reklama

Z dziejów pobożności medalika św. Benedykta

Literatura mnisza, pisana lub ustna tradycja przedstawia świętego Benedykta jako czciciela krzyża

Paweł Sczaniecki OSB

dodane 22.08.2016 00:00

Chrystus Pan, czegokolwiek dotknął, poświęcał. Dlatego krzyż jest świętością, czczoną powszechnie. Stąd znak krzyża nakreślony pierwszy raz przy chrzcie towarzyszy człowiekowi przez całe życie, przy pacierzu, na wyjezdnym, przy sakramentach, w kościele, w domu, wszędzie. Krzyż wiesza się na ścianie, stawia na rozdrożach, nosi na szyi, w kieszeni przy koronce, do rąk bierze przy śmierci. Święcenie krzyżów sięga Chrystusowego dotknięcia. Rozwija się nabożeństwo, przynosi swój owoc, a mianowicie krzyże i krzyżyki ze złota, srebra, miedzi, drewna. Temat interesuje przede wszystkim osoby pobożne, jak i – wśród nich – archeologów, etnografów, historyków a zwłaszcza „medalografów”, kolekcjonerów.

Z dziejów pobożności medalika św. Benedykta

Obecne opracowanie zwraca uwagę na pewien rodzaj krzyża, zwany krzyżem – albo medalem świętego Benedykta.

Jak krzyż Chrystusowy mógł zyskać taką nazwę? Trzeba się cofnąć w przeszłość i sięgnąć daleko w starożytny świat mnichów. Odchodzili oni na pustelnie – to prawda – jednak ich życie było tylko konsekwentnie chrześcijańskie: ta sama wiara, sakramenty, przykazania, modlitwa, praca – ta sama nadzieja na niebo.

W literaturze, którą zostawili mnisi, trafia się wiele wskazówek o drogach rozwoju pobożności – w obecnym wypadku wiele wskazówek o kulcie krzyża świętego.

Literatura mnisza, pisana lub ustna tradycja przedstawia świętego Benedykta jako czciciela krzyża.

W Subiaco, gdzie rozpoczynał – jak wiadomo – stoi dziś opactwo, jedno z najpiękniejszych na świecie. Gromadka mnichów otacza troską pamiątki m. in. słynne „Sacro Speco” – pieczarę, domniemaną pustelnię św. Benedykta. Wewnątrz wstawiono jego biały posąg, jako młodzieńca kontemplującego krzyż. Archeolog odróżni tu rzeźbę z nowszych czasów, ale też ważną trafność urządzenia tego niezwykłego wnętrza. W pustelni mogło wszystkiego brakować, ale krzyż był na pewno.

Żywot św. Benedykta sprawia niezwyciężone trudności tym, którzy szukają konkretnych imion, dat i nazw, aby rekonstruować kolejność wydarzeń. Opowiedziano jednak, że święty Benedykt swą ręką kreślił znak krzyża w rozmaitych okolicznościach. Ile wyrazu, ile patosu było w tym geście! Jakże przejmujący był okrzyk: „Przeżegnaj twe serce, bracie, przeżegnaj serce!” Łacińskie słowo „signa”! weszło przez obce pośrednictwo (Segnen) do polskiego języka jako „żegnaj – przeżegnaj” i nie budzi żadnych wątpliwości, co do swego znaczenia. W starożytności kreślono już znak krzyża. W świecie mnichów oczywiście praktykowano „modlitwę gestem” albo – jak kto woli – liturgię gestu, wspólną także całemu chrześcijaństwu. Dziś obowiązują znaki krzyża, duży na początku Mszy św., a małe przy czytaniu Ewangelii. W tej dziedzinie historyk obserwuje „długie trwanie fenomenu”.

Literatura mnisza nieraz opowiada, że toczyła się walka z szatanem: oręż, ofensywa, pojedynek i zwycięstwo są tematem zwyczajnym. I święty Benedykt uczestniczył w tej walce, zwyciężając znakiem krzyża. Walka – prawdziwie apokaliptyczna – trwa w historii Kościoła. Jej echa nieraz odezwą się w historii krzyża – medalu św. Benedykta. W związku z tym stoi nawet wygląd krzyża – medalu, przypominający tarczę wojownika.

Z Żywota św. Benedykta wyziera jego postać jako Proroka – cudotwórcy. Cudów dokonuje znakiem krzyża. Na medalach upamiętniać to będzie stłuczony kielich, o którym opowiadano, że zawierał truciznę. „Szklaną czarę z owym zabójczym napojem przyniesiono Ojcu, gdy zasiadł do stołu, aby ją pobłogosławił stosownie do klasztornego zwyczaju. Benedykt wyciągnął rękę i uczynił znak krzyża, a czara, choć znajdowała się dość daleko, rozprysła się od tego znaku zupełnie tak, jakby nie krzyż, lecz kamień spadł na to naczynie śmierci...” W opowiadaniu było wiele zafascynowania cudownością, która przedłuży się potem w historii krzyża – medalu św. Benedykta. Ważnym obecnie jest użytek krzyża, jak i jego przedłużenie w historii.

Relacja dotyczy krzyża – medalu św. Benedykta, przejawu raczej marginesowego. Trzeba krótko wspomnieć inne, ważniejsze przejawy: w ikonografii, w opactwach i w indywidualnej pobożności benedyktynów.

Istnieje pieczęć opactwa w Sieciechowie, zabytek z XII czy XIII w. Przedstawia postać mnicha z aureolą, więc świętego – z krzyżem na piersiach, więc opata, więc św. Benedykta! Jednym z atrybutów, którym go wyróżnia sztuka, jest krzyż.

Z dziejów pobożności medalika św. Benedykta
Święty Benedykt

Nabożeństwo benedyktynów odnośnie do krzyża bywa nieraz ostentacyjne. Wiele klasztorów nosi wezwanie św. Krzyża. W Polsce jedno z opactw zwano świętokrzyskim. Kult krzyża, którego relikwie czczono wewnątrz murów klasztornych, uzyskał wielką popularność i dotąd istnieje w tamtych stronach.

Uprzedzając dalsze wywody, trzeba tu wspomnieć o krzyżu tamtejszym, o jego niezwykłym kształcie.

Równolegle rozwijała się pobożność indywidualna, wznosząc się czasem wysoko. Przykładem świecił mnich świętokrzyski, Mikołaj z Koźmina, jak i potem opat miejscowy Stanisław Sierakowski. Obsługując pielgrzymów, świętokrzyscy benedyktyni dzielili z nimi pobożność, której wyrazem były pisma ojców Marcina Kwiatkiewicza i Jacka Jabłońskiego. Głębszych treści trzeba by szukać u benedyktynów obcych, np. w pięknej książce Benedykta van Haeftena pt. Królewska droga krzyża, tłumaczonej na polski język i drukowanej w Krakowie (1800).

To wszystko wypadło wspomnieć, ile że tamtych wieków sięga początek i rozwój czci, którą zyskał krzyż i medal św. Benedykta.

Nazwano już przejaw ten marginesowym, albowiem nie reprezentuje należycie kultu krzyżowego, ani też kultu św. Benedykta. Jeśli pokorny, nawet budzący zastrzeżenia przejaw interesuje, to z innych powodów. Ująć je można tak: O świętym Benedykcie słychać było w jego jubileuszowym roku 1980 – przedtem ogłosili go kolejni Papieże, Pius XII i Paweł VI, Patronem Europy. Kult św. Benedykta znamienny w całym Kościele, zwłaszcza łacińskim, lokalizuje się często w opactwach, a więc na Monte Cassino, w Subiaco, w Nursji. W Polsce również obserwować go można w dawnym Tyńcu, Lubiniu, na Łysej Górze. Ślady tego kultu trafiają się w dawnych klasztorach np. we Wąwolnicy, w Tuchowie. W kilku wypadkach oddano jego patronatowi kościół – np. w Modliborzycach koło Sandomierza. Kult oczywiście rozwijał się w klasztorach benedyktynek, u kamedułów i cystersów. Ogólnie można mówić o kulcie tym ograniczonym do wnętrza klasztorów.

Omawiany tu krzyż i medal św. Benedykta przeczy temu spostrzeżeniu. W tym wypadku popularność przekroczyła granice zbyt ciasne, krzyż i medalik odnalazł drogę do pobożności ludowej.

Wspomni się – mimochodem – o czarach i zabobonach, inaczej obraz oddaliłby się od prawdy. Wyliczy się publikacje, druki – czasem ulotki z odpustów i straganów – interesujące, bo nieznane nawet Estrei­cherowi! Garść staropolskich druków, albo fakt, że pod koniec XIX w., gdy w Polsce nie było już ani jednego klasztoru benedyktynów, aż dwa razy tłumaczono książeczkę Prospera Guerangera – opata Solemnes o medalu św. Benedykta, drukując ją dziesięciokrotnie.

Zarejestruje się pamiątki tak liczne, że wymagające podziałów, osobno powie się o kolekcji medali tynieckich, osobno wytłumaczy ich napisy, tajemnicze litery i równie tajemniczą nazwę „karawaka”, jej wygląd, użytek i zasięg.

Krzyż, albo krzyż ujęty w formę medalu, chociaż nosi nazwę św. Benedykta, pozostaje krzyżem Chrystusowym. Oddalając wątpliwości, zdobiono go Imieniem Jezusa IHS i trzema gwoździami – znakiem, który wtajemniczeni rozumieli dobrze.

W dziedzinie pobożności krzyż ten i medal używane były w osobliwy sposób. Użytek ten interesuje wielostronnie przede wszystkim osoby pobożne – wśród nich uczonych, historyków, archeologów, kolekcjonerów, bibliografów, etnografów – i zainteresowanie to wyraźnie wzrasta. Wypadło skreślić objaśnienie szersze, nawet i po części naukowe. Medalik zasługuje na to.

Paweł Sczaniecki OSB, Historia i symbolika medalika św. Benedykta, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

opr. ac/ac

1 / 1
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..

reklama