Sekta czy religia?

Kim są świadkowie Jehowy? W co wierzą? Czy naprawdę tak świetnie znają Pismo święte? Jak z nimi rozmawiać?

„Chcesz porozmawiać o Bogu?” - to jedno z klasycznych pytań, które każdy z nas słyszał na ulicy czy w drzwiach swojego mieszkania. Mało kto wie jednak, z czym wiąże się wyznanie świadków Jehowy. To sekta czy religia?

Świadkowie Jehowy są zarejestrowani jako związek religijny. Pod względem prawnym są więc traktowani w Polsce i w większości krajów jak religia. Niestety, pewne elementy organizacji ich życia i sprawowanych praktyk mają charakter sekciarski. Powstałym w XIX w. jako spółka akcyjna Towarzystwem Strażnica kieruje prezes stojący na czele zarządu nazywanego Ciałem Kierowniczym. Jego siedziba znajduje się w Brooklynie. Świadkowie Jehowy uważają, że Ciało Kierownicze to tak naprawdę kanał, poprzez który przemawia Jehowa, a wydawane przez Towarzystwo Strażnica gazetki i broszurki są traktowane jako swoisty biuletyn informacyjny pochodzący od samego Boga. Typową cechą sekty jest głoszenie, że posiada się wyłączność na prawdę i że tylko w sekcie można się zbawić. Sekciarski charakter ma rygorystyczne stosowana zasada ostracyzmu. Od członków wymaga się, aby zerwali wszelkie kontakty i unikali tych, którzy opuścili ich organizację lub zostali z niej wydaleni. Przełożeni zborów żądają też ślepego posłuszeństwa. Ponadto wpaja się mocne przekonanie, iż dostrzeganie jakichkolwiek błędów organizacji - np. nietrafne przepowiednie końca świata, brak logiki i konsekwencji w swych naukach - oraz wątpliwości co do doktryny, to oznaka duchowej słabości jednostki. Świadkowie Jehowy mają obowiązek intensywnego starania się o nowych członków. Ilość godzin głoszenia, czyli chodzenia od drzwi do drzwi, zaczepiania ludzi w parku, na ulicy, jest spisywana i przekazywana przełożonym. Werbując nowe osoby, stosują typową dla sekt metodę „bombardowania miłością”. Pewne informacje są niedostępne dla zwykłych wyznawców, ale wyłącznie dla starszych zboru. Ponieważ Świadkowie Jehowy głoszą w parach, pilnują siebie nawzajem, gdyż mają obowiązek zdawania relacji o postawie osoby, z którą chodzą po domach. Nie mogą np. przyjąć od nas żadnej broszurki, bo towarzysz doniósłby o tym fakcie. Są to elementy psychomanipulacji i prania mózgu bardzo typowe dla sekt.

W co wierzą Świadkowie Jehowy?

Świadkowie Jehowy głoszą w parach, pilnują siebie nawzajem, gdyż mają obowiązek zdawania relacji o postawie osoby, z którą chodzą po domach. Nie mogą np. przyjąć od nas żadnej broszurki, bo towarzysz doniósłby o tym fakcie. Są to elementy psychomanipulacji i prania mózgu bardzo typowe dla sekt.

Najogólniej mówiąc, wierzą, że Jezus nie jest Bogiem tylko stworzonym przez Jehowę archaniołem Michałem. Według nich stał się on czasowo człowiekiem, rodząc z Maryi, i od tego momentu zaczął używać imienia Jezus. Zmarł przybity do prostego pala, a nie do krzyża, a następnie został wskrzeszony przez Jehowę. Świadkowie obliczyli, że jesienią 1914 r. nastąpiła paruzja, czyli powrót Jezusa w niewidzialnej postaci będący zarazem inauguracją jego królowania - do tego czasu rządy na Ziemi sprawował szatan. W stosunkowo bliskim czasie ma nastąpić Armagedon, czyli wielka apokaliptyczna wojna z siłami zła, i wszyscy, którzy nie są świadkami Jehowy, zostaną zgładzeni. Nastąpi wówczas również zmartwychwstanie sprawiedliwych i powstanie mający siedzibę w Niebie rząd złożony z Jezusa jako króla oraz 144 tys. wybranych. Pozostali świadkowie Jehowy mieszkać będą cieleśnie na Ziemi przypominającej rajski ogród Eden, a Jezus będzie nad nią panował przez tysiąc lat, po czym zgładzi wypuszczonego na krótko szatana i odda władzę swemu Ojcu - Jehowie. Ponadto świadkowie Jehowy uważają, że Duch Święty to tylko bezosobowa moc, na podobieństwo energii elektrycznej, a nieśmiertelna dusza to wymysł szatana, gdyż według nich człowiek po śmierci przestaje istnieć i może zostać jedynie powtórnie powołany do cielesnego istnienia na końcu czasów, o ile będzie się znajdował w „pamięci Boga”, czyli de facto jeśli będzie świadkiem Jehowy.

Czy możemy powiedzieć, że świadkowie Jehowy są chrześcijanami? Oni sami posługują się oficjalną nazwę Chrześcijański Zbór Świadków Jehowy.

W Polsce świadkowie Jehowy faktycznie są zarejestrowani pod taką nazwą, ale także mormoni noszą nazwę Kościół Jezusa Chrystusa Świętych Dnia Ostatniego, choć wcale nie są chrześcijanami. Słowo „chrześcijanin” pochodzi od greckiego słowa „christianoi”, którym zaczęto nazywać uczniów Jezusa z Nazaretu już kilka lat po Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Po raz pierwszy stało się to w Antiochii Syryjskiej, o czym wspominają Dzieje Apostolskie. Słowo „christianoi” ma bardzo konkretny sens. Dosłownie oznacza „wyznawcy Chrystusa”, a więc „ci, którzy uznają Chrystusa za Boga”. Jak już wspomniałem, dla świadków Jehowy Jezus Chrystus jest tylko aniołem i właśnie ten fakt sytuuje ich poza chrześcijaństwem. Katolicy, prawosławni, luteranie, adwentyści, baptyści i członkowie wielu innych Kościołów, wspólnot oraz zborów - wszyscy oni - mimo wielu różnic doktrynalnych - są chrześcijanami. O świadkach Jehowy tego powiedzieć nie możemy.

Sekta czy religia?

Niemal każdy z nas miał do czynienia ze świadkami Jehowy. I pewnie każdy z nas miał podobne uczucie po rozmowie z nimi: nie potrafimy rzeczowo obronić swojej wiary; w ogóle nie znamy Pisma Świętego. Tymczasem oni cytują fragmenty Biblii z pamięci...

Tak, ale ta rzekoma znajomość Pisma Świętego nie jest wynikiem pogłębionej lektury, tylko specjalnego szkolenia. Innymi słowy: jest to raczej biegła znajomość i umiejętność szybkiego odnajdywania wyselekcjonowanych i wyuczonych wcześniej wersetów. Spotkania świadków Jehowy w dużej mierze koncentrują się właśnie na uczeniu wersetów podanych przez „Strażnicę”. Nie znają więc Biblii, ale mogą sprawiać takie wrażenie. Ich wiedza biblijna ogranicza się do znajomości oderwanych cytatów przewidzianych podczas podejmowania konkretnych tematów. Niejeden świadek Jehowy był w szoku, kiedy kazałem mu odczytać jakiś fragment znajdujący się tuż po wersecie, który przytoczył, bo ciąg dalszy pokazywał jego sens w zupełnie innym świetle. Natomiast niewątpliwie wielu katolików popełnia grzech zaniedbania, jeśli chodzi o formację poprzez Pismo Święte i tę nieznajomość Biblii mogą wykorzystywać różne sekty. To smutne, ale i tak sytuacja wygląda teraz lepiej niż kiedyś.

Czy Biblia świadków Jehowy różni się od katolickiej?

Posługują się własną wersją Pisma Świętego, która nosi nazwę „Przekładu Nowego Świata”, jednak - w przeciwieństwie do Biblii katolickich czy protestanckich - jest to przekład wysoce zmanipulowany, pełen przeinaczeń mających na celu „dopasowanie” do nauk, które wykreowało Towarzystwo Strażnica. W rezultacie dokonano skrajnego zafałszowania Słowa Bożego. Świadkowie Jehowy trwają oczywiście w przeświadczeniu, że jest to najdoskonalszy i najwierniejszy z możliwych przekładów, bo tak napisano w „Strażnicy”. Długo można by mówić o wszystkich manipulacjach i fałszerstwach w tym tłumaczeniu. Niektóre wersety są urwane albo pozbawione jakiegoś słowa. Tam, gdzie Jezus nazywany jest wprost Bogiem, stosują małą literę, aby pokazać, że jest kimś niższym od Boga. Świadkowie Jehowy wstawili również imię Jehowa - w sumie aż 273 razy! - do Nowego Testamentu, choć w greckim oryginale występuje tam słowo Kyrios (Pan).

No właśnie. Skąd w ogóle wzięło się to imię? Dlaczego świadkowie Jehowy przywiązują taką wagę do tego, aby Boga nazywać Jehową?

Słowo Jehowa jest wynikiem błędnego odczytania starotestamentalnego imienia Boga. Jak wiadomo, alfabet hebrajski składa się wyłącznie ze spółgłosek. W Biblii Hebrajskiej imię Boże zapisywane jest czterema spółgłoskami: JHWH, (jest to tzw. Tetragram). Żydzi przez szacunek i ze strachu przed niegodnym wymawianiem imienia Bożego, czytając tekst biblijny, zastępczo używali innych określeń Boga, jak Adonaj czy Elohim. W średniowieczu żydowscy uczeni wymyślili system oznaczania także samogłosek i dopisali do tetragramu znaki samogłoskowe wzięte z imion Adonaj i Elohim, aby w ten sposób zaznaczyć, że właśnie te słowa powinno się wymówić zastępczo. Ludzie niedouczeni odczytali wtedy tetragram jako „Jehowah”. To mniej więcej tak, jakbyśmy pod spółgłoski słowa „Łódź” podłożyli samogłoski słowa „miasto”, wyjdzie nam wtedy jakieś „Łidaźo”. Prawdopodobnie imię Boga w Starym Testamencie brzmiało Jahwe i taką wersję znajdziemy w przekładach katolickich (Biblii Tysiąclecia, Biblii Poznańskiej i innych), ale tak naprawdę nie mamy stuprocentowej pewności. Świadkowie Jehowy przywiązują zaś taką wagę do tego, aby Boga nazywać Jehową, ponieważ to odróżnia ich od chrześcijan, dla których najważniejszym imieniem, imieniem, na które zgiąć się ma wszelkie kolano, jest imię Jezus. Z tego samego powodu świadomie zerwano z symboliką krzyża, zastępując go prostym palem.

Jakie są największe kłamstwa świadków Jehowy?

Jeśli pada pytanie o kłamstwa, to rozumiem, że chodzi o świadome mijanie się z prawdą i manipulowanie faktami, a nie o błędne poglądy teologiczne. Otóż, świadkowie, którzy odwiedzają nasze mieszkania, na ogół naprawdę wierzą w to, co kazano im głosić. W tym sensie nie możemy ich nazwać kłamcami, są raczej ofiarami manipulacji i kłamstw. Wśród świadków Jehowy są też ludzie uczciwi i szczerze oddani sprawie. Natomiast Ciała Kierowniczego Towarzystwa Strażnica nie można już usprawiedliwiać. To właśnie ci ludzie spreparowali sfałszowany przekład Biblii, aby bardziej odpowiadał doktrynie Strażnicy. Ciało Kierownicze wyznaczało też kilkakrotnie daty końca świata. Ostatnią był 1975 r. Wtedy wielu wyznawców organizacji pozbywało się majątków i czekało na ten dzień. Współcześni świadkowie Jehowy mało wiedzą na ten temat, bo „Strażnica” zaprzecza, jakoby kiedykolwiek oficjalnie wyznaczono tę datę. Kiedy pokazałem jednemu ze świadków Jehowy stary numer „Strażnicy”, który głosił, że ci, którzy nie uznają roku 1975, są odstępcami, stwierdził, że to musi być fałszywka sporządzona przez ich wrogów. Wydawane reprinty starych wydań są w odpowiedni sposób zmieniane. W ten sposób świadkowie Jehowy fałszują nawet swoją własną historię. „Strażnica”, cytując rożne publikacje, równocześnie nie pozwala swym czytelnikom na bezpośrednie zapoznanie się ze źródłem, na które się powołuje, bo czytanie jakiejkolwiek literatury oprócz jehowickiej (czyli literatury odstępczej i skażonej złem) grozi wykluczeniem. Tym samym „Strażnica” ma możliwości wmówienia swym czytelnikom największych bzdur, a wyznawcy - nawet jeżeli wydaje im się to nielogiczne - muszą w to święcie wierzyć.

Jak zatem rozmawiać ze świadkami Jehowy?

Tak naprawdę trudno z nimi rozmawiać, bo nie chcą w ogóle słuchać, co mamy do powiedzenia. Są jakby zaimpregnowani na inną niż ich własna argumentację. To typowa cecha ludzi, którym zrobiono „pranie mózgu”. Kiedy w rodzinnym mieście wykazywałem świadkom Jehowy punkt po punkcie błędy i sprzeczności w ich nauce, po prostu zrywali ze mną kontakt i przechodzili na drugą stronę ulicy, kiedy mnie ujrzeli. Jeśli decydujemy się na rozmowę ze świadkami Jehowy, na pewno powinniśmy ich traktować z szacunkiem i miłością, bo są to tak naprawdę ludzie skrzywdzeni przez swą organizację. Nie wolno ich odrzucać i potępiać. Trzeba być świadomym dramatu tych ludzi. Warto na początek zaproponować wspólną modlitwę, choć raczej się na to nie zgodzą. Można też złożyć własne świadectwo wiary. No i przede wszystkim powinniśmy się modlić, aby Duch Święty dał im łaskę dostrzeżenia tego, kim naprawdę jest Chrystus. Możemy bowiem pokonać Świadków Jehowy w dyskusji, ale nie możemy ich nawrócić. Tego może dokonać tylko łaska Boża.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 4/2015

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama