Solidarność i Miłosierdzie czyli dlaczego Karol Wojtyła został papieżem

Z o. Mirosławem Pilśniakiem OP, Ela Konderak

Św. Tomasz mówi, że kiedy człowiekowi jest źle, coś go trapi albo jest mu smutno, powinien sprawić sobie jakąś godziwą przyjemność. Przyjemność, według św. Tomasza, jest lekarstwem na smutek i ból. Takie myślenie może trochę dziwić, bo Kościół, i w ogóle chrześcijaństwo, raczej nie kojarzy się z przyjemnością. Bardziej z jakimś ograniczeniem...

...Kojarzy się także z ascezą, z wyrzeczeniem, z cierpieniem zasłużonym za nasze grzechy. Przyjemności kojarzą się z pójściem za zachciankami. Takie jest potoczne myślenie.

Solidarność i Miłosierdzie czyli dlaczego Karol Wojtyła został papieżem

Św. Tomasz ma specyficzne podejście do człowieka. On patrzy na człowieka bardzo szeroko i widzi, że wszystko co mamy, wszystko do czego jesteśmy zdolni, może nas zaprowadzić do Boga. Oczywiście, pod warunkiem, że będzie użyte zgodnie z przeznaczeniem, czyli — jak mówi św. Tomasz — z „naturą rzeczy”. Wszystkie marzenia człowieka, wszystkie tęsknoty i pragnienia, nawet te najbardziej przyziemne i najbardziej wulgarne, mają gdzieś swoje źródło w pragnieniu Boga. I wszystkie one spełnią się w chwili, w której osiągniemy pełnię człowieczeństwa, a więc po długiej drodze oczyszczania naszych pragnień, po długiej drodze działania Bożego w nas. W niebie wszystkie nasze potrzeby i tęsknoty, od tych najbardziej podstawowych do najwyższych, znajdą swoje spełnienie.

Naprawdę wszystkie?

Tak, wszystkie. Dzisiaj niekiedy są one tak nieuporządkowane, że odciągają nas od Boga, zamykają na Niego i prowadzą do złego. A jednak Bóg nawet te pragnienia przemieni.

Niektóre pragnienia i przyjemności są tak ziemskie, że stracą aktualność po śmierci. Jeśli nie spełnią się tutaj, to potem nie będą miały żadnego sensu.

Na przykład jakie?

Na przykład to, za czym ludzie tak gonią: pieniądze, kariera, seks...

No, to przyjrzyjmy się tym pragnieniom:

Pragnienie posiadania pieniędzy to pragnienie bezpieczeństwa i wolności. Pragnienie bezpieczeństwa spełni się w Bogu, a nawet można powiedzieć, że tak naprawdę tylko w Nim może się spełnić. Podobnie jest z wolnością: tylko w Bogu spełni się do końca nasze pragnienie bycia kreatywnym, twórczym, robienia rzeczy większych niż my sami, które jest wyrazem wolności.

Kariera. Ten, kto goni za karierą to ktoś, kto pragnie być wielkim. W Ewangelii znajdujemy wskazówkę: jeśli ktoś chce być wielki, będzie takim, jeśli stanie się małym przed Bogiem. W tym jest nasza wielkość. Czasami więc nasze pragnienia zrealizują się odwrotnie. Samo pragnienie bycia wielkim nie jest złe, ale tutaj, na ziemi realizujemy je często w sposób grzeszny. Nasza wielkość wyraża się w tym, że chcemy być więksi od innych i mieć nad nimi władzę. Pragnienie wielkości zrealizuje się prawdziwie dopiero wtedy, kiedy staniemy się mali przed Bogiem. Wielkość nie będzie wtedy nieaktualna, ale nabierze właściwego znaczenia.

Pragnienie seksu jest pragnieniem miłości i bycia stwórcą. A także pragnieniem doświadczania miłości całym sobą, na poziomie duchowym i na poziomie psychicznym: uczuć, przeżyć, wrażeń, zmysłów. To wszystko, co kryje się w pragnieniu seksu jest przecież dobre i również zrealizuje się w nas w całej pełni, jednak nie na sposób ziemski, przez posiadanie, ale w zjednoczeniu z Bogiem.

Taką wizję można znaleźć u św. Tomasza. Wynika ona z założenia, że człowiek stworzony przez Boga jest dzieckiem Boga i rzeczywiście jest do Niego podobny, a wszystkie zdolności i w ogóle wszystko co mamy, dane nam jest po to, żebyśmy Boga znaleźli. Myślę, że wizja św. Tomasza jest bliższa prawdzie niż ta, która mówi, że tu na ziemi jesteśmy tylko cieniem, który ma umrzeć i zniknąć, że wszystkie nasze ziemskie dążenia ciągną nas w dół i należy się ich wyrzec. Są szkoły duchowe, które proponują drogę wyrzeczenia się wszystkiego co przyjemne i być może one również mogą doprowadzić do świętości. Droga ascezy podjęta w dobrej wierze, w imię kontaktu z Bogiem może nas do Niego zaprowadzić, ale ta droga nie wyczerpuje prawdy o nas. Myślę, że wizja św. Tomasza jest bogatsza i bliższa tej prawdy, że człowiek jest dzieckiem Bożym, że jest do Niego podobny.

Dzisiaj niestety popularna jest raczej „trzecia droga”, czyli postawa, która zakłada, że Bogu powinno być obojętne jak żyjemy tutaj, na ziemi, a nawet byłoby z Jego strony pewną niegrzecznością wtrącanie się w sprawy człowieka. Nieszczęsny współczesny człowiek pozostawia Bogu jedynie prawo do obdarowywania wiecznością.

Czyli wizja św. Tomasza to taka wizja afirmacji wszystkiego, czego doświadczamy i czego pragniemy?

Tak. W teologii nawet tak się określa drogi poznania Boga, czyli dojścia do Niego: via negativa, affirmativa i eminentiae. Via negativa — droga zanegowania prowadzi poprzez uznanie, że wszystko to, co „widzę” myśląc o Bogu, jeszcze nie jest Bogiem. Bóg jest zawsze większy niż to, co widzę. Także moje pragnienia nie są Boskie — to są przecież tylko moje pragnienia. Podobnie jest z doświadczeniem Boga: gdy Go doświadczam, to jeszcze nie jest On Sam, to tylko jakiś odblask Jego Samego. Via affirmativa — droga afirmacji, to uznanie, że cały ten świat i wszystko co w nim istnieje jest dziełem Boga. Od Boga nie pochodzi jedynie to, co jest fałszywe lub nierealne. Ta droga wymaga otwierania oczu na wszystko co wokół nas się dzieje i pielęgnowania postawy miłości wobec wszystkich dzieł Bożych. Via eminentiae to droga uwznioślania, to uznanie, że w Bogu wszystko dzieje się w sposób nieskończony i doskonały, w Nim wszystko przepełnione jest treścią, wartością, miłością. Nasze codzienne pragnienia nie są Boskie, ale stanowią jakiś refleks światła, Boży ślad, mówią o naszym pragnieniu dobra, które kiedyś zrealizuje się w Bogu w sposób dzisiaj dla nas niewyobrażalny.

Dlatego w sprawianiu sobie codziennych przyjemności tkwi wiele dobra i warto cenić przyjemności, nawet jeżeli czujemy, że tkwią w nich także pewne pułapki, że np. możemy się na przyjemnościach zatrzymać. Dla przykładu, coś tak codziennego jak wypicie dobrej herbaty. Rytuał zaparzania herbaty kojarzy się często z przesadą, a jednak kryje się za tym uznanie daru Bożego, który zawiera się zarówno w samej herbacie, jak i w umiejętności zaparzenia jej i smakowania. Uznając dobro konkretnej prostej rzeczy człowiek w jakimś sensie podziwia dzieło Boże. Ktoś, kto potrafi smakować przyjemność jako przyjemność, jest otwarty na Boga i w jakimś sensie wolny. Przeciwnie ktoś, kto sprawia sobie przyjemność ukradkiem, „w tajemnicy” przed Panem Bogiem, kto wstydzi się przyjemności, nie rozumie Boga, który daje Siebie i wszystko, co dobre wyłącznie jako dar.

opr. ab/ab

List
Copyright © by Miesięcznik List 10/2003

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama