Drewno opałowe to nasze świadczenie społeczne

Większa podaż drewna opałowego i jego minimalna cena – to realne świadczenie Lasów Państwowych. Jego wartość może sięgać setek milionów złotych. Mity i nieprawdy na temat drewna opałowego dementuje Józef Kubica, dyrektor generalny Lasów Państwowych.

Panie dyrektorze, podobno Lasy Państwowe wyprzedały już całe drewno opałowe i zabraknie go teraz dla Polaków.

Znam te pogłoski, ale to absolutna nieprawda. Naszym magazynem jest las. Innego nie ma. Użytkujemy go sukcesywnie i sukcesywnie sprzedajemy drewno. Nie ma absolutnie takiej możliwości, byśmy w jakimkolwiek momencie mogli mówić, że całe drewno zostało wyprzedane. Podobnie fałszywe są pogłoski o wyprzedawaniu drewna do Niemiec, limitach na drewno czy o tym, że Lasy Państwowe ślą drewno do Chin.

Zanim o nich pomówimy, proszę wyjaśnić czytelnikom, co to w ogóle jest to drewno opałowe.

Najprościej mówiąc to takie drewno, które jest zbyt cienkie lub posiada takie cechy, które dyskwalifikują je z możliwości przerobu. Nie jest wystarczająco proste, posiada przebarwienia, może jest pęknięte. Wszystkie te cechy nie mają znaczenia, gdy stosujemy drewno do celów grzewczych, ale już stołu z tego nie zrobimy.

Sprzedajemy Polakom dwa rodzaje opału. Pierwszy to drobnica, gałęzie opałowe. To drewno do 7 cm grubości, odcięte od większych pni gałęzie, czuby. W tym wypadku niemal całość sprzedawana jest w trybie tzw. samowyrobu. Chętna osoba zbiera we wskazanym miejscu gałęzie w stos. Leśniczy mierzy, ile metrów sześciennych drewna zawiera taki stos i tę ilość sprzedaje.

Drugi rodzaj opału to elementy grubsze niż 7 cm. Najczęściej krótkie wałki, które przygotowuje samo nadleśnictwo. Oba rodzaje drewna kupujący odbiera wprost z lasu.

Słyszymy, że drewno kominkowe bardzo podrożało.

To prawda, ale nie łączmy drewna kominowego z opałem sprzedawanym bezpośrednio przez Lasy Państwowe. Firmy, które sprzedają suche, połupane drewno kominkowe na paletach, mają swoje koszty. Te gotowe polana produkują z takich rodzajów drewna, o które dziś zaciekle rywalizuje – i licytuje – przemysł. Mają swoje koszty, marże, leśnicy w to nie wnikają. Ja mogę zapewnić, że drewno opałowe kupowane prosto z lasu jest tanie, ba – bardzo tanie.

A konkretnie? Ile zapłacimy przygotowywane samemu gałęzie opałowe?

Gałęzie opałowe to jedynie 31 zł plus VAT za metr sześcienny. Tu uwaga – stos, który mierzy leśniczy to metr przestrzenny, z przestrzeniami powietrza. Na metry sześcienne przeliczamy go dzieląc przez 0,25. Czyli jeden metr sześcienny to aż cztery metry przestrzenne. Byłem przez lata leśniczym i wiem, że płacąc 100 zł, takim drewnem można wyładować przyczepę ciągnikową!

To niemal symboliczna cena. A ten grubszy opał?

Też nie jest drogi. Cena metra sześciennego będzie się różnić ze względu na region i rodzaj drewna. Droższy będzie dąb czy grab, tańsza sosna czy olsza. Tak samo jest z gałęziami opałowymi. Ale w skali kraju średnia z ostatnich dziewięciu miesięcy za grubszy opał to 120 zł netto. Czy to dużo? Półtora metra sześciennego suchej dębiny daję tę samą ilość energii co tona węgla.

Czytamy w wielu miejscach, że nadleśnictwa reglamentują ilość albo że są kolejki po drewno.

Kolejna nieprawda. Nie ma żadnych limitów zakupu, ale oczekiwanie jest konieczne. Przywykliśmy już do sprzedaży w supermarketach i e-comerce, gdzie zmagazynowany towar jest dostępny natychmiast. My działamy na innych zasadach i jak powiedziałem – nie prowadzimy magazynów drewna, z których możemy od ręki sprzedawać je zainteresowanym. Chętni na zakup opału od zawsze oczekiwali na moment, kiedy w danej lokalizacji zakończy się pozyskanie drewna użytkowego.

Czytając niektóre media można odnieść wrażenie, że niektórzy dopiero odkryli, że drewno służy do ogrzewania mieszkań.

Leśnicy odnoszą podobne wrażenie, podczas gdy rokrocznie od kiedy istnieją Lasy Państwowe kilkanaście procent drewna kierowanego na rynek to drewno opałowe.

W tym roku, w reakcji na zwiększone zainteresowanie drewnem opałowym, postanowiliśmy ułatwić polskim rodzinom dostęp do drewna. W maju 2022 roku wydałem dyspozycję, by po pierwsze klient indywidualny miał pierwszeństwo w zakupie. Nadleśnictwa miały też kierować do sprzedaży detalicznej słabsze jakościowo sortymenty, które nie spotkały się zainteresowaniem przemysłu. W większym stopniu powinny także kierować ludzi na powierzchnie, gdzie można przygotowywać opał z gałęzi.

Jakie są efekty tych działań?

To o czym powiedziałem i nieco wyższe zaplanowane pozyskanie drewna ogółem spowodowały, że do końca sierpnia 2022 roku sprzedaż drewna opałowego wzrosła o ponad 42% w stosunku do analogicznego okresu ub. roku. Tu trzeba koniecznie podkreślić: działania polegające na zwiększeniu dostępności drewna opałowego nie wymagają zwiększenia pozyskania.

Jak to rozumieć?

Choć zainteresowanie opałem z drewna jest duże, nie ścinamy więcej drzew, by zaspokoić potrzeby Polaków. Dlatego, że podaż drewna z Lasów Państwowych jest regulowana przez przyrodę, a nie rynek. Dziś to znakomicie widać. Działamy w oparciu o wieloletnie (10 lat) plany, które zabezpieczają interes przyrody. I choć obserwujemy ogromne zainteresowanie drewnem i jesteśmy niesłusznie posądzani o „rabunkowe wycinki”, to w obecnej sytuacji ani na jotę nie odchodzimy od zaplanowanego, bezpiecznego dla przyrody rozmiaru pozyskania drewna. Gdyby komuś w LP faktycznie zależało na podnoszeniu zysku – o co nas się niesłusznie posądza – to w obecnej sytuacji najprościej byłoby podnosić pozyskanie i liczyć zyski. Tymczasem nic takiego się nie dzieje.

Przedstawiciele przemysłu drzewnego twierdzą, że drewno bardzo podrożało.

Wzrost cen drewna do zastosowań przemysłowych podlega innym prawidłom. Ceny, które gotów jest płacić za surowiec przemysł poszły w górę znacznie bardziej. W związku z wojną na Ukrainie ustał import ze wschodu. W procedurach sprzedaży dla przemysłu na cenę ma wpływ czynnik aukcyjny, licytacja. Drewno kosztuje tyle, ile są za nie skłonne płacić firmy drzewne.

Przy detalicznej sprzedaży drewna opałowego cenę kalkulujemy tak, by minimalnie pokrywała koszty pozyskania. Uważamy bowiem, że dostępność drewna dla Polaków ze wsi i małych miast to także dostępność cenowa. Gdy ceny wszystkich surowców opałowych poszybowały, drewno opałowe dostępne w sprzedaży detalicznej podrożało o kwotę bliską wskaźnikowi inflacji. W przypadku gałęzi opałowych ich cena wzrosła o 2 zł/m3, a w przypadku drewna stosowego o 8 zł/m3.

Gdybyśmy drewno opałowe sprzedawali temu, kto dziś zapłaci więcej, cena byłaby pewnie o wiele wyższa. Czy byłoby wówczas dostępne dla wszystkich?

Na pewno nie. No właśnie. Taka polityka cenowa to jedno z licznych świadczeń społecznych Lasów Państwowych. Do końca wakacji sprzedaliśmy polskim rodzinom 3 mln m3 drewna opałowego. Są tacy, którzy twierdzą, że gdyby to drewno poszło na wolnorynkowe aukcje, sprzedalibyśmy je dwa, trzy razy drożej. Gwarantuję, że do tego nie dojdzie. Ale ta bardzo realna różnica to jest wymierne wsparcie, jakiego Lasy Państwowe udzielają Polakom w tym trudnym momencie.

« 1 »

reklama

reklama

reklama