Zamiast patroszenia - łowienie. O kursie Alfa

O jednym z narzędzi nowej ewangelizacji, możliwym do wykorzystania w parafii - rozmowa ze Stanisławą Iżyk-Dekowską, dyrektorem Krajowego Biura Alfa

O jednym z narzędzi nowej ewangelizacji, możliwym do wykorzystania w parafii, ze Stanisławą Iżyk-Dekowską, dyrektorem Krajowego Biura Alfa, rozmawia Sławomir Zatwardnicki.

Sławomir Zatwardnicki: Czy możesz na początek powiedzieć, czym właściwie jest kurs Alfa?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Kurs Alfa jest narzędziem ewangelizacyjnym, którym może się posłużyć lokalna wspólnota wierzących, by wyjść do ludzi pozostających „na obrzeżach” czy na zewnątrz Kościoła i dać im szansę zaznajomienia się z fundamentami wiary chrześcijańskiej. Na kurs składa się cykl dziesięciu cotygodniowych spotkań i jeden wyjazdowy weekend.

Sławomir Zatwardnicki: Czy Alfa może służyć również nowej ewangelizacji?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Jak najbardziej. W krajach, w których zakorzenione od wieków chrześcijaństwo przeżywa oziębienie wiary, coraz większe niezrozumienie Ewangelii i utratę wielu członków, nowa ewangelizacja jest paląca potrzebą. A kurs Alfa wychodzi naprzeciw tej potrzebie, z jednej strony rozpalając na nowo przygasłą wiarę tych, którzy są jeszcze w Kościele, z drugiej strony budząc wiarę w tych, którzy się z nim rozstali.

Sławomir Zatwardnicki: No cóż, prawie wszystkie propozycje duszpasterskie trafiają do osób pobożnych. Czy rzeczywiście dzięki Alfie można dotrzeć do niewierzących?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Kurs Alfa jest propozycją duszpasterską w tym sensie, że oferuje najbardziej aktywnym członkom parafii zaangażowanie w proces ewangelizacyjny. W sensie ścisłym Alfa jest propozycją ewangelizacyjną, tzn. metodą, która pomaga wierzącym dotrzeć do niewierzących. Prawie każdy z nas ma w swoim najbliższym otoczeniu — w rodzinie, w szkole, na studiach, w pracy, wśród sąsiadów — kogoś, kto nie ma relacji z Bogiem, a do chrześcijaństwa i Kościoła jest usposobiony jeśli nie wrogo, to przynajmniej z dużym dystansem. Z niektórymi z nich się przyjaźnimy, a to jest najprostszy klucz do tego, by ich zaprosić. Kurs ma określone ramy czasowe i formułę, która nie kojarzy się od razu z nabożeństwem religijnym, więc jest do przyjęcia dla tych, którzy stronią od kościoła. Jest on jak most łączący dwa brzegi — świat i Kościół. Z doświadczenia wynika, że gdy kurs jest podtrzymywany konsekwentnie, bierze w nim udział coraz więcej tych, którzy są z dala od Kościoła.

Sławomir Zatwardnicki: Czym Alfa wyróżnia się na tle innych form ewangelizacji?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Przede wszystkim Alfa jest formą ewangelizacji ciągłej. Nie jest wydarzeniem jednorazowym czy okazjonalnym, lecz stale trwającym cyklem następujących po sobie edycji, odbywających się w tym samym miejscu edycja po edycji, tak by każdy wiedział, że nawet gdy nie może wziąć udziału w jednej, zawsze stoi przed nim możliwość uczestnictwa w innej. A przy tym poszczególne cykle odbywają się równocześnie w różnych miejscach, tak by każdy miał szansę uczestniczenia w którymś z nich w pobliżu miejsca swego zamieszkania. Czas trwania kursu umożliwia rozwój procesu zrozumienia Ewangelii i budowania zaufania między gospodarzami i gośćmi. Ewangelia jest prezentowana w kontekście przyjaźni, prostym, współczesnym językiem. Elementy kursu są tak dobrane, by uwzględniały wszystkie sfery osoby ludzkiej — intelekt, serce, sumienie i wolę. Specyfiką Alfa [1] jest szczególne podejście do uczestników: według modelu gospodarz - gość, a nie nauczyciel - uczeń.

Sławomir Zatwardnicki: Opowiedz, proszę, jak praktycznie wygląda Alfa.

Stanisława Iżyk-Dekowska: Spotykamy się z uczestnikami raz w tygodniu przez około 2,5 miesiąca. Każde spotkanie składa się z kolacji (poczęstunku), wykładu (poprzedzonego wprowadzeniem do wieczoru i krótkim śpiewem) oraz dyskusji w małych grupach. Czas posiłku i spotkania w małych grupach służy zawiązaniu przyjaźni i wpływa na otwarcie się ludzi, zarówno na siebie nawzajem, jak i na przyjmowanie prawdy Ewangelii. Bardzo ważną rolę odgrywa wyjazd weekendowy po 6 spotkaniu. Cały kurs jest poprzedzony i zakończony tzw. uroczystą kolacją Alfa, na którą uczestnicy kursu zapraszają swoich krewnych, sąsiadów, przyjaciół, znajomych z pracy. Oni to właśnie stają się (czy mogą się stać) uczestnikami następnej edycji kursu.

Sławomir Zatwardnicki: A jak odnajduje się młodzież w tego rodzaju kursach?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Bardzo dobrze. Alfa ma do dyspozycji materiały oraz specjalną metodologię dla młodzieży. Poszczególne elementy wieczoru dla młodzieży są krótsze, np. wykład trwa tylko 20 minut, jest przedstawiony prostym, zwięzłym językiem i zilustrowany wideoklipami. Specjalna aranżacja miejsca dostosowana do tematyki spotkania, młodzieżowo zorganizowany posiłek, młodzieżowa muzyka, stopniowo wprowadzane, urozmaicone formy modlitwy — to wszystko stwarza klimat, w którym młodzież dobrze się czuje. Atmosfera akceptacji podbija serca młodych ludzi, którzy często na co dzień muszą „walczyć o przetrwanie” w swoich środowiskach. Znajdują tu towarzystwo rówieśników, w którym nie jest „obciachem” modlić się i przyznawać do Jezusa. Zanim ich wiara okrzepnie, by mogli „iść pod prąd”, potrzebują bezpiecznego miejsca i identyfikacji z rówieśniczą grupą wierzących. Alfa im to zapewnia.

Sławomir Zatwardnicki: Z tego, co zauważyłem, Alfa dobrze odpowiada na „znaki czasu”, choćby przez brak presji. To pozostawianie uczestnikom kursu całkowitej wolności koresponduje z soborowym nauczaniem o godności każdej osoby oraz o wolności sumienia.

Stanisława Iżyk-Dekowska: Rzeczywiście, ten aspekt Alfa zwrócił na początku moją uwagę, gdy w 1999 roku decydowałam się wypróbować ten kurs. Alfa uwzględnia wrażliwość współczesnego człowieka w dziedzinie osobistej wolności. Koresponduje to istotnie z soborowym nauczaniem Kościoła o godności jednostki i jest po prostu odzwierciedleniem „natury” Boga, który choć pragnie zbawienia każdego człowieka, nikogo nie zmusza do przyjęcia tego daru. Zatem przekaz Ewangelii na Alfa dokonuje się bez jakiegokolwiek nacisku. Zaproszeni na kurs goście mogą odnieść się swobodnie do usłyszanych treści wykładu, wyrazić swoje opinie bez obawy, że zostaną skrytykowani czy potępieni. W tej atmosferze wolności i szacunku ludzie zaczynają słuchać siebie nawzajem i sami często dochodzą do skorygowania swoich wcześniejszych poglądów. Dlatego kurs Alfa może być nazwany „dziedzińcem pogan” (nawiązując do popularnej ostatnio koncepcji Benedykta XVI). Akceptujemy uczestników takimi, jakimi są, niezależnie od tego, co myślą i jak postępują.

Sławomir Zatwardnicki: Jakie są owoce weekendu, a szczególnie modlitwy o napełnienie Duchem Świętym, którą się wtedy praktykuje?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Z doświadczenia wynika, że to właśnie w czasie weekendu ludzie przeżywają najbardziej swoje osobiste spotkanie z Jezusem, odkrywają realną moc Ducha Świętego i doznają przemiany życia. Wielu z nich po raz pierwszy w życiu doświadcza bezpośredniej modlitwy za siebie nawzajem i odczuwa realne skutki tej modlitwy — znikają wątpliwości co do prawdziwości wiary chrześcijańskiej, odchodzi napięcie czy depresja, w sercu pojawia się ogromny pokój. Niektórzy są uwalniani od nałogów narkotykowych, nikotynowych itd. Inni stają się zdolni do przebaczenia lub odbudowania - stojącego nieraz na krawędzi rozpadu - małżeństwa. W czasie weekendu ci, którzy odeszli od Kościoła, decydują się po wielu latach na sakrament pokuty. Eucharystia, którą kończy się weekend, jest dla wielu zupełnie nowym, zaskakująco głębokim doświadczeniem.

Sławomir Zatwardnicki: Alfa proponuje duchowość charyzmatyczną. Jak Ty to widzisz — czy każdy nawracający się ma się stać katolickim zielonoświątkowcem?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Alfa proponuje duchowość chrześcijańską. Taką, jaką znamy z Nowego Testamentu, który przedstawia życie chrześcijańskie jako życie w Duchu czy według Ducha (a nie według ciała). To jest normalne życie chrześcijańskie, a więc dla każdego. Oczywiście z Osobą Ducha Świętego związane są też Jego dary, co widzimy w relacjach Dziejów Apostolskich o wszystkich, którzy uwierzyli w Jezusa i otrzymywali dar Ducha Świętego (niektórzy nawet, zanim zostali ochrzczeni!); wielbili wtedy Boga, mówili językami i prorokowali. Pytanie brzmi: czy dzisiejszy Kościół może sobie pozwolić na zignorowanie tych darów?

Sławomir Zatwardnicki: Ale czy nie widzisz zagrożenia, że takie a nie inne rozłożenie akcentów stworzy jakiś „alternatywny” nurt w Kościele? I że absolwentom kursu będzie już zawsze bliżej do wspólnot protestanckich czy tzw. wolnych Kościołów niż do własnej tradycji?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Nie widzę takiego zagrożenia, ponieważ akcenty teologiczne są w kursie Alfa rozłożone równomiernie. Kurs jest chrystologiczny i trynitarny zarazem. Poświęca weekend Duchowi Świętemu, ale w kontekście wypełnienia obietnicy Ojca i wyraźnych zapowiedzi Jezusa, że pośle tego Ducha. Problemem jest to, że nawet praktykujący katolicy często nie doświadczają w osobisty sposób relacji z Jezusem, nie oczekują niczego od Ducha Świętego, którego nie znają, i nie czują się dziećmi kochanymi przez Ojca.

Usłyszenie kerygmatu jest wielką potrzebą wielu katolików, którzy zostali „zsakramentalizowani”, ale nie zewangelizowani. Jeżeli będzie im to dane we własnym Kościele, to dlaczego mieliby szukać innych wspólnot? Uczestniczenie w kursie Alfa w swojej parafii raczej wiąże ludzi z parafią niż od niej oddala. Tu przecież została ożywiona ich wiara i tu zawarte zostały przyjaźnie z innymi wierzącymi.

Sławomir Zatwardnicki: Chciałbym wrócić do początków kursu Alfa, bo wydaje mi się to ważne, by podkreślić jego ekumeniczny rys.

Stanisława Iżyk-Dekowska: Kurs powstał w anglikańskiej parafii Św. Trójcy w Londynie, początkowo jako program dla nowo nawróconych, później został rozwinięty w kurs dla niewierzących i nie chodzących do kościoła. Obecnie stosowany jest przez wszystkie Kościoły chrześcijańskie w ponad 170 krajach (w 110 językach) i ukończyło go ponad 18 milionów osób.

Sławomir Zatwardnicki: Liczby rzeczywiście imponujące. A jak to wygląda w Kościele katolickim?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Kurs Alfa po raz pierwszy został poprowadzony w Kościele katolickim w 1996 roku. Obecnie katolicy prowadzą go w ponad 65 krajach. Alfa cieszy się poparciem wielu arcybiskupów i biskupów z całego świata, szczególnie w Ameryce Łacińskiej. Reprezentacja liderów Alfa uczestniczyła w Zgromadzeniu Nowych Ewangelizatorów, zwołanym przez Papieską Radę ds. Promocji Nowej Ewangelizacji w Rzymie w 2011 r. Arcybiskup Fisichella zapowiedział, że przedstawiciele Alfa zostaną zaproszeni do wzięcia udziału w synodzie dotyczącym nowej ewangelizacji.

Sławomir Zatwardnicki: Pojawiają się tu i ówdzie głosy, że Alfa jest „słabo umocowana” w Kościele katolickim; chodzi o brak nadzoru hierarchicznego nad tym dziełem. Jak jest w rzeczywistości?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Wyjaśnijmy najpierw, że Alfa nie jest żadnym nowym ruchem w Kościele; jest parafialnym narzędziem ewangelizacji, które może być użyte przez każdą ze wspólnot czy grup istniejących w parafii, a one mają już swój nadzór w osobie proboszcza lub księdza, którego on wskaże. Zresztą bez zgody proboszcza czy biskupa miejsca nie rozpoczyna się prowadzenia kursu. To nie jest jakieś dzieło samo w sobie; kurs funkcjonuje w normalnych strukturach kościelnych. W każdym kraju istnieje też jakaś organizacja prawna, która otrzymuje prawa autorskie do programu i zajmuje się wydawaniem oraz dystrybucją niezbędnych materiałów, a także szkoleniem w zakresie prowadzenia kursu. W Polsce jest to Stowarzyszenie Alfa Polska, którego członkami są zarówno świeccy liderzy Alfa, jak i księża zaangażowani w prowadzenie kursu. Od samego początku kurs był prezentowany niektórym biskupom i otrzymywał aprobatę wyrażoną ustnie, a w kilku przypadkach na piśmie.

Sławomir Zatwardnicki: Zbliżający się synod biskupów będzie tym razem poświęcony nowej ewangelizacji. Ważną rolę w przygotowaniu do niego odegrają z pewnością Lineamenta, które mają pobudzić do refleksji. Czy sformułowania użyte w tym dokumencie odzwierciedlają doświadczenia prowadzących ten kurs?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Jak najbardziej. Lineamenta zwracają uwagę na pilną potrzebę rozwinięcia wizji Kościoła ewangelizującego, na konieczność rozniecenia w Kościele pierwotnej gorliwości i zapału zapoczątkowanego przez Pięćdziesiątnicę (nr 24). Zgadzamy się z twierdzeniem Lineamentów, że choć samo pojęcie nowej ewangelizacji jest znane, to nie zdołało się ono w pełni zadomowić we współczesnych debatach zarówno w Kościele, jak i w kulturze (nr 5). Podejmując kurs Alfa, zdajemy sobie sprawę, że dzisiejszy Kościół stoi przed nowymi wyzwaniami i musi zmienić swój sposób działania: Nowa ewangelizacja jest przeciwieństwem samowystarczalności i polegania na sobie samym, mentalności status quo i takim pojmowaniu duszpasterstwa, które sądzi, że wystarczy dalej postępować tak, jak się postępowało zawsze. Dziś „business as usual” już nie wystarcza (nr 10).

Sławomir Zatwardnicki: Gdybyś miała zachęcić duszpasterzy do prowadzenia kursu Alfa w parafii, co byś im powiedziała?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Wprowadzenie kursu Alfa w parafii odnowi wiarę tych, którzy są w Kościele, i równocześnie ukierunkuje parafię na zewnątrz. Pozwoli odnaleźć tych, których wiara wygasła i którzy oddalili się od Kościoła. Pomoże pozyskać młodych. Otworzy drogę do dalszego procesu ewangelizacji i formacji oraz zmobilizuje dużą liczbę świeckich do angażowania się w misję Kościoła.

Sławomir Zatwardnicki: Czy nie tworzymy w ten sposób nowej religii, która opiera się tylko na kerygmacie i nie idzie dalej? Byłaby to taka duchowość — odwołajmy się do języka biblijnego — „wiecznego karmienia się mlekiem”.

Stanisława Iżyk-Dekowska: Czy jest to tworzenie nowej religii zawężonej do kerygmatu? Nie sądzę. Widzę raczej ogromne braki w rozumieniu podstaw wiary chrześcijańskiej nawet u osób regularnie uczęszczającym do kościoła. Jeżeli ludzie będą wdrożeni do regularnego czytania Biblii, ich wiara będzie rosła i obejmowała wszystkie dziedziny życia. I przyjdzie czas na „pokarm stały”. Poza tym tam, gdzie pojawia się żywa wiara, tam rośnie zainteresowanie głębszym życiem duchowym i życiem Kościoła.

Sławomir Zatwardnicki: Dlaczego warto, by właśnie Alfa stanowiła pierwszy krok w parafialnej ewangelizacji?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Bo jest skuteczna. Bo dobrze przedstawia podstawowe przesłanie Ewangelii i buduje atmosferę, w której ludzie czują się zaakceptowani, mogą więc otworzyć się na prawdę o sobie i o Bogu, który przyszedł szukać to, co zginęło. Bo pomaga Kościołowi być bardziej sobą, ukazując go jako wspólnotę hojną, kochającą, służebną i całkowicie oddaną swemu Panu. Prowadząc kurs Alfa, umożliwiamy ludziom doświadczenie Kościoła jako domu, co koresponduje z tegorocznym hasłem programu duszpasterskiego.

Warto prowadzić ten kurs także dlatego, że nie jest on tylko jednorazową akcją, po której wszystko wraca na stare, utarte tory. Wytrwałe prowadzenie Alfa ożywia, odświeża i dynamizuje życie parafialne, wyzwala radość i wzmacnia poczucie, że jest wśród nas żywy Bóg, który na naszych oczach sprawia w ludziach wielkie zmiany. W ten sposób świeccy przestają być tylko odbiorcami „usług religijnych”, a stają się współtwórcami kościelnej wspólnoty świadomej swej misji.

Sławomir Zatwardnicki: Właśnie o to chciałem zapytać — o rolę laikatu w kursie. Zdaje się, że pozwala on odejść od klerykalnego modelu funkcjonowania parafii?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Metoda Alfa nie jest „eksperckim” sposobem ewangelizacji zarezerwowanym dla specjalistów. Przeciwnie, to ewangelizacja zespołowa, która angażuje dużą liczbę świeckich członków parafii, gdyż wymaga wypełniania wielu zadań. Zostają one rozłożone na różne osoby stosownie do ich zdolności. Wielu odkrywa, że mogą mieć swój udział w ewangelizacji, i roznoszą „misyjny wirus”!

Sławomir Zatwardnicki: A jak w Polsce wygląda współpraca świeccy - duchowni w prowadzeniu kursu? Zapytam wprost: czy nie jest często tak, że to świeccy są głównymi inicjatorami, ale ich działalność nie znajduje uznania wśród duchownych? Jeśli tak, to dlaczego to się dzieje i co wtedy zaproponować?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Świeccy są istotnie często inicjatorami kursów, ale i księża również wprowadzają Alfa w swoich parafiach czy duszpasterstwach akademickich (np. w Krakowie, w Warszawie), i wtedy ta współpraca układa się bardzo dobrze. Jeśli inicjatywa wychodzi od świeckich, dobrze jest, aby poświęcili najpierw trochę czasu na rozmowy z księdzem proboszczem i zaprezentowali mu tę inicjatywę. Zapoznanie duchownych z Alfa jest ważne, bo nawet jeśli osobiście się nie zaangażują w prowadzenie kursu, mogą go wspierać na różne sposoby — poprzez ogłoszenia parafialne, informacje w gazetce parafialnej czy odsyłanie na kurs (np. w ramach sakramentu pojednania) osób, którzy potrzebują duchowej pomocy. W Polsce jest coraz więcej księży, którzy widzą rezultaty tego kursu i wspierają go. Rolą księdza na kursie jest: przedstawienie Alfa w parafii, witanie gości na kursie, wygłoszenie kilku wykładów i doradzanie zespołowi liderów.

Sławomir Zatwardnicki: Powszechny zasięg kursu sprawia, że staje się on — przepraszam za sformułowanie — takim duchowym McDonaldem. Dbacie o to, by był prowadzony według tego samego „przepisu” w różnych denominacjach, tak żeby jego marka nie ucierpiała. Od czego w takim razie powinien zacząć proboszcz, który chciałby w swojej parafii zastosować to narzędzie ewangelizacji, o którym rozmawiamy? Może warto, by sam przeżył taki kurs?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Z pewnością, ale nie jest to konieczne. Wystarczy, że zapozna się z niezbędnymi materiałami, zbuduje zespół Alfa w oparciu o godnych zaufania i dojrzałych świeckich ze swojej parafii i zorganizuje szkolenie tego zespołu. W tym celu najlepiej skontaktować się z Krajowym Biurem Alfa (e-mail: biuro@alfapolska.org, tel. /22/ 746-32-68), które dysponuje wszystkimi publikacjami, zapewnia odpowiednie przygotowanie zespołów i służy radą w razie potrzeby. Jeżeli w okolicy funkcjonuje już kurs, można poprosić jego liderów o podzielenie się swoim doświadczeniem. Stowarzyszenie Alfa Polska organizuje też co roku konferencję szkoleniową, która jest najlepszym przygotowaniem do rozpoczęcia kursu.

Sławomir Zatwardnicki: Czy katolicka Alfa różni się czymś od Alfy prowadzonej przez inne wspólnoty kościelne? A jeśli nie, to czy nie powinna się jednak różnić?

Stanisława Iżyk-Dekowska: Kurs Alfa jest w całości zgodny z nauką Kościoła katolickiego, choć nie skupia się na specyficznie katolickim nauczaniu. Tematyka kursu i cała metodologia, jako integralna część Alfa, pozostają stałe. Są jednak elementy, które mogą być dostosowane do kontekstu katolickiego. W wykładach np., zachowując główną strukturę treści, możemy wstawić nie tylko osobiste świadectwo, ale również przykłady czy cytaty z własnego kontekstu kulturowego lub teologicznego, byleby były adekwatną ilustracją do przedstawianej treści i nie zniekształcały myśli autora programu Alfa. Adaptacja może też dotyczyć programu weekendowego — możemy na przykład dać uczestnikom czas na rozmowę z księdzem lub, jeśli są gotowi, na spowiedź. Na zakończenie weekendu, w czasie przewidzianym przez N. Gumbela [2] na Wieczerzę Pańską, katolicy mają oczywiście Eucharystię.

Trzeba jednak pamiętać, ze Alfa nie zastępuje katechizacji, lecz do niej prowadzi. Z założenia domaga się kontynuacji.

Sławomir Zatwardnicki: W imieniu Czytelników „Homo Dei” bardzo dziękuję za prezentację tego ciekawego narzędzia ewangelizacji.

Stanisława Iżyk-Dekowska (ur. 1950) odbyła studia na wydziale teologicznym KUL oraz w Instytucie Nauk Biblijnych KUL, uzyskując licencjat w zakresie nauk biblijnych. Pracowała w X Liceum Ogólnokształcącym w Toruniu, obecnie w Stowarzyszeniu Alfa Polska jako dyrektor Krajowego Biura Alfa. Inicjatorka m.in. (w 1987 r.) młodzieżowej wspólnoty ewangelizacyjnej, która przy użyciu nowych środków i sposobów prowadzi działalność ewangelizacyjną w kraju i zagranicą, kursu Alfa w Polsce (w 1999 r.), Stowarzyszenia ProMisja (w 2003 r.), tj. Przymierza Katolików na rzecz Ewangelizacji i Misji, które prowadzi ewangelizację w Mongolii.

Ekskurs: Czy Alfa jest potrzebna parafii? Świadectwo duchownego

Sam postawiłem sobie tytułowe pytanie, by móc dać świadectwo owocowania konkretnego narzędzia działalności ewangelizacyjnej, jakim jest kurs Alfa.

Parafia jako żywa wspólnota Kościoła winna być miejscem doświadczenia spotkania człowieka z osobą Jezusa Chrystusa oraz nieustannego wzrostu w budowaniu tej relacji. Tak więc podstawą całej działalności parafii jest ewangelizacja. Wspólnota parafialna ewangelizuje, by jeszcze skuteczniej ewangelizować. W dobie wezwania Kościoła do nowej ewangelizacji ten fundamentalny, a często mało doceniany rys parafii jawi się jako szczególne wezwanie dla wszystkich wierzących — zarówno pasterzy Kościoła, jak i świeckich.

W pierwszych latach swojego kapłaństwa byłem duszpasterzem akademickim oraz katechetą, obecnie jako misjonarz i rekolekcjonista mam możliwość spotykania się z wyzwaniami stawianymi przez współczesność Kościołowi, które w szczególny sposób objawiają się w życiu parafii. Niejednokrotnie spotykałem się z pytaniem duszpasterzy i osób zatroskanych o swoje wspólnoty parafialne: co robić, by ożywić czy wprost dać życie wspólnocie parafialnej? Próbowałem na to pytanie odpowiadać tak, jak umiałem, pokazując różne możliwości i narzędzia mogące pomóc w odnowie parafii.

Mam doświadczenie seminarium Odnowy Charyzmatycznej, kursów ewangelizacyjnych stworzonych przez José H. Prado Floresa, byłem też sam współtwórcą programu misji ewangelizacyjnych, tak więc moje zaangażowanie w dzieło nowej ewangelizacji ma już za sobą długą drogę. Zwykłem mówić, że w ewangelizacji możemy, tak jak przy uprawie ogrodu, posługiwać się różnymi narzędziami — takimi, jakie w danej chwili są potrzebne. Dziś — odpowiadam na wyżej przywołane pytanie — takim dobrym narzędziem do ożywienia parafii jest właśnie kurs Alfa, w którego prowadzenie jestem zaangażowany od roku 2003.

Bardzo spodobały mi się słowa sekretarza Papieskiej Rady ds. Promocji Nowej Ewangelizacji. Arcybiskup José Octavio Ruiz Arenas powiedział w czerwcu 2011 r. na International Alpha Week w Londynie: Kurs Alfa, w którym miałem możliwość uczestniczyć [...], jest narzędziem opatrznościowym, ponieważ próbuje w sposób metodyczny wyjść do tych, którzy są daleko od Kościoła, którzy są obojętni wobec wiary. Poprzez bardzo proste i ludzkie narzędzie bazujące na braterstwie i przyjaźni Chrystus zostaje im przedstawiony i powoli wkracza do ich serc. Do tej grupy zauważonej przez arcybiskupa należy dołączyć także ludzi określających się jako „wierzący nie praktykujący” oraz tych, którzy — co zdarza się coraz częściej — praktykują, ale nie mają żywej wiary. Kurs Alfa jest propozycją dla wszystkich — nazwę to — „stanów wiary”. Od wielu lat doświadczam, jak poprzez ten kurs dokonuje się ogrom cudów przemiany ludzkich serc. Niosę to doświadczenie w sercu spowiednika, świadka tej łaski.

Kiedy zastanawiam się nad owocami Alfy, myślę o tych setkach rozpalonych serc studentów i dorosłych, którzy stali się gorliwymi i mądrymi świadkami Chrystusa w swoich środowiskach. Myślę o tych wszystkich nowych i żywych wspólnotach oraz o tych już wcześniej istniejących w parafiach, a teraz dzięki kursom odnowionych. Myślę też o pomocy w rozeznaniu talentów i charyzmatów mogących służyć budowaniu wspólnoty Kościoła, co może potem przejawiać się na różne sposoby, np. w przygotowywaniu kandydatów do bierzmowania.

Kurs Alfa to wielkie wyzwanie dla duszpasterzy w kształtowaniu w nich mentalności pasterskiej przystającej do wyzwań współczesności oraz otwartej na partnerską współpracę z laikatem. Dziś noszę w sercu doświadczenie i przekonanie, że kurs Alfa jest wielką szansą dla odnowienia naszych parafii!

Jacek Dubel CSsR

Tekst ukazał się w Homo Dei nr 3 (304)/2012

[1] Wbrew zasadom języka polskiego dajemy słowo „Alfa” w postaci nieodmiennej na prośbę p. Iżyk-Dekowskiej (przyp. red.).

[2] Nicky Gumbel, były adwokat, jest obecnie duchownym anglikańskim, proboszczem parafii Św. Trójcy w Londynie. Autor wielu książek, m.in. Życiowe pytania. Najbardziej znany z kursów Alfa, których prowadzenie przejął, zmodyfikował je i propaguje na całym świecie (przyp. S. Z.).

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama