"Witaj szkoło" na rogato, czyli z diabłem w plecaku

Wydawać by się mogło, że tego typu design będzie adresowany w głównej mierze do chłopców, ale nic bardziej mylnego...

Pierwszy dzwonek w polskich szkołach już zabrzmiał, by z codzienną regularnością odmierzać czas aż do końca kolejnego roku szkolnego. Korytarze zapełniły się tłumem dzieci i młodzieży, myślami jeszcze będącymi gdzieś na wakacjach… Dziesiątki modeli plecaków, stosy książek i przyborów szkolnych wszelkiej maści zagościło z tej okazji w księgarniach i supermarketach, by zaspokoić nagły wzrost popytu na te artykuły. Z pozoru – nic się nie zmieniło – typowy trend na rynku w tym okresie. A jednak, gdy przyjrzymy się uważniej ofercie kierowanej do rodziców, dreszcz niepokoju przebiega po plecach. Obok typowego wzornictwa przyborów szkolnych i zeszytów pojawiła się w ostatnich latach nowa estetyka (sic!), zgodna z najnowszymi tendencjami kulturowymi. Otóż, dzieciom i młodzieży proponuje się przedmioty zdobione symbolami i hasłami, które szczególnie mocno propagują pewien określony styl życia i zainteresowania. Widok jest przerażający: na okładkach zeszytów czy pomocach szkolnych straszą czaszki, przedstawiane postaci są stylizowane na wampiry, zombie, demony lub innego typu mroczne stworzenia (np. upadłe anioły, postaci jak z horroru) bądź na członków subkultur (szczególnie punk i metal, także japońska popkultura). Stylistyka przypomina niekiedy modne ostatnio kreskówki dla dorosłych (nie brakuje również wydawnictw bezpośrednio prezentujących ich bohaterów), stanowiąc mieszankę przemocy oraz fascynacji śmiercią, destrukcją i seksem. Ogień, krew, kości, broń, oznaki rozkładu czy posępne krajobrazy – oto, co polscy uczniowie mogą mieć przed oczyma podczas lekcji.

Wydawać by się mogło, że tego typu design będzie adresowany w głównej mierze do chłopców, ale nic bardziej mylnego. Zgodnie z „postępową” i „wyzwoloną” wizją nastolatki, lansowaną przez produkcje telewizyjne, filmowe czy muzyczne o wątpliwej wartości artystycznej, produkty dla dziewczynek i dziewcząt również charakteryzują się podobnymi cechami. Króluje kolorystyka utrzymana w czerni, bieli, czerwieni, różu, pozostałe kolory także są często krzykliwe, kontrastowe. Sylwetki kobiece lub dziewczęce spoglądające z artykułów szkolnych noszą wyzywający makijaż, ekstrawaganckie fryzury i niejednokrotnie skąpą odzież oraz kilogramy biżuterii. Bardzo często występują nietypowe dodatki: pojawiają się czaszki, pacyfki, łańcuchy, niebotyczne obcasy czy akcesoria rodem z horroru. Strój jest opięty, prowokacyjny, przykuwający uwagę do seksualności postaci.

Ten mały przegląd oferty dla uczniów nie napawa optymizmem. Widząc tego typu stylistykę nasuwa się pytanie: jaki wpływ tego rodzaju treści wywrą na użytkownikach tych przedmiotów? Chodzi przecież o osoby, które znajdują się u początku intensywnego rozwoju psychiki i duchowości albo przeżywają decydujący w ich życiu okres dojrzewania, czas kształtowania się ich światopoglądu. Skonfrontowane z taką hierarchią wartości (w pewien sposób odwróconą), być może nie będą umiały krytycznie jej ocenić, tym bardziej, że są w wieku największej podatności na obce wpływy.

W tym miejscu nasuwa się refleksja nad poziomem świadomości istniejącego zagrożenia u rodziców, którzy niejednokrotnie ulegają namowie pociech i zakupują im takie artykuły szkolne lub zezwalają na ich kupienie przez starsze dzieci. W pierwszym przypadku działa zapewne następujący mechanizm: „Skoro inne dzieci mają takie przybory, to dlaczego moje ma być gorsze? Nie chcę, żeby się z niego/niej naśmiewano.” Tutaj należałoby się zastanowić, jak chcielibyśmy formować charakter oraz gust naszych dzieci. Kupując im bezkrytycznie wszystko, czego zapragną ze względu na obowiązującą modę dajemy im czytelny przekaz: „Rób zawsze to, co robią inni. Jeśli się wyłamiesz, to nikt cię nie polubi.”. Tymczasem warto, by młody człowiek wiedział, że nie to, co posiada, czyni go wartościowym i godnym szacunku. Kupowanie sobie przyjaźni i akceptacji zaczyna się właśnie od mniej istotnych elementów, takich jak używane przedmioty, a kończy się na absolutnym podporządkowaniu się pod obowiązujące kanony w danym środowisku rówieśniczym. W grę wchodzą już wtedy: sposób odżywiania (tendencje do przesadnego odchudzania, fast-foody czy ekstremalne praktyki żywieniowe), wygląd zewnętrzny (odzież, makijaż, akcesoria, zdobienie ciała, dbanie o wygląd), wreszcie pasje, gusta (uprawiane sporty, rozrywki), wyznawane wartości. Ten ostatni punkt, jak można się łatwo domyślić, jest najważniejszy. Jeśli i w tej dziedzinie pozwalamy na bezmyślne naśladownictwo, to może się to skończyć dramatycznie dla młodego człowieka. Bardzo szybko postępuje proces adaptacji wszelkich zachowań i przekonań, skoro stawką jest pozycja w grupie. Rolą rodziców jest stałe utrzymywanie kontaktu z dzieckiem, żywe zainteresowanie się tym, czym się ono zajmuje i z kim się spotyka. Sprawa tak , wydawałoby się, prozaiczna jak kupienie zeszytów jest dobrą okazją na wyśledzenie tych upodobań i zwalczanie tych, które są szkodliwe u początku, a nie wtedy, gdy już dziecko ma poważne problemy lub tkwi w subkulturze. Trzeba się również zastanowić, czy cena, jaką przyjdzie zapłacić za zapobieżenie ryzyku (mogącym okazać się bezpodstawnymi obawami) ośmieszenia się przez dziecko nie będzie zbyt wysoka? Kładąc na jednej szali układy towarzyskie, a na drugiej harmonijny rozwój osobowości dziecka, nie mamy chyba wątpliwości w momencie wyboru… Oczywiście, nie chodzi tu o realizację utopijnego marzenia odizolowania dziecka od wszelkich ujemnych wpływów, co jest niemożliwe, ale o eliminacji złych czynników, na których wystąpienie mamy realny wpływ. Obawy o to, że w taki sposób wychowa się dziecko „nieżyciowe” czy „oderwane od rzeczywistości” powinny nam jawić się jako śmieszne. Chodzi o to, aby uchronić młode pokolenie przed otwarciem się na działanie złego ducha, zapraszanego poprzez symbolikę i treść obrazów, o jakich mowa. Czytelników nieprzekonanych o oddziaływaniu znaków, symboli itp. o odwołaniach okultystycznych czy satanistycznych odsyłam do literatury dotyczącej pracy egzorcystów, jak również fachowych opracowań na temat subkultur – kwerenda internetowa i biblioteczna przyniesie mnóstwo pozycji traktujących na ten temat. Chwiejna duchowość młodego człowieka to doskonała pożywka dla wszelkiego rodzaju pokus – z początku niejednokrotnie obojętny na tę ciemniejszą stronę kultury (czy to jeszcze kultura?), otaczany jej elementami, zaczyna nimi nasiąkać. Oswajanie się uosobieniami zła czy magiczną symboliką, dokonujące się właśnie poprzez użytkowane przedmioty, powoduje u niego osłabienie czujności, a w końcu zaczyna fascynować. Tym bardziej, jeśli jest to ogólny trend wśród młodzieży, to jego przejęcie jest łatwo usprawiedliwiane. Dlatego nieoceniona jest przede wszystkim formacja duchowa dzieci i młodzieży, jasne rozgraniczenie dobra od zła. Obojętność rodziców na ewidentne oznaki grzechu w otaczającym świecie oznacza dla dzieci przyzwolenie. Niestety, nie da się zablokować produkcji artykułów szkolnych, o których mowa, pomimo ich destrukcyjnego wpływu na dorastających ludzi – co do tego nikt chyba nie ma złudzeń.

Nie znaczy to jednak, że jesteśmy wobec takiego zjawiska bezsilni. Najgorsze, co można zrobić, to zmieść sprawę pod dywan. Trzeba reagować na obecność takich (i tym podobnych) przedmiotów w otoczeniu dzieci i młodzieży – to zadanie dla rodziców, nauczycieli, wychowawców i katechetów. Zawsze można podnieść ten temat na dyskusji podczas zebrania szkolnego, wymienić opinie, ostrzec przed niebezpieczeństwem. Dyrektorzy są być może w mocy wprowadzić specjalne zapisy w regulaminach swoich szkół, dotyczące bezzwłocznego powiadamiania o takich elementach i obowiązku poruszania tej kwestii na godzinach wychowawczych oraz kontaktu z rodzicami celem wyjaśnienia problematycznych sytuacji. Na pewno ten apel nie spotka się z pełnym poparciem, bowiem zawsze znajdą się osoby, które uznają, że jest to szukanie dziury w całym i próba osławionej już „manipulacji” (słowo-wytrych, mające za zadanie skompromitować od razu całe przedsięwzięcie tylko ze względu na jego moralne podłoże, kłócące się z prywatnym interesem). Tymczasem, negatywne zjawiska wśród młodzieży (wandalizm, stosowanie używek, samobójstwa, przemoc itd.), nie mówiąc już o spustoszeniu duchowym, mogą mieć powiązania z etapem swoistego „prania mózgu”, dokonywanego poprzez przenikanie anty-wartości do wnętrza młodych ludzi za pomocą tak, z pozoru niewinnych, przedmiotów, jakimi są artykuły szkolne czy inne przedmioty codziennego użytku.

Równie szerokim tematem, wymagającym osobnego artykułu a w niniejszym tekście jedynie zasygnalizowanym, jest sprawa samego ubioru dzieci i nastolatków, niemniej naznaczonego równie szkodliwymi znakami i przedmiotami. W świetle tego, co zostało wcześniej powiedziane, nie dziwi fakt, że ich wizerunek jest częstokroć lustrzanym odbiciem tego, co można ujrzeć na produktach adresowanych do tych grup wiekowych. Kwestie dopuszczalnego ubioru także powinny doczekać się stosownej regulacji w statutach szkolnych, dzięki czemu być może udałoby się skuteczniej walczyć ze zjawiskiem masowego wstępowania przez dorastających ludzi w szeregi subkultur, szczególnie tych najbardziej radykalnych i moralnie degradujących. Źle pojęta wolność w szkolnych murach staje się plagą dzisiejszych czasów – administracja szkoły pozbawia się na własne życzenie autorytetu i prawa decyzji w sprawach podlegających normalizacji. Przyjęcie zasady dowolności w stroju i wyglądzie, przyzwalającej na takie ich aspekty, jak: piercing, ekstrawaganckie fryzury, ostentacyjna biżuteria, symbolika magiczna/okultystyczna czy skąpy lub niestosowny dla szkoły ubiór, daje młodzieży poczucie, że jest to w pełni akceptowalne. Oprócz oczywistych względów wychowawczych i duchowych, stojących w sprzeczności z taką postawą, należy wymienić także względy pragmatyczne – szkoła nie przygotowuje w ten sposób swoich uczniów do życia zawodowego. Codzienność pokazuje, że należy zawsze szanować etykietę stroju (tzw. „dress code”) we wszelkiego rodzaju instytucjach, gdzie nie ma mowy o krzykliwych stylizacjach, będących po prostu nie na miejscu. Kto nie podporządkuje się ogólnym zasadom panującym w danym miejscu pracy, nie zagrzeje w niej długo miejsca, bowiem takie zachowanie jest odbierane najzwyczajniej w świecie jako nieprofesjonalne i niepoważne. Może należałoby to uświadomić uczniom, wprowadzając na godzinach wychowawczych elementy savoir-vivru?

Mimo że tego typu zjawiska nie stanowią nowości w polskiej szkole, nie należy się do nich przyzwyczajać. Nowy rok szkolny jest szansą, aby coś drgnęło w zastanej rzeczywistości. Dążmy wspólnymi siłami, aby coś się w tej kwestii zmieniło, ponieważ ta postępująca, swoista indoktrynacja młodzieży przyniesie nam w przyszłości cierpkie owoce dla Kościoła oraz dla naszego narodu…

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama