Jak zarządzać czasem w rodzinie

Natłok obowiązków służbowych i domowych powoduje, że życie nabiera coraz większego tempa. Skutkiem tego w wielu domach zaczyna panować chaos.

Natłok obowiązków służbowych i domowych powoduje, że życie nabiera coraz większego tempa. Skutkiem tego w wielu domach zaczyna panować chaos.

To niekorzystnie odbija się na zdrowiu naszym i naszych dzieci. Czy jest możliwe takie zarządzanie czasem, żeby tego uniknąć? Okazuje się, że tak. I to nawet w rodzinach wielodzietnych. Dobrym przykładem jest rodzina muzyka Joszko Brody. W ich domu nie czuje się napięcia, pośpiechu, zniecierpliwienia. Jedna z zasad, którymi kierują się w codziennym życiu Brodowie to stawiać sobie zadania, które są priorytetem, a na resztę po prostu nie marnować energii.

Wydawałoby się, że najtrudniej jest organizować czas w rodzinie, gdzie jest więcej niż jedno czy dwoje dzieci. Znane aktorskie małżeństwo – Małgorzata i Paweł Królikowscy - ma pięcioro. Jak sobie radzą? „Nie najgorzej” – przyznają oboje. Paweł Królikowski podkreśla, że dzięki pani Małgorzacie, która ma „całą logistykę w jednym paluszku”. Gotują na zmianę, a pracę przy dzieciach dzielą sprawiedliwie. Ich pociechy same odrabiają lekcje, ale zawsze mogą liczyć na pomoc dziadków ze strony pana Pawła, którzy są emerytowanymi nauczycielami. Oboje małżonkowie przyznają, że wychowanie dzieci i organizacja czasu w wielodzietnej rodzinie to nie jest „zapisywanie jednej kartki w pamiętniku”. Tego nie można się też nauczyć, czytając najmądrzejszą nawet książkę. Według aktorskiej pary ważne jest, żeby do siebie nawzajem i do dzieci podchodzić z sercem, ale też stawiać wymagania.

Dobry rozkład dnia

Debora, żona znanego muzyka Joszko Brody, przyznaje, że liczna gromadka dzieci – mają ich jedenaścioro – to wielkie wyzwanie, głównie organizacyjne. Według pani Debory podstawą – w każdej rodzinie - jest dobry rozkład dnia.

Taki, w którym znajdzie się czas na modlitwę, posiłki, naukę, zabawę, pracę. A właściwie – jak mówi – trzeba ułożyć plan, w którym „znajdzie się czas na tatę, mamę i każde z dzieci”. Joszko Broda podkreśla, że najważniejsze jest, „by po prostu być ze sobą”. Z tego powodu zdecydowali się, by ich dzieci pobierały nauki w domu. Brodowie zgodnie twierdzą, że duża rodzina „wyzwala w człowieku pokłady siły i determinacji”. Ale też dzięki temu, że jest ich tak liczna gromadka, nauczyli się stawiać sobie zadania, które są priorytetem, a na resztę po prostu nie marnować energii. Priorytety w małżeństwie Brodów to dzieci i dobre relacje z nimi, ale także zadbanie o siebie samego i o związek małżeński.

Jak wygląda dzień rodziny Brodów? Poranna toaleta przebiega sprawnie, bo mają dwie łazienki. Śniadanie przygotowują wspólnie. Obiad też. Starsze dzieci, chłopcy, przygotowują coś wedle swoich przepisów. Rodzice uważają, że w kuchni trzeba dać dzieciom trochę poeksperymentować. Po śniadaniu młodsze idą do przedszkola, a starsze do szkoły. Tornistry przygotowują dzień wcześniej. Debora Broda przyznaje, że nie jest „na maksa zorganizowana”, bo doszła do wniosku, że „nie musi mieć wszystkiego pod linijkę”. Twierdzi, że w ich rodzinnym życiu jest wiele spontaniczności. Bo nigdy nie przykładali dużej wagi do schematów, które dla wielu ludzi są „wyznacznikiem standardów”.

W domu rodziny Brodów nie ma czegoś takiego, jak wyznaczone obowiązki. Niemniej, każde dziecko dokładnie wie, co jest do zrobienia. Pani Debora nazywa to „nieewidencjonowanym wolontariatem”. Np. wynoszą śmieci nie dlatego, że rodzice każą, tylko dlatego, bo wiedzą, że ani mama, ani tata tego nie zrobią. Kiedyś, przed świętami, Debora Broda ogłosiła pół- żartem zakaz robienia porządków świątecznych. Okazało się, że dzieci same, z własnej woli posprzątały dom. Debora Broda, pomimo tak licznych domowych obowiązków, pracuje. Jest menedżerem ich rodzinnego zespołu „Dzieci z Brodą”, a także autorką ponad 200 piosenek dla dzieci. Wszystko to robi w domu z dziećmi. Jeśli wychodzi gdzieś coś załatwić, bierze ze sobą maluchy. Zdaje sobie jednak sprawę, że mało pracujących kobiet jest w tak komfortowej sytuacji.

Zarządzanie czasem

Artur Marciniak z klubu piłkarskiego Warta Poznań ma trójkę małych dzieci. Docenia rolę żony w rodzinie, a sam stara się być dobrym tatą. Łączy to życiowe wyzwanie z obowiązkami sportowca i do niedawna z budową domu. Mówi, że cieszyłby się, gdyby dostawali z żoną codziennie gratis od Pana Boga kilka godzin więcej, żeby to wszystko połączyć. Ale na razie na to się nie zanosi. Żeby lepiej się zorganizować zaczął razem z żoną czytać książki pisane przez specjalistów. Np. Stephena R. Covey, amerykańskiego mentora w zakresie zarządzania czasem i rozwojem osobistym. Autor pokazuje pewną prawidłowość. Mianowicie, że należy umiejętnie dzielić rzeczy na pilne oraz na te, które są „tylko” ważne. – Jedna z rad, jaką daje autor publikacji, to odrzucić obowiązek posługiwania się terminarzami, bo one sprawiają, że człowiek stale myśli o tym, co jeszcze ma do zrobienia, a czego nie zdążył. Jesteśmy w trakcie lektury, staramy się wdrażać niektóre wskazówki. Liczymy, że ta książka pozwoli trochę uporządkować rodzinne życie. A przynajmniej zwróci nam uwagę na to, co tak naprawdę jest ważne, a co może poczekać – zwierza się Artur Marciniak.

Ani Brodowie, ani Królikowscy nie szukają w książkach porad na temat tego, jak zarządzać czasem swoim i swoich dzieci. Robią to intuicyjnie. I – o dziwo – nie narzekają na ciągły brak czasu. Tak jak wielu rodziców z dwojgiem czy nawet z jednym dzieckiem. Specjaliści twierdzą, że to narzekanie na ciągły brak czasu spowodowane jest tym, że żyjemy w świecie, który pędzi coraz szybciej. Mamy dostęp do coraz większej liczby informacji, a do tego rozwój mediów społecznościowych sprawił, że obserwujemy życie innych ludzi i to wywołuje w nas poczucie chaosu.

Czujemy frustrację, napięcie związane z tym, że nie wystarcza nam czasu na wszystko, na co chcielibyśmy go mieć. Zdaniem dr Agnieszki Jarzębowskiej, wykładowcy akademickiego, specjalistki od organizacji i zarządzania czasem, stosując kilka prostych zasad, możemy poczuć się bardziej komfortowo. W jej opinii organizację dnia codziennego warto zacząć od planowania i decyzji dotyczącej tego, co chcemy w danym dniu zrealizować, a z czego rezygnujemy. Warto prowadzić zapiski, z których będzie wynikać, na co tracimy najwięcej czasu. - Zarządzanie czasem nie jest cechą charakteru. To umiejętność i tak jak każdej innej można się jej nauczyć. Nie jest to trudne, aczkolwiek wymaga bardzo dużo determinacji i chęci – mówi dr Agnieszka Jarzębowska. Jak podkreśla, zarządzanie czasem nie jest sztuką „upychania jak największej liczby zadań w ciągu doby”. - To raczej sztuka eliminowania tego, co mniej ważne, żeby mieć czas na priorytety - dodaje.

Satysfakcjonujące życie

Osobom, które chcą się nauczyć, jak organizować czas – swój i rodziny – dr Jarzębowska sugeruje wykorzystanie książek, których jest na rynku sporo, skorzystanie z bezpłatnych artykułów w internecie albo zapisanie się na specjalne szkolenie. – Zarządzanie czasem jest potrzebne przede wszystkim po to, żeby mieć satysfakcjonujące życie.

Jeżeli potrzebujemy mieć trwałe więzi rodzinne, warto przeznaczyć czas na ich budowanie i utrzymywanie. Jeśli naszym celem jest pięcie się po szczeblach kariery, wtedy więcej czasu przeznaczamy na aktywność zawodową i rezygnujemy z czegoś innego. Dzięki temu jesteśmy bardziej zadowoleni z tego, jak wygląda nasze życie i jak spędzamy swój czas. Mamy poczucie, że robimy coś, co jest dla nas ważne – podkreśla Agnieszka Jarzębowska.

Na koniec warto wspomnieć, że we wszystkich, a na pewno w większości rodzin, które uchodzą za szczęśliwe i dobrze zorganizowane, każdy zna swoje miejsce, a obowiązki domowe dzielone są równo pomiędzy wszystkich domowników. W takich rodzinach nawet najbardziej zapracowany ojciec, nie mówiąc o matce, ma stałe zadania związane z rodziną, z dziećmi. I stara się je wypełniać, pomimo braku czasu i nawału obowiązków. Taki powinien być „nowoczesny ojciec”. Ale być nowoczesnym, dobrze zorganizowanym ojcem dzisiaj to też – w opinii muzyka Roberta „Litza” Friedricha, ojca siedmiorga dzieci, „mieć odwagę wrócić do pewnych starych tradycji”. - One są bardzo potrzebne, mogą pomóc wiele naprawić i są bardzo proste – chodzi o to, żeby w domu obecni byli ojciec i matka i żeby w rodzinie była pewna hierarchia – podkreśla twórca zespołu „Arka Noego”. - Dzisiaj człowiek bardzo często buntuje się przeciw hierarchii – w pracy, w Kościele, w domu. Sam też się buntowałem, kiedy byłem młody, ale teraz – jako ojciec – widzę, że hierarchia jest czymś bardzo potrzebnym i dobrym. Hierarchia sprzyja dobrej organizacji czasu. Także w rodzinie – wyznaje Robert „Litz” Friedrich.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama