Czy tylko kobiety prawdziwie kochają?, czyli o oglądaniu bajek z dzieckiem

Zmieniają się wzorce pokazywane w filmach dla dzieci. Czy to dobrze, czy źle? Czy jako rodzice jesteśmy tego świadomi?

Zmienia się świat, więc zmieniają się także bajki i filmy Disneya, które „wychowują” miliony dzieci na całym świecie. Ewolucji podlega nie tylko jakość grafiki, ale przede wszystkim promowanie w tych produkcjach wartości. Warto przy okazji oglądania każdego z takich filmów porozmawiać z dzieckiem na temat jego przesłania.

Nikt chyba nie ma wątpliwości, że produkcje Walta Disneya wpływają na postawy wielu dzieci, począwszy od pierwszych lat życia, gdy na ich śpioszkach, smoczkach i kołderkach pojawiają się postacie z najpopularniejszych bajek, a niedługo później kilkulatkowie wcielają się w ich role podczas zabawy. Warto więc uważnie przyglądać się temu, co kształtuje najmłodszych i ich umysły. Wielokrotnie pod adresem filmów Disneya kierowane były zarzuty o podprogowe przemycanie niewłaściwych treści i obrazów dotyczących np. zachowań i symboli seksualnych. Inni szli dalej i doszukiwali się znaków Zakonu Iluminatów (oświeconych), do którego rzekomo sam Disney miał należeć. Producent i założyciel Fabryki Snów konsekwentnie odpierał te zarzuty, a niektóre kontrowersyjne elementy bajkowych scen w późniejszym czasie były usuwane. Jak było naprawdę? Pewnie już się tego nie dowiemy.

Idealna księżniczka

15 czy 20 lat temu w bajkach i filmach Walta Disneya można było obserwować świat rządzony przez mężczyzn. Zwykle byli to waleczni, szlachetni rycerze zdolni do poświęceń dla swojej ukochanej i dla swojego królestwa. Bohaterkami natomiast były idealnie piękne i szczupłe księżniczki. Choć zazwyczaj były one także niezwykle wrażliwe, mądre i zaradne, potrzebowały do pełnego szczęścia swojego księcia. Szybko nurty feministyczne zaczęły oskarżać wytwórnię o tworzenie wizerunku kobiety, której decydującym atutem jest uroda, a przeznaczeniem ciche i grzeczne prowadzenie domu (lub zamku) przy boku idealnego męża. Według wielu krytyków bajki Disneya miały mieć wpływ na wychowanie pokolenia dziewczynek biernych, dbających tylko o urodę i rozrywkę, w pełni poddanych chłopcom. Z czasem, choć według środowisk liberalnych zdecydowanie za późno i za wolno, zaczęło się to zmieniać.

W 2012 roku pojawiła się animacja „Merida Waleczna”, w której główna bohaterka miała burzę rudych loków, piegi i za nic nie chciała zostać księżniczką oraz wyjść za mąż. Jej głównymi zainteresowaniami były jazda konna, strzelanie z łuku i obcowanie z przyrodą. W bajkowym świecie, można powiedzieć, skandal. Mała buntowniczka nie tylko burzyła tradycyjny obraz księżniczki, ale również pracowała nad swoimi relacjami z rodzicami, szczególnie z matką, która chciała widzieć Meridę jako prawdziwą damę u boku męża. Produkcja ta była całkowitą nowością, jeśli chodzi o fabułę i wizerunek idealnej księżniczki. Przedstawiała kobietę, a właściwie jeszcze dziewczynę jako wojowniczkę.

Dobra czarownica z rogami

Kolejne obrazoburcze filmy Disneya to „Czarownica” z 2014 roku i nieco wcześniejsza „Kraina lodu”. Najpierw jednak o tej pierwszej, która jest nowym spojrzeniem na doskonale znaną baśń o Śpiącej Królewnie. Główną bohaterką „Czarownicy” jest Diabolina (jej imię kojarzące się z diabłem zapewne miało podkreślać charakter złej czarownicy). Bohaterka poznaje wspaniałego mężczyznę, z którym najpierw się zaprzyjaźnia, a potem się w nim zakochuje. Okazuje się jednak, że jego miłość wcale nie była prawdziwa. Stefan bowiem odciął Diabolinie ogromne skrzydła, kiedy czarownica spała i zamknął je w wielkiej gablocie w swojej komnacie. Wtedy właśnie bohaterka stała się złą osobą, zranioną i zdradzoną przez niewiernego mężczyznę. Dlatego, kiedy Stefanowi urodziła się córeczka, rzuciła na nią zaklęcie, które mógł zdjąć jedynie pocałunek prawdziwej miłości. Król próbował chronić córkę przed klątwą, dlatego ukrył ją z dobrymi wróżkami w lesie. Kiedy jednak one zajmowały się domem, Diabolina odwiedzała małą Aurorę i opiekowała się nią na swój sposób. Potem razem się bawiły, bo samotna czarownica odnalazła radość w tych spotkaniach i zupełnie wbrew sobie; wbrew chęci zemsty na Stefanie, pokochała dziewczynkę. Kiedy Aurora była nieco starsza, poznała księcia i zakochała się w nim, a on również uległ jej urokowi. Niedługo później księżniczka zasnęła wiecznym snem, a pocałunek księcia wcale jej nie obudził. Aurora ocknęła się dopiero, kiedy Diabolina pocałowała ją w czoło. Król zobaczywszy ją w zamku chciał zabić czarownicę, mimo usilnych próśb córeczki, która pokochała tę kontrowersyjną „ciocię”. Król chcąc zabić dawną ukochaną, sam zginął, a Aurora i Diabolina żyły długo i szczęśliwie. Aurora, czyli światłość, jutrzenka postanowiła żyć w miłości z Diaboliną, czarną czarownicą z ogromnymi kruczymi skrzydłami (diabeł jest księciem ciemności). Gdzieś z boku nieśmiało majaczył też książę.

Czy można interpretować przesłanie tej bajki jako historię o miłości, która zwycięża największe zło? Myślę, że jest tu coś więcej. Czy rzeczywiście wszyscy mężczyźni to podstępni i okrutni zdrajcy, którzy nie potrafią kochać? Czy tylko miłość kobiety, zastępczej matki może być prawdziwa? Film „Czarownica” jest w tej kwestii jednoznaczny. Ale przecież wiemy, że każdy (bez względu na płeć), został przez Boga uzdolniony do prawdziwej, ofiarnej miłości. Do jej dawania i przyjmowania. Jednocześnie film ten pokazuje, że każda zła osoba ma za sobą jakąś przeszłość, zranienia i zdrady, które ją taką uczyniły. Jednak imię głównej bohaterki (Diabolina) może sugerować młodym odbiorcom, że szatan nie jest tak naprawdę nikim złym, tylko pogubionym i zranionym. Co prawda z rogami, ale całkiem fajnym i miłym. Ale jest to oczywiste kłamstwo. Lucyfer jako anioł miał miłość Boga i doskonałe życie z Nim, a jednak się zbuntował. Został ojcem fałszu i przeciwnikiem Boga. Kimś, kto nie potrafi kochać. Bo prawdziwie kochać potrafi tylko ktoś, kto wybiera dobro; kto wybiera Boga. Dlatego właśnie, zanim dziecko obejrzy jakikolwiek film (bez względu na wiek), warto najpierw zobaczyć go samemu, spojrzeć na niego krytycznie i stwierdzić, czy potrafię dziecku wyjaśnić, jaka jest obiektywna, chrześcijańska prawda, która często jest w takich produkcjach zniekształcona.

Siostry z Krainy lodu

„Krainę lodu” można spokojnie nazwać kultową animacją Disneya. Na jej punkcie oszalał niemal cały świat. Zarówno w USA, Japonii czy Polsce wciąż są popularne gadżety z bohaterkami tego filmu z 2013 roku. Główne bohaterki - Elsa i Anna - całkowicie zrywają z wizerunkami tradycyjnych księżniczek. Choć są olśniewająco piękne, to ich osobowości dalekie są od biernych kobiet czekających na księcia. Elsa jest obdarzona mocą zamrażania wszystkiego dookoła i nie radzi sobie z tym. Rodzice więc za jej zgodą zamykają ją w jednej z komnat, co osłabia relację Elsy z siostrą Anną. Nie zmienia tego nawet śmierć rodziców. Elsa boi się, że zrobi krzywdę siostrze lub komuś innemu. W końcu w dniu, w którym zostaje królową, sprowokowana przez Annę i jej zaręczyny z nowo poznanym księciem, ujawnia swoją moc przed poddanymi. Zostaje uznana za wiedźmę i ucieka w góry fundując w całym kraju mroźną i śnieżną zimę. Wśród wzgórz Elsa czuje się doskonale samowystarczalna.

Tymczasem Anna jedzie jej szukać napotykając po drodze wiele trudności. Pomaga jej sprzedawca lodu Kristoff, renifer Swen i bałwan Olaf. Kiedy w końcu Anna spotyka się z siostrą, ta niechcący przebija jej serce lodową strzałą. Od tej chwili z młodszej księżniczki uchodzi życie. Może ją uratować tylko pocałunek księcia, który ją kocha. Po powrocie do zamku jednak okazuje się, że Hans (narzeczony) chciał tylko majątku Anny, a sama dziewczyna nic go nie obchodzi. Tymczasem Olaf przypuszcza, że Kristoff kocha Annę prawdziwą miłością, ale zanim chłopak do niej dociera, księżniczkę ratuje miłość i łzy żalu jej siostry Elsy. Nie chcę, broń Boże, w tym miejscu umniejszać jakiejkolwiek siostrzanej miłości (sama mam fantastyczną siostrę), ale znowu wychodzi na to, że mężczyźni nie są zdolni do prawdziwej miłości. Są okrutni, zdradliwi albo nieudolni (Kristoff nie zdążył do Anny, by ją uratować) i ubodzy (czytaj mało zaradni). Rozumiem, że tradycyjny model w bajkach musi odejść do lamusa, bo taki mamy klimat, ale dlaczego od razu tak demonizować mężczyzn? Tutaj występują jeszcze czterej kolejni, którzy chcą zabić Elsę, to dwójka arystokratów z nadzieją na przejęcie tronu i dwójka ich służących żołnierzy. Silnych, zdecydowanych i samodzielnych dobrych męskich postaci brak.

Zamiana ról w domu

Chciałabym wspomnieć o jeszcze jednej produkcji Disneya we współpracy z Pixarem. To ubiegłoroczna animacja (świetna technicznie zresztą) Iniemamocni 2. Dla odmiany ta nie jest w żadnej sposób jednoznaczna. Pozwala w zdrowy i obiektywny sposób podejść do tradycyjnych i mniej tradycyjnych ról mężczyzny i kobiety w rodzinie. Ten film może być znakomitym punktem wyjściowym do rozmowy z dziećmi. Nie tylko o tym, że relacja mężczyzny i kobiety polega na partnerstwie, wzajemnej miłości i szacunku, ale także o tym, co dobre, a co złe oraz o tym, co zgodne z prawem, a co zakazane.

Pięcioosobowa rodzina Iniemamocnych to superbohaterowie posiadający niezwykłe moce. Ratują świat od zła. Niestety ich działania pozostawiają często skutki uboczne, co sprawia, że prawnie zostają obezwładnieni. Zakazuje się im interweniowania w przypadku przestępstw i innych zagrożeń. W wyniku tego rodzina nie ma z czego żyć, któreś z rodziców musi iść do pracy. Okazuje się, że Elastyna (mama) dostaje propozycję współpracy, a Bob (tata) ma zostać w domu z trójką dzieci. Oboje najpierw rozmawiają o tym, jaką podjąć decyzję i to pierwsza ważna rzecz warta zauważenia. Nie kłócą się, oni rozmawiają. Brawo. Każde z nich postawione w nowej roli ma trudności. Szczególnie mężczyźnie duma nie pozwala przyznać się, że nie daje rady. Najpierw w pełni docenia on to, co w domu robiła żona, a następnie prosi o pomoc przyjaciela i przyjaciółkę. Bardzo chce i potrafi zadbać o swoje dzieci. Daj Boże każdemu maluchowi takiego ojca, który dla niego od nowa uczy się matematyki, żeby pomóc przy odrabianiu lekcji i chce pomóc córce nawiązać znajomość z chłopakiem, który jej się podoba. Jednocześnie wciąż trwa dyskusja nad tym, czy superbohaterowie powinni pomagać, mimo zakazu prawnego, czy jednak podporządkować się prawu, choć jest ono dla nich krzywdzące. Na koniec wszyscy wychodzą z fabuły zwycięsko. Bob okazuje się nie tylko superbohaterem, ale i super tatą, mama docenia ciepło domowego ogniska, tata jej pracę w domu. Wszystko odbywa się w tak ciepłej atmosferze, że nie sposób doszukiwać się tu agresywnych, feministycznych manifestów. Jest tu ponadto prześladowca Ekran, który hipnotyzuje wszystkich patrzących w jakikolwiek monitor. To też dobre ostrzeżenie dla wszystkich zapatrzonych ciągle w ekran, szczególnie dzieci.

***

Oczywiście sytuacja idealna byłaby wtedy, gdyby dzieci oglądały tylko bajki religijne lub takie przekazujące przejrzyście i ściśle wartości chrześcijańskie, opowiadające historie postaci biblijnych i świętych czy inspirujące się nimi w uczciwy sposób. Bez magii, super mocy i nadzwyczajnych wynalazków. Jednak nie jest to łatwe. Dzieci za zgodą rodziców czy bez niej będą oglądać wiele komercyjnych bajek i filmów, także z wytwórni Disneya. Najważniejsze, żeby rodzice też je oglądali i to krytycznym okiem oraz umieli z dziećmi rozmawiać na temat fabuły, związanych z nią wątpliwości i wskazywać oraz wyjaśniać niekoniecznie wartościowe wątki.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama