Na probostwie u świętego Gawła

Fragment książki "Jan Nepomucen"

Na probostwie u świętego Gawła

Andrzej Babuchowski

JAN NEPOMUCEN

ISBN: 978-83-7318-747-4

wyd.: WAM 2007



Na probostwie u świętego Gawła

ok 1380 stanowił w życiu Jana Nepomucena ważną cezurę. Śmierć arcybiskupa Ocki, podobnie jak o dwa lata wcześniejsze odejście do wieczności Karola IV, „ojca ojczyzny”, były niejako symboliczną zapowiedzią końca pewnej epoki. Na Kościół powszechny padł właśnie cień wielkiej schizmy, dając wielu współczesnym pretekst do wieszczenia upadku papiestwa i zbliżającego się kresu dziejów. Wprawdzie po śmierci papieża Grzegorza XI, który zakończył okres niewoli awiniońskiej i w roku 1376 powrócił do Rzymu, po raz pierwszy od 75 lat następcę Św. Piotra znów wybierano nad Tybrem, jednak nie udało się uniknąć niezwykle bolesnego dla Kościoła konfliktu. Już podczas kolejnego konklawe, wskutek nieporozumień, które przerodziły się niebawem w krwawe starcia zbrojne, nastąpił rozłam na dwa obozy: papieża Urbana VI i antypapieża Klemensa VII. Mimo że do otwartej wojny wtedy nie doszło, konflikt ten dokonał głębokich podziałów w całej Europie i miał niewątpliwie swoje zgubne następstwa w sferze religijnej, a także moralno--obyczajowej. „Powstało królestwo przeciwko królestwu, kraj przeciwko krajowi, doktorzy przeciwko doktorom, rodzice przeciwko dzieciom, a dzieci przeciwko rodzicom"- pisał wiele lat później w apokaliptycznej tonacji opat Ludolf z Żagania. Tak oto prorocze wizje młodego biskupa miśnieńskiego Jana z Jenśtejna, który już wkrótce mianowany został arcybiskupem Pragi, zaczęły się spełniać niemal co do joty (szerzej o wizjach tych piszemy w rozdziale Arcybiskup Jan z Jenśtejna -świadek epoki).

Zaniepokojony takim obrotem sprawy, świat chrześcijański bardzo liczył na rozjemczą rolę cesarza w sporze między papieżem i antypapieżem. Karol IV, zdecydowany zwolennik Urbana VI, od razu podjął energiczne działania, zwłaszcza na terenie Rzeszy, by zapobiec schizmie, ponieważ jak nikt inny zdawał sobie sprawę z tragicznych, nie tylko dla Kościoła, ale i dla całego chrześcijaństwa, skutków długotrwałego rozłamu. Niestety, nagła śmierć cesarza 29 listopada 1378 roku zburzyła wiązane z jego misją nadzieje.

Wiosną 1380 roku Czechy dotknęła najstraszliwsza z klęsk: zaraza morowa. „Tegoż Roku Pańskiego - czytamy w jednej z ówczesnych kronik -panował wielki mór w Czechach i samej Pradze od Wniebowstąpienia Pańskiego (3 maja) do świętego Wacława (28 września)”. Inny łaciński zapis głosi, że z powodu zarazy „w Królestwie Czeskim pogrzebano wiele tysięcy ludzi, zwłaszcza dzieci”. W ciągu kilku zaledwie miesięcy w całej archidiecezji praskiej zmarło 179 proboszczów i tzw. altarystów* (w pozostałych latach przeciętnie umierało ich około 60 na rok). Podczas czerwcowego synodu zarządzono cotygodniowe procesje błagalne oraz dodatkowe dni postu, księża dziekani zaś mieli dopilnować, by proboszczowie przeprowadzili w swoich parafiach dokładny spis inwentarza i starannie zabezpieczyli wszystkie cenne przedmioty.

Epidemia szalała przede wszystkim w Pradze, dlatego zarówno Wacław IV, jak i jego kanclerz abp Jan z Jenśtejna, który po ciężkiej chorobie wypoczywał wraz z królem w Rzeszy, odłożyli na razie swój powrót do Czech. Prawdopodobnie jednak jeszcze przed swoim wyjazdem arcybiskup zdążył mianować Jana z Pomuku altarystą kaplicy Św. Erharda i Otylii w praskiej katedrze Św. Wita. To ta sama kaplica, w której podziemiach pochowany jest abp Jan Ocko i przed którą wznosi się srebrne mauzoleum z doczesnymi szczątkami Św. Jana Nepomucena.

Jedną z ofiar zarazy morowej był ksiądz Wacław Tausendmark, sędziwy proboszcz kościoła Św. Gawła (Gallusa) na Starym Mieście w Pradze. Jego następcą został nie kto inny tylko Jan z Pomuku, w funkcji tej odnotowany po raz pierwszy 5 września 1380 roku.

Istniejący do dziś kościół Św. Gawła (jego obecny wygląd bardzo się różni od pierwotnego) służył początkowo kolonistom niemieckim, którzy w XIII wieku założyli tutaj osadę kupiecką, będącą właściwie oddzielnym miastem. Historyk Vit Vlnas zwraca uwagę, że ciekawe świadectwo nietypowego charakteru parafii stanowi protokół wizytacyjny z lutego 1380 roku, a więc jeszcze sprzed objęcia przez Jana z Pomuku posady proboszcza. „Mieszkańcy tej dzielnicy - pisze Vlnas -w porównaniu ze swymi sąsiadami wypadali niemal jak aniołowie na ziemi. Spokój i porządek naruszały zaledwie dwie piwiarnie odwiedzane przez kobiety lekkich obyczajów; była też jakaś bezecna szlachcianka z Nadrenii, nader często przyjmująca gości płci męskiej i krwi błękitnej. Lichwiarzy zaś komisja wizytacyjna naliczyła w całej dzielnicy tylko trzech, z czego, niestety, dwóch księży”.

Nowy proboszcz niemal natychmiast zabrał się za sporządzanie inwentarza. Dzięki nadzwyczajnej skrupulatności Jana z Pomuku możemy dziś mieć pełniejsze wyobrażenie o zasobach kościelnego skarbca, a także o pewnych, zwłaszcza zewnętrznych, cechach kultu religijnego w tamtej epoce. Z oszałamiającego rejestru przedmiotów warto wymienić przynajmniej niektóre. Wśród relikwii umieszczonych w 45 (!) relikwiarzach znajdował się m.in. dar cesarza Karola IV - fragment czaszki św. Gawła w srebrnej puszce w kształcie głowy z mitrą opata, część pasa z sukienki Najświętszej Maryi Panny, ręka Św. Longina, cierń z korony Chrystusa; na piętnastu zdobiących wnętrze kościoła -wyłącznie w czasie wielkich świąt - gobelinach uwidocznione były sceny z Ewangelii i liczne symbole chrześcijanskie; zapewne piękny musiał być też, utkany we Francji, kobierzec z wizerunkiem Karola IV i jego pierwszej żony Blanki de Valois (jakże odmienna panowała tu obecnie, w czasie moru, atmosfera od tej z września 1347 roku, kiedy to na placu przed bogato ozdobionym kościołem św. Gawła odbywała się uczta weselna pary królewskiej); ponadto -tablica z kości słoniowej przedstawiająca Bogurodzicę z Dzieciątkiem, dziesięć kielichów; dalej - zasoby księgarskie liczące około 40 woluminów: Pismo Święte, brewiarze, dwa kancjonały, Pizańską Summę Bartolomea de Sancto Concordio (przykłady sumienia dla spowiedników), 6 mszałów, graduały, psałterze, śpiewy na jutrznię; wreszcie - szaty liturgiczne, a wśród nich: 25 ornatów i 19 pluwiałów (kap), z tego 15 „gorszych”. Spośród tych 4 „lepszych” na szczególną uwagę zasługuje „cappa aurea cum campo viridi habens capellum imaginibus de materia orante Ihesu in monte 01iveti, facta sumptibus Iohanis, plebani predicti”, czyli „pluwiał złoty, mający na zielonym polu tarczę z wizerunkami Jezusa modlącego się na Górze Oliwnej, świeżo uszyty na koszt Jana, wyżej wymienionego proboszcza”.

Inwentarz ten mówi z pewnością wiele o człowieku, który go sporządził, ale sam także, jako dokument, posiada znaczną wartość historyczną. Zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie, jaki los spotka niebawem sztukę sakralną w Czechach. W kronikach z lat 1419 - 1420 czytamy bowiem, że po śmierci Wacława IV „niektórzy z ludu po kościołach biegali, (...) obrazy wyłamywali, burzyli i niszczyli”, taboryci zaś „brewiarze, śpiewniki, mszały siekali i palili, kielichy i monstrancje oraz inne kościelne klejnoty rozbijali, po pięć groszy za łut złotnikom je sprzedawali, kości świętych po kątach rozrzucali”.

W roku 1380 kościołowi Św. Gawła takie akty zbiorowego wandalizmu jeszcze nie groziły. Już wkrótce jednak obrazoburstwo, profanacja czy świętokradztwo staną się chlebem powszednim. Kolejne lata działalności Jana z Pomuku, a zwłaszcza jego męczeńska śmierć w roku 1393, stanowić będą wyraźną zapowiedź, że nad Kościołem katolickim w Czechach gromadzą się czarne chmury.

 

* Altarysta (ołtarznik) - w średniowieczu duchowny pełniący obowiązki przy określonym ołtarzu i mający w związku z tym konkretne dochody.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama