Ku przywróceniu jedności wszystkich chrześcijan

Homilia kard. Waltera Kaspera (Przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan) na zakończenie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, 25.1.2004

Kulminacyjnym punktem rzymskich obchodów Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan były ekumeniczne Nieszpory w bazylice św. Pawła za Murami, które odbyły się w niedzielę 25 stycznia, w święto Nawrócenia św. Pawła Apostoła. Uczestniczyli w nich rezydujący w Rzymie oficjalni przedstawiciele Kościołów prawosławnych (koptyjskiego, rosyjskiego, rumuńskiego, greckiego, bułgarskiego, etiopskiego i erytrejskiego), delegaci Światowej Federacji Luterańskiej, Wspólnoty anglikańskiej, Szwedzkiego Kościoła Ewangelickiego i Włoskiego Towarzystwa Biblijnego. Liturgię sprawował kard. Walter Kasper, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. W homilii mówił m.in. o niebezpieczeństwie nowych podziałów między chrześcijanami, zwłaszcza w dziedzinie zagadnień etycznych, i o nawróceniu, od którego zależy postęp na drodze ku pełnej jedności w wierze.

Drodzy Bracia i Siostry!

1. «Pokój mój zostawiam wam». Do tych słów Ewangelii św. Jana nawiązuje tegoroczny temat Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Pozdrawiam wszystkich tutaj zebranych starożytnym zawołaniem biblijnym i liturgicznym: Szalom! Pax vobiscum! Pokój wam!

Z radością witam wspólnoty chrześcijańskie Rzymu, a przede wszystkim braci i siostry ze wspólnot niekatolickich, których łączy z nami wiara w Pana Jezusa Chrystusa. W tym roku łączymy się w sposób szczególny z chrześcijanami na Bliskim Wschodzie, a zwłaszcza w Syrii, gdzie w Halabie (Aleppo) przygotowano tekst rozważań na ten Tydzień Modlitw. Modlimy się gorąco, aby pokój mógł na nowo zapanować w tych udręczonych regionach świata, które w pierwszych wiekach były kolebką bogatej kultury chrześcijańskiej, a dziś, choć chrześcijanie stanowią tam mniejszość, dają dobry przykład współżycia oraz współpracy ekumenicznej. Tym właśnie braciom i siostrom wyrażamy wdzięczność i za nich się modlimy: «Pokój niech będzie z wami!»

2. Od najdawniejszych czasów ludzie żyją nadzieją na pokój i za nim tęsknią. Od zawsze sprzeciwiają się przemocy i wojnie, wierząc, że ostatnim słowem będzie pokój. Bóg słyszy wołanie ludzi spragnionych pokoju, ponieważ jest On Bogiem ludzi, Bogiem, który odpowiada na nasze prośby. Pokój jest jednym z Jego imion (por. 1 Kor 14, 33). Szalom, pokój, jest prastarą obietnicą, którą odnajdujemy zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie.

Pokój nie oznacza tylko braku wojny, lecz jest porządkiem, którego Bóg pragnie dla wszystkiego, jest przestrzenią, w której ludzie żyją razem bez przemocy, wolni i szczęśliwi. Chodzi tu o pokój całego kosmosu, pokój między państwami, pokój w każdym narodzie i w sercu człowieka. Pismo Święte kończy wizja świata, w którym Bóg otrze wszelką łzę, w którym nie będzie już śmierci, żałoby, krzyku ani trudu (por. Ap 21, 4).

Nowy Testament głosi, że nadzieja na pokój urzeczywistniła się w Jezusie Chrystusie: «On bowiem jest naszym pokojem» (Ef 2, 14). Chrystus ustanowił pokój na krzyżu, do którego przybił nienawiść, przemoc i wrogość. We własnym ciele doświadczył przemocy, lecz nie odpowiedział na nią siłą, tylko modlił się za swych prześladowców. Swoim uczniom polecił, by wprowadzali pokój, idąc za Jego przykładem (por. Mt 5, 9).

Nie jesteśmy w stanie przywrócić jedności własnymi siłami. Dlatego Jezus zostawił nam swój pokój. Napełnił nasze serca swoim Duchem. Nie jest to duch tego świata, lecz duch pokoju, sprawiedliwości, pojednania, uległości i miłości. Jest to Duch, który przekształca nasz egoizm i nas samych, czyniąc z nas ludzi nowych, w których sercach panuje radosny pokój Chrystusa (por. Kol 3, 15). My chrześcijanie, jako ludzie obdarzeni pokojem, powinniśmy być ambasadorami, świadkami i pionierami pokoju w świecie.

3. Drodzy bracia i siostry! Gdy słyszymy naglące wezwanie do pokoju, nasze serca napełniają się bólem i wstydem, gdyż obraz naszego świata, a nawet naszych Kościołów, jest wyraźnie inny. Nasze Kościoły są podzielone, a ich świadectwo na przestrzeni dziejów, zamiast wspólnie przyczyniać się do pokoju, było przeciwstawne.

Za każdym razem, gdy jako katolicy mówimy podczas liturgii eucharystycznej tuż przed komunią św.: «pokój mój daję wam», dodajemy ze szczerością: «nie zważaj na grzechy nasze». Znaczy to także: nie zważaj na grzech rozbicia, na skandal podziałów. Wszyscy mamy powody, aby prosić: «napełniaj go [Kościół] pokojem i doprowadź do pełnej jedności».

Ta modlitwa, znajdująca się w centrum celebracji eucharystycznej, od lat coraz bardziej przepełnia moje serce. Dla mnie jest to prawdziwa modlitwa o jedność chrześcijan. Dzień w dzień, a zwłaszcza w niedziele, wypowiada ją wielka liczba chrześcijan na całym świecie. Dlatego niemożliwe jest, aby była ona daremna, aby pozostała nie wysłuchana. Wymawiając te słowa, przyłączamy się do prośby, którą sam Chrystus skierował do Ojca w przeddzień swojej śmierci: «aby wszyscy stanowili jedno» (J 17, 21). Jezus odmawia tę modlitwę w naszej obecności, z nami i za nas.

4. Zjednoczeni w modlitwie z Chrystusem, możemy przyjąć umacniające słowa Ewangelii: «Niech się nie trwoży serce wasze». Słowa te są szczególnie ważne, zwłaszcza w momentach, gdy ulegamy pokusie, aby poddać się zniechęceniu pod wpływem trudności pojawiających się w działalności ekumenicznej.

Możemy powiedzieć, że w ostatnich dziesięcioleciach zrobiliśmy — dzięki Bogu — wielkie postępy. Nie używamy już słów wyrażających wzajemną nienawiść, pogardę czy szyderstwo. Szerzy się nowy duch braterstwa. Żyjemy, pracujemy i modlimy się wspólnie. Staliśmy się przyjaciółmi.

Jeśli jednak spojrzymy na świat obiektywnie, nie możemy udawać, że wszystko jest doskonałe. Niekiedy zauważamy oznaki znużenia w dążeniach ekumenicznych, przejawy nowego konfesjonalizmu, próby podminowania drogi prowadzącej do jedności. Po zasypaniu fos, które kiedyś nas dzieliły, stwierdzamy, że tworzą się nowe, zwłaszcza w dziedzinie etyki.

Z czysto ludzkiego punktu widzenia istnieją oczywiście powody, aby martwić się i zniechęcać. Nie zapominajmy jednak, że jesteśmy chrześcijanami! «Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia» (2 Tm 1, 7). Chrześcijanie są ludźmi nadziei. Nie ma ona nic wspólnego z naiwnym optymizmem, lecz jest darem Boga, który można zachować dzięki wytrwałości (por. Rz 5, 4). Jest to dar, który pozwala nam wierzyć nadziei wbrew wszelkiej nadziei (Rz 4, 18) i wiedzieć, że Bóg jest zawsze większy. Sobór Watykański II podkreślił, że ruch ekumeniczny rodzi się pod wpływem działania Ducha Bożego. Gdy Duch Boży coś rozpoczyna, doprowadza to zawsze do końca. Dlatego nie ma powodu, by się zniechęcać: «Niech się nie trwoży serce wasze».

5. Święto apostoła Pawła, obchodzone dzisiaj, w dniu zakończenia Tygodnia Modlitw, wskazuje nam kierunek, który powinniśmy obrać. Ukazuje nam drogę naszego nawrócenia. Nauczanie Jezusa rozpoczyna się od wezwania do nawrócenia: «nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!» (Mk 1, 15). To samo dotyczy ekumenizmu, jeśli chcemy czynić postępy. Dekret o ekumenizmie Soboru Watykańskiego II stwierdza wyraźnie, że nie istnieje ekumenizm bez nawrócenia, bez oczyszczenia pamięci i serca, bez zmiany naszego sposobu myślenia, mówienia i postępowania (por. Unitatis redintegratio, 4. 7; Ut unum sint, 15 n.; 21 itd.). Nie może istnieć ekumenizm bez gotowości do reformy i odnowy. Także Kościół święty, jak stwierdza Sobór Watykański II, «ciągle potrzebujący oczyszczenia, nieustannie podejmuje pokutę i odnowę» (Lumen gentium, 8).

Jesteśmy przyzwyczajeni mówić o nawróceniu innych. Tymczasem nawrócenie musi rozpocząć się w nas samych. Nie możemy doszukiwać się drzazgi w oku brata, a nie dostrzegać belki we własnym oku (por. Mt 7, 3). Ekumenizm zachęca do samokrytyki. Jak powiedział Ojciec Święty, dialog ekumeniczny «spełnia zarazem funkcję rachunku sumienia» i musi być wezwaniem do tego, aby prosić o przebaczenie (por. Ut unum sint, 34). To nie inni powinni się nawrócić, lecz my wszyscy mamy się nawracać do Chrystusa. W takiej mierze, w jakiej jesteśmy zjednoczeni z Nim, jesteśmy zjednoczeni również ze sobą.

Chciałbym dodać jeszcze jedną myśl o dialogu. Dialog jest główną metodą ruchu ekumenicznego. Nie jest to zwykła wymiana myśli i argumentów, lecz raczej wymiana darów (Ut unum sint, 28). Nie powinniśmy koncentrować się na tym, czego brakuje drugiemu, lecz zwracać uwagę na jego mocne punkty, na jego bogactwo. Jedni od drugich możemy się uczyć, możemy wzajemnie się wzbogacać. Musimy być dla siebie nawzajem błogosławieństwem. Nie należy zatem myśleć, że ekumenizm jest procesem zubażającym, w którym spotkanie z drugim ogranicza się do minimum wspólnych cech. Wręcz przeciwnie, ekumenizm nie powoduje utraty niczego, gdyż jest to proces wzrastania i wzbogacania się. Poprzez dialog Duch Święty pragnie nas prowadzić do pełnej prawdy (por. J 16, 13). Potrzeba zatem pokory i umiejętności przyznania, że również my potrzebujemy innych. Główną cechą chrześcijan nie jest arogancja lub upór, lecz pokora. Dlaczego nie miałoby się to odnosić również do ekumenizmu?

Chciałbym przypomnieć na zakończenie, jak ważny jest duch wspólnoty. Apostoł wzywa wyraźnie do tego, «abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój» (Ef 4, 1-3). Bez tego ducha komunii instytucjonalna wspólnota stałaby się bezduszną konstrukcją. Duch wspólnoty to — jak stwierdzał wielokrotnie Ojciec Święty — czynienie miejsca bratu, dzielenie się z nim pragnieniami, «brzemionami» i cierpieniami (por. Novo millennio ineunte, 43). Nie powinniśmy zatem wytykać drugiemu słabości, lecz raczej trwać przy nim solidarnie i pomagać w przezwyciężaniu trudności. To nas łączy i jest fundamentem pokoju.

Wzywajmy zatem Ducha pokoju i prośmy Go, aby uczynił nas swoimi narzędziami. Niech pokój Pana, zdolny do przezwyciężenia wszelkich napięć, wypełni nasze serca. Niech Pan okaże nam swoje miłosierdzie i obdarzy nas swoim pokojem. Amen.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama