

Zamysł, który doczekał się realizacji

Na potrzeby Domu Księży Emerytów zagospodarowano część alumnatu. Inwestycja została przeprowadzona staraniem diecezji siedleckiej z inicjatywy bp. Zbigniewa Kiernikowskiego.

Szefujący Domowi Księży Emerytów ks. Piotr Wojdat nie ukrywa, że idea rozbudowy siedziby kiełkowała przez lata. - Pojawiały się różne koncepcje - przyznaje, wspominając m.in. pomysł powiększenia budynku przy ul. Kościuszki w Siedlcach - dotychczasowego lokum kapłanów seniorów. Zaadaptowanie na dom emeryta niezagospodarowanej części alumnatu przy Wyższym Seminarium Duchownym im. Jana Pawła II Diecezji Siedleckiej w Nowym Opolu okazało się jednak tańszym i łatwiejszym technicznie rozwiązaniem.

- W grudniu 2011 r. z inicjatywy bp. Zbigniewa Kiernikowskiego rozpoczęły się konsultacje z udziałem m.in. diecezjalnej rady ekonomicznej i dziekańskiej. Po akceptacji pomysłu i decyzji księdza biskupa o realizacji projektu prace ruszyły pełną parą - wyjaśnia ks. P. Wojdat z sugestią, iż początek remontu przypadł na połowę stycznia 2012 r., zaś pierwsi księża wprowadzili się do nowych mieszkań już w październiku. DKE przy seminarium będzie funkcjonował obok dotychczasowego - przy ul. Kościuszki, który zamieszkuje aktualnie 11 księży emerytów.

- Docelowo w nowym domu zamieszkać może 20 kapłanów. Urządzony jest on w sposób praktyczny - podkreśla ksiądz dyrektor. - Z uwagi na potrzeby kapłanów ograniczonych ruchowo dobudowana została winda. Jest kaplica, refektarz, pokój lekarski. Są również dwa tzw. pokoje szpitalne oraz dwa dwupokojowe mieszkania bezprogowe z łazienkami przystosowanymi dla osób niepełnosprawnych - wymienia. - Pozostało wykończenie, m.in. zagospodarowanie pomieszczenia na pralnię z suszarnią, oraz mająca rozpocząć się wiosną budowa garaży - zdradza z zaznaczeniem, że pracami remontowymi kieruje ekonom seminarium ks. Paweł Kobiałka.

WA

 

W służbie potrzebującym

Schorowanych kapłanów miłosierną opieką i życzliwą troską otaczają ss. albertynki. Jak wygląda zwyczajny dzień w Domu Księży Emerytów?

Aktualnie pod opieką sióstr w nowym DKE przebywa ośmiu kapłanów. - Liczba ta może ulec zmianie. Księża odchodzą, zamieszkują nowi... - zaznacza s. Wioletta. Jak podkreśla posługująca w refektarzu zakonnica, praca wśród osób chorych i ubogich wpisuje się w charyzmat zgromadzenia. - W starszym wieku fizyczna sprawność jest ograniczona. Księża wymagają stałej opieki, a my pozostajemy do ich dyspozycji przez całą dobę - wyjaśnia. W domu w Nowym Opolu pracuje pięć ss. albertynek, trzy pozostały w Siedlcach przy ul. Kościuszki.

- Siostry otaczają księży, zwłaszcza niedołężnych, kompleksową opieką, poczynając od pobudki, przez pomoc w ubraniu się i doprowadzeniu do kaplicy na Mszę św. - podkreśla ks. P. Wojdat. Do ich obowiązków należy też podanie posiłków (- Korzystamy z pomocy pań z kuchni seminaryjnej, które je przygotowują - uściśla s. Wioletta.) oraz dawkowanie lekarstw. Zajmują się sprzątaniem, segregacją ubrań... Jeśli zachodzi taka konieczność, sprowadzają do księdza lekarza na wizytę domową oraz, w razie wskazania, dowożą do specjalistów. Odwiedzają kapłanów przebywających w szpitalach. Z oddaniem pielęgnują także pacjentów znajdujących się stanie terminalnym.

- Angażujemy się całym sercem, Pan Bóg daje zaś siły i radość z posługi - podsumowuje s. Wioletta z uwagą, że dobro ofiarowane drugiemu człowiekowi wraca w dwójnasób.

WA

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama