Skuteczne lekarstwo na smutek Babelu

Prezentacja i omówienie encykliki Papieża Franciszka Lumen Fidei (abp Gerhard Muller)


GERHARD LUDWIG MÜLLER

Skuteczne lekarstwo na smutek Babelu

Skuteczne lekarstwo na smutek Babelu

Maria Minujin, «Wieża Babel» (Buenos Aires, 2011 r.)

5 lipca 2013 r. w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej odbyła się konferencja, podczas której przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji abp Rino Fisichella, prefekt Kongregacji ds. Biskupów kard. Marc Ouellet i prefekt Kongregacji Nauki Wiary abp Gerhard Ludwig Müller dokonali prezentacji pierwszej encykliki Papieża Franciszka «Lumen fidei».

W refleksjach, które przedstawia na co dzień w swoim nauczaniu, Ojciec Święty Franciszek często przypomina nam, że «wszystko jest łaską». Stwierdzenie to, które w obliczu złożoności i sprzeczności życia może komuś wydać się naiwne lub abstrakcyjne, jest, przeciwnie, zachętą do uznania ostatecznej pozytywności rzeczywistości.

Właśnie to ma nam uświadamiać również encyklika Lumen fidei: światło, płynące z wiary, z objawienia się Boga w Jezusie Chrystusie i w Jego Duchu, oświeca głęboko rzeczywistość i pomaga nam uznać, że są w niej zapisane niezatarte znaki dobrej inicjatywy Boga. Wiara w istocie, dzięki światłu pochodzącemu od Boga, jest w stanie oświecić «cały przebieg drogi» (n. 1), «całe życie człowieka» (n. 4). «Nie oddala nas od rzeczywistości, ale pozwala nam pojąć najgłębsze znaczenie, odkryć, jak bardzo Bóg kocha ten świat i wciąż kieruje go ku sobie» (n. 18).

Takie jest główne przesłanie encykliki, która podejmuje pewne tematy bliskie Benedyktowi XVI. «Te refleksje na temat wiary — pisze Papież Franciszek — pragnę dołączyć do tego, co BenedyktXVI napisał w encyklikach o miłości i nadziei. Prawie skończył on pracę nad pierwszym szkicem encykliki o wierze. Jestem mu za to głęboko wdzięczny i w duchu Chrystusowego braterstwa przejmuję jego cenne dzieło, dodając do tekstu kilka przemyśleń» (n.7).

Jest korzystnym zbiegiem okoliczności, że ten tekst został napisany, by tak powiedzieć, ręką dwóch Papieży. Czytający go mogą od razu zauważyć — pomijając różnice stylu, wrażliwości i rozkładania akcentów — zasadniczą ciągłość przesłania Papieża Franciszka z magisterium Benedykta XVI.

U początku wszystkiego jest Bóg, a wiara w Niego jest uznaniem tego faktu. To poszerza umysł i serce człowieka, rozszerza jego horyzonty, zbliża go coraz bardziej do innych ludzi i otwiera mu szeroko drzwi do życia przeżywanego ostatecznie na miarę swojej godności. Owszem, musimy to uznać: ilekroć nie włączamy aktywnej wiary w Boga w nasze myślenie, działanie, miłowanie, nie przyczyniamy się do budowania świata bardziej ludzkiego. Co więcej, w ten sposób często dajemy antyświadectwo o Bogu i zniekształcamy oblicze samego Kościoła.

Naszym wielkim bogactwem jest żywa wiara w Boga, w którą wprowadza nas Jego Jednorodzony Syn Jezus Chrystus przez swojego Ducha. Od tego zależy powodzenie bądź niepowodzenie wszelkiej próby reformy, i to nie tylko w Kościele, bowiem na tym poziomie w grę wchodzi dar, którego Kościół nie może zatrzymać jedynie dla siebie. Wiara oraz życie łaski, które ona nam daje, jest w istocie skarbem dobra i prawdy, przeznaczonym dla wszystkich ludzi, bowiem wszyscy są powołani do życia w przyjaźni z Bogiem i do odkrywania horyzontów wolności, które otwierają się przed tym, kto pozwala, aby On poprowadził go za rękę.

Wiara w tego Boga, który nam objawia Jezusa Chrystusa, jest prawdziwą skałą, na której człowiek winien budować swoje życie i życie świata. Jest to dar, którego nie można nigdy uważać za «fakt oczywisty», ale który musi być nieustannie «karmiony i umacniany» (n. 6). Dzięki wierze możemy uznać, że każdego dnia jest nam ofiarowywana «wielka Miłość» — miłość, «która przemienia nas, oświeca drogę przyszłości i sprawia, że rosną w nas skrzydła nadziei, byśmy przemierzali tę drogę z radością» (n. 7). Dzięki wierze możemy z realizmem patrzeć na czekającą nas przyszłość i żywić niewzruszoną ufność, nie pozwalając «by nam skradziono nadzieję», jak wciąż powtarza Papież Franciszek. Wiara, nadzieja i miłość «w godnym podziwu połączeniu» stanowią dynamizm życia człowieka, który otwiera się na dary pochodzące od Boga (por. n. 7).

O tym wszystkim mówi encyklika Lumen fidei, podzielona na cztery części, które możemy porównać do czterech kwater jednej wielkiej «nastawy ołtarzowej».

W pierwszej części ukazane jest przejście od wiary Abrahama — człowieka, który w głosie Boga «rozpoznaje głębokie wezwanie, od zawsze wpisane w jego wnętrzu» (n. 11) — do wiary ludu Izraela. Historia wiary Izraela z kolei jest ustawicznym przechodzeniem od «pokusy niewiary» (n. 13) i oddawania czci bożkom, będącym «dziełem rąk człowieka», do wyznawania «dobrodziejstw otrzymanych od Boga i stopniowego spełniania się Jego obietnic» (por. n. 12). Aż po historię Jezusa, kompendium zbawienia, w którym zbiegają się i skupiają wszystkie kierunki dziejów Izraela.

Dzięki Jezusowi możemy ostatecznie powiedzieć: «Myśmy poznali i uwierzyli Miłości, jaką Bóg ma ku nam» (1 J 4, 14-16), bowiem On jest «pełnym objawieniem wiarygodności Boga» (n.15). Z Nim wiara osiąga swoją pełnię. Skłania nas ona do uznania, że Bóg nie pozostał daleko, na wyżynach swojego nieba, ale że pozwolił i pozwala się spotkać w Jezusie Chrystusie, który umarł i zmartwychwstał, jest obecny pośród nas.

Gdy człowiek idzie za Jezusem, całe jego życie jest przemieniane dzięki wierze. «Ja», osobowość człowieka wierzącego, gdy otwiera się na pierwotną miłość, która zostaje mu dana w wierze (por. n.21), poszerza się, «stając życiem kościelnym» (n. 22). Otwierając nas na komunię z braćmi i siostrami, wiara nie sprowadza nas do «zwykłego elementu wielkiego mechanizmu» (n. 22), ale pomaga nam «zyskać do końca własne życie» (n. 22). «Dla przemienionego w ten sposób człowieka otwiera się nowy sposób widzenia» (n. 22), a wiara staje się autentycznym «światłem», zachęcającym do tego, by pozwalać się wciąż na nowo przemieniać przez Boże powołanie.

W drugiej części encyklika stawia zdecydowanie pytanie o prawdę jako kwestię sytuującą się «w centrum wiary» (n. 23). Wiara obejmuje bowiem także poznanie rzeczywistości, jest faktem poznawczym: «Wiara bez prawdy nie zbawia (...). Pozostaje piękną baśnią (...). Sprowadza się do pięknego uczucia» (n. 24).

Pytania o prawdę i faktyczne zaangażowanie w poszukiwanie prawdy nie mogą być pomijane, podobnie jak nie można wykluczyć a priori w poszukiwaniu prawdy wkładu, jaki wnoszą główne tradycje religijne, zwłaszcza w tym, co dotyczy wielkich prawd ludzkiej egzystencji.

Jaki jest w tym względzie wkład wiary w Jezusa Chrystusa? Wiara, otwierając nas na miłość pochodzącą od Boga, przemienia nasz sposób patrzenia na rzeczy, «bowiem miłość wnosi światło» (n. 26). Nawet jeśli współczesnemu człowiekowi nie wydaje się, by kwestia miłości miała coś współnego z prawdą — zważywszy że miłość jest dzisiaj spychana w sferę uczuć — «nie można rozdzielać miłości i prawdy» (n. 27).

Miłość jest autentyczna, kiedy nas przywiązuje do prawdy, a sama prawda przyciąga nas do siebie mocą miłości. O tym «odkryciu miłości jako źródła poznania, stanowiącym pierwotne doświadczenie każdego człowieka», zaświadcza nam właśnie «biblijne pojmowanie wiary» (por. n. 28), i jest to jedno z najpiękniejszych i najważniejszych stwierdzeń tej encykliki.

Ze względu na to, że wiara dotyczy poznania i jest związana z prawdą, Tomasz z Akwinu mógł mówić o oculata fides, o wierze jako fakcie odnoszącym się do «widzenia» (por. n. 30). Wiara dotyczy słuchania, ale nie tylko, bowiem jest ona także «drogą wzroku» (por. n. 30), który szuka prawdy i ją rozpoznaje, drogą, na której «wiara i rozum wzajemnie się umacniają» (n. 32). Skądinąd już Augustyn z Hippony «odkrył, że wszystkie rzeczy mają swoją przejrzystość», a zatem mogą «odzwierciedlać dobroć Boga, Dobro» (n. 33). Wiara pomaga nam zatem sięgać do głębokich fundamentów rzeczywistości.

W tym sensie można zrozumieć, w jakim stopniu światło wiary jest w stanie «rozjaśnić pytania o prawdę, zadawane przez nasze czasy» (n. 34), to znaczy wielkie pytania, rodzące się w sercu człowieka w obliczu całej rzeczywistości, zarówno wobec jej piękna, jak i wobec jej dramatów. A ponieważ prawda, w którą wprowadza nas wiara, jest związana z miłością i pochodzi od miłości, nie jest ona prawdą budzącą lęk, bowiem nie narzuca się przemocą, ale stara się przekonywać w głębi, zarazem fortiter ac suaviter.

Oto dlaczego encyklika nie waha się stwierdzić, że «wiara poszerza horyzonty rozumu, by lepiej oświecić świat, odsłaniający się» (n. 34) zarówno przed badaniami naukowymi, jak i na poszukiwania każdego człowieka szczerze religijnego. Właśnie wiara objawia nam, że ten, kto wyrusza na poszukiwanie prawdy i dobra, «już zbliża się do Boga» i «jest wspierany Jego pomocą» (n. 35), nawet jeśli o tym nie wie.

Nie zamierzam streszczać trzeciej ani czwartej części encykliki, chciałbym jedynie, dysponując krótkim czasem, zwrócić waszą uwagę na pewne aspekty, które moim zdaniem są szczególnie ważne. Przede wszystkim na miejsce genezy wiary, która choć jest wydarzeniem dotykającym głębi osoby, nie zamyka «ja» w odosobnionym i izolującym «sam na sam» z Bogiem. Ona bowiem «rodzi się ze spotkania, do którego dochodzi w historii» (n. 38), i «jest przekazywana w kontakcie, od osoby do osoby, podobnie jak płomień zapala się od innego płomienia» (por. n. 37).

Wiara zatem jest przekazywana zawsze w kontekście sieci relacji, które nas poprzedzają i sięgają poza nas, w ramach «my», które nas zachęca do wyjścia z samotności naszego «ja», by wprowadzać nas w coraz szerszy horyzont i zakres, w dialog i drogę, które nigdy się nie kończą. Już sama forma dialogu naszego Credo świadczy o tym fakcie i tym ruchu, które nas umieszczają w obrębie «my» Kościoła, nowego podmiotu, do którego należymy poprzez wiarę.

Kościół jest miejscem, w którym ten ruch osoby — rodzący się z przeżywanej wiary — zakorzenia się i z którego jest bezustannie ponawiany, otwierając nas na Boga oraz na innych ludzi i stając się nowym Weltanschauung, szczególną wizją świata: jest ona w istocie — zgodnie z pięknymi słowami Romana Guardiniego — «historycznym nośnikiem pełnego spojrzenia Chrystusa na świat» (n. 22).

Kościół jest miejscem, gdzie rodzi się wiara i gdzie staje się doświadczeniem, które można przekazywać, to znaczy dawać świadectwo w sposób racjonalny, a zatem wiarygodny: «Tym, co przekazuje się w Kościele, (...) jest nowe światło, rodzące się ze spotkania z Bogiem żywym» (n.40).

Właśnie to spotkanie z Bogiem żywym umożliwia Kościół i pozwala wierze być jego wiarygodnym świadectwem. Środkiem przekazywania i skutecznym znakiem tego spotkania «są sakramenty, sprawowane w liturgii Kościoła» (n. 40). Dlatego encyklika stwierdza, że «wiara ma [zasadniczą] strukturę sakramentalną» (n. 40).

Tu można dobrze zrozumieć naturę dynamiki wpisanej w wiarę: ona prowadzi nas od tego, co widzialne i materialne, «ku tajemnicy [niewidzialnej] tego, co wieczne» (por. n. 40). Wierzący zostaje włączony w ten ruch z całym swoim jestestwem, w prawdzie, którą uznaje i wyznaje (por. n. 45). Nie może on zatem «wypowiadać z prawdą słów Credo, nie będąc tym samym przemienionym» (n. 45), bowiem wiara pobudza do nieustannej zmiany człowieka, nie pozwalając, by zamknął się w wygodnym spokoju.

Po drugie, chciałbym przypomnieć pewien cytat — występujący w trzeciej części encykliki— pochodzący z Homilii św. Leona Wielkiego: «Jeśli wiara nie jest jedna, nie jest wiarą» (n. 47). Żyjemy w istocie w świecie, który pomimo wszystkich swoich powiązań i globalizacji jest fragmentaryczny i podzielony na wiele «światów», które choć są ze sobą w kontakcie, często bywają odrębne i skonfliktowane. Jedność wiary jest zatem cennym dobrem, o którym Ojciec Święty i jego współbracia biskupi mają, zgodnie z powołaniem, dawać świadectwo, umacniać je i zabezpieczać, jako pierwociny jedności, która pragnie stać się darem dla całego świata.

Nie chodzi o jedność monolitową, ale o bogatą i żywotną, wielokształtną — sam Bóg jest jeden i trójjedyny — która jest zarazem u początków i staje się misją Kościoła, który z tego względu został określony przez Sobór Watykański II jako «znak i narzędzie» jedności, pochodzącej od Boga, a której przeznaczeniem jest objąć cały rodzaj ludzki.

Jest to jedność, która słusznie jest określana jako katolicka, bowiem opiera się na prawdzie, której pragnie służyć i ją dowartościować. Ma ona w istocie zdolność «asymilacji w sobie wszystkiego, co znajduje w różnych środowiskach, w jakich jest obecna, w różnych kulturach, z jakimi się spotyka, oczyszczając wszystko i znajdując dla tego jak najlepszy wyraz» (n. 48). Ta jedność, jako że zasadza się na prawdzie, nie zuboża nas w niczym, ale wzbogaca darami, które pochodzą z hojności serca Bożego i każdego człowieka.

Właśnie ta jedność w prawdzie, do której wprowadza nas Bóg — będący Ojcem nas wszystkich — pomaga nam odnaleźć także źródło prawdziwego braterstwa (por. n. 53). Bez prawdy i bez Boga marzenie o powszechnym braterstwie, jakie zrodziło się w modernizmie, nie może się zrealizować i skazane jest jedynie na powtórzenie smutnego doświadczenia Babelu. Bowiem braterstwo, «pozbawione odniesienia do wspólnego Ojca jako swego ostatecznego fundamentu, nie potrafi się ostać» (n. 54). Historia ostatnich dwóch stuleci, niestety, daje nam liczne tego dowody.

Na koniec ostatnia myśl, zaczerpnięta dosłownie z tekstu encykliki, z jej części czwartej. Jeśli prawdą jest, że autentyczna wiara napełnia radością i jest «poszerzaniem przestrzeni życia» (n. 53) — oto stwierdzenie, które zbliża konkretnie Papieża Franciszka i Benedykta XVI — to «światło wiary nie powoduje, że zapominamy o cierpieniach świata» (n. 57), ale otwiera nas na «obecność, która towarzyszy historii dobra, łączącej się z każdą historią cierpienia, by rozjaśnił ją promień światła» (n.57). Jedynie światło pochodzące od Boga — od Boga wcielonego, który przeszedł przez śmierć i ją pokonał — może dać niezawodną nadzieję w obliczu zła, w obliczu wszelkiego zła, które nęka życie człowieka.

Krótko mówiąc, celem encykliki jest potwierdzenie w nowy sposób, że wiara w Jezusa Chrystusa jest dla człowieka dobrem i «jest dobrem dla wszystkich, jest dobrem wspólnym, jej światło nie oświeca tylko wnętrza Kościoła i nie służy jedynie budowaniu wiecznego miasta w zaświatach. Pomaga nam ona budować nasze społeczności, tak aby zmierzały ku przyszłości dającej nadzieję» (n. 51).

Oto parę krótkich refleksji, przez które chciałbym jedynie zachęcić do lektury tego treściwego dokumentu i do delektowania się nim. Ta encyklika może być zasadnie uważana za «dokument»: proponuje nam nie tylko słowa, ale «dokumentuje» pozytywność wizji — i to jest światło wiary — życia, które poddaje się całkowicie przyciąganiu i zaangażowaniu przez Boga. Jest to skądinąd świadectwo, za które jesteśmy wdzięczni zarówno Papieżowi Franciszkowi, jak i Benedyktowi XVI, dwóm autentycznym światłom wiary i nadziei dla współczesnego człowieka.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama