Opatrzność

Z cyklu "Szukającym drogi"

Kiedy czytam Ewangelie, wydaje mi się, że Bóg czasem z nas szydzi. Choćby te słowa, że wszystkie włosy na naszych głowach Bóg ma policzone i że żaden nie spadnie bez Jego wiedzy. Co mi z tego, że Bóg wie, jeśli to nie zmienia faktu, że ja po prostu cierpię? Albo to wezwanie Pana Jezusa: Nie troszczcie się o to, co będziecie jeść i pić, albo w co się przyodziewać; przypatrzcie się ptakom niebieskim i liliom polnym.

Oba te teksty odnoszą się w gruncie rzeczy do jednego problemu: oba mówią o Bożej Opatrzności.

Czy przypadkiem Bóg sobie z nas nie szydzi, dając nam takie pouczenia? Sądzę, że optykę Ewangelii trzeba by zubożyć o dwa istotne elementy, aby hipoteza szyderstwa stała się jako tako prawdopodobna. Tymczasem, po pierwsze: Szukając sensu tych pouczeń, trzeba koniecznie pamiętać, że ewangeliczne orędzie o Bogu to przede wszystkim nowina o Bogu, kochającym człowieka. Po wtóre: Oba cytowane tu pouczenia Pan Jezus sformułował w języku obrazowym, a więc wskazującym na jakąś inną rzeczywistość, wobec której obraz jest tylko pośrednikiem. Paradoksalność obrazu nie jest wobec tego autonomiczna, wskazuje jedynie na paradoksalność obrazowanej rzeczywistości. Sens, zawierający się w pouczeniu, dotyczy oczywiście tej drugiej paradoksalności, a nie pierwszej.

A prawda o Opatrzności jest rzeczywiście paradoksalna. Spróbujmy ją sformułować w kilku zdaniach: Nad dziejami świata i nad każdym z nas czuwa Bóg, który jest kochającym Ojcem. Nie trzeba więc się lękać, należy patrzeć z ufnością w nieznaną przyszłość, nawet jeśli rysuje się ona w ciemnych barwach: Bo wszystkie nasze włosy są policzone, bo ważniejsi jesteśmy niż ptaki niebieskie i lilie polne. Ale jednocześnie uwierzenie w kochającego Ojca niczego doraźnie nie zmienia w naszej sytuacji. Nadal podlegamy nieszczęściom, niesprawiedliwościom, nieoczekiwanym utrapieniom.

Niełatwo i nie od razu człowiek odkryje, że ta paradoksalność Opatrzności jest świadectwem tajemnicy, która — jeśli raz zacznie się ją dostrzegać — staje się jednocześnie coraz bardziej zrozumiała i coraz więcej niezgłębiona. Jeśli jednak ktoś osobiście nie przeżywa prawdy o Opatrzności jako tajemniczego światła, dostępnego tylko w miarę pogłębiania naszej duchowej pojętności, nie trzeba się dziwić, że w pewnych sytuacjach bluźnierstwa same cisną się na usta: Gdzież jest ten kochający Bóg, jeśli nie broni nas przed niesprawiedliwością? Cóż mi z tego, że wszystkie moje włosy są u Niego policzone, jeśli ja po prostu cierpię?

Czy jest odpowiedź na to pytanie? Owszem, ale trzeba ją najpierw przeżyć, a dopiero potem można ją formułować. Trzeba uwierzyć Chrystusowi, że naprawdę Kochający Ojciec czuwa nad każdym naszym krokiem. Wówczas człowiek przekona się namacalnie, że jest właśnie tak, a każdy dzień będzie przynosił kolejne dowody Bożej Opatrzności. Wówczas pewność miłosiernej opieki Boga nad nami nie opuści człowieka nawet w chwilach nieszczęścia. To prawda, czasem ulegnie zachwianiu, czasem jakiemuś oczyszczeniu, ale w sumie w takich momentach człowiek jeszcze wyraźniej dostrzega obecność Ojca. Cierpienie przez to nie zniknie, jest nadal boleśnie realne, ale człowiek jest pewien, że jeśli Bóg je dopuszcza, niewątpliwie ma ono jakiś sens.

Sceptyk może powie, że jest to narkotyzowanie się wiarą. Czasem może bywa i tak. Ale jeśli wiara dotkniętego nieszczęściem w obecność Ojca przyśpiesza wzrost duchowy, daje siły do poświęcenia? Może już nawet nieładnie powoływać się na ojca Kolbego — tak często przytacza się go za przykład — ale w końcu reprezentuje on w sposób szczytowy postawę, która cechuje wszystkich, choć w różnym stopniu, przeżywających mądrze swoje nieszczęścia i przeciwności życiowe. Jak wyjaśnić takie fenomeny? Dla mnie są to sytuacje dotykalnej wręcz obecności Niewidzialnego w widzialnym świecie.

Słowa Chrystusa o włosach policzonych na naszych głowach należy rozumieć dosłownie, a nie tylko jako przenośnię. Aby jednak zrozumieć rzeczywisty, dosłowny właśnie, sens tych słów, warto przypomnieć sobie, że Bóg, daleko bardziej od zewnętrznych ingerencji, woli działanie we wnętrzu człowieka, przemienianie jego duszy. Toteż zapewnienie, że żaden nasz włos nie spadnie na ziemię bez woli Ojca, nie ma w Ewangelii nic z taniej i nieprawdziwej obietnicy, jakoby Bóg zobowiązał się chronić nas przed cierpieniami. Przeciwnie, słowa o tak nadzwyczajnym czuwaniu Boga nad nami padają w ramach proroctwa, że wierzący w Chrystusa będą cierpieć szczególnie (Mt 10,24—31).

Jednak „nie bójcie się tych, którzy zabić mogą ciało, lecz duszy zabić nie mogą”. Chrystus Pan zapewnia, że Bóg czuwa nad każdym naszym włosem, bo chce nas nauczyć, że prześladowaniami i cierpieniem nie należy przejmować się ponad miarę. Mimo bowiem złej woli, która wznieca prześladowania, mimo całej dramatyczności cierpienia, nie są to doświadczenia, które muszą zaszkodzić człowiekowi. Albowiem warstwy ciemności, bólu i złej woli, które naniósł w ludzkie dzieje grzech, nie są w stanie unicestwić obecności Ojca. Nie tylko włosy, czasem nawet głowy spadają ludziom niesprawiedliwie. Chrystus jednak powiada: Nie bójcie się! Chmury mogą co najwyżej przesłonić słońce, nie mogą go zagasić. Kiedyś nadejdzie Dzień Bezchmurny, ale już teraz, mimo chmur, które nad nami zwisają, nie brak nam światła, przenikającego nawet najgroźniejsze ciemności.

Według tej samej zasady należy rozumieć słowa: Nie troszczcie się o to, co będziecie jeść i pić, i w co się będziecie ubierać. Naukę tę należy rozumieć dosłownie, ale nie można naiwnie mieć Bogu za złe, że uczynił nas odpowiedzialnymi za nasz los. On jest pierwszym, który ma dla nas szacunek jako dla istot rozumnych i wolnych — zresztą nie mogłoby być inaczej, skoro właśnie takimi nas stworzył. Toteż zachęta do bezgranicznej ufności w Bożą Opatrzność — owo „nie troszczcie się” — na pewno nie zawiera, bo nie może zawierać, żadnych obietnic, jakoby Bóg miał nas wyręczać w obowiązkach wobec samego siebie. Chodzi tu o coś głębszego: Ponieważ Bóg jest naprawdę Panem świata i ostatecznym Celem historii, wobec tego również w sytuacjach zawikłanych i tragicznie ciemnych należy Mu zaufać i za wszelką cenę starać się zachować wierność temu, co absolutne: „Szukajcie najpierw Królestwa Boga i Jego sprawiedliwości”.

A o tym, że Bóg rzeczywiście jest bliższy nam niż my sami sobie, może najbardziej świadczy fakt, że słuszność takich trudnych wyborów ujawnia się już tutaj. Nie trzeba na to czekać aż do przyszłego życia.

 

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama