Każdy z nas krocząc drogą zbawienia, doświadcza na niej chwil radości, ale także i chwil smutku; niejednokrotnie doświadcza różnego rodzaju większych bądź mniejszych zwycięstw, ale także i lżejszych bądź cięższych porażek. Do tego właśnie doświadczenia, przeplatania się w naszym życiu zarówno jednych jak i drugich sytuacji, odnoszą się dzisiejsze czytania, które mają nam uświadomić pewną prawdę: zarówno w jednym, jak i w drugim doświadczeniu, nigdy nie wolno nam poddawać się zwątpieniu, czy rozpaczy, ponieważ zawsze i wszędzie najważniejszy pozostaje Bóg – Jego obecność, miłość i plan zbawienia. Pamiętać należy, szczególnie w trudnych chwilach, że Bóg jest naszym Ojcem, najlepszym Ojcem, i nigdy nie zostawi nas, swoich dzieci, samych. On zawsze czuwa nad nami, On zawsze jest blisko, nawet wtedy, kiedy my od Niego odchodzimy, kiedy szukamy własnej drogi ku szczęściu. On nigdy się nie poddaje i zawsze gotów jest przyjść nam z pomocą.
Tę prawdę wyrażają słowa proroka Barucha, który kieruje do Izraela słowa pełne otuchy: „Ufajcie, dzieci, wołajcie do Boga, a Ten, który dopuścił to na was, będzie o was pamiętał”. Prorok kieruje te słowa do ludu, który doświadczył upokorzenia, niewoli i poczucia winy. Teraz z jego ust słyszy on obietnicę, że Bóg nie porzuci swojego dziedzictwa. Jest jeszcze jedna ważna lekcja, której udziela nam Pan przez usta proroka: nawet cierpienie i konsekwencje naszych grzechów mogą stać się miejscem spotkania z Bogiem. To właśnie wtedy, gdy człowiek przyjmuje swoją słabość i odkrywa ją przed Bogiem, rozpoczyna się jego powrót w ramiona miłującego Ojca, który nie czyni żadnych wyrzutów, nie odtrąca, nie gani, tylko okazuje swoje nieskończone miłosierdzie. Jest to jasne wezwanie dla nas, by nigdy nie ulegać zniechęceniu, nawet w chwilach największego kryzysu, kiedy po ludzku wydaje się, że wszystko już stracone. Trzeba wtedy pamiętać o słowach dzisiejszego psalmu: „Pan wysłuchuje biednych i pokornych”.
W przeciwieństwie do pierwszego czytania, dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam radosnych uczniów, którzy wracają z misji przepełnieni entuzjazmem, gdyż doświadczyli wielkiej mocy Jezusa: „Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy się nam poddają”. Jezus z pewnością cieszy się razem z nimi, jednak także prostuje ich sposób myślenia i zwraca uwagę na to, co naprawdę jest istotne: „Cieszcie się raczej, że wasze imiona zapisane są w niebie”. Tym samym uczy swoich uczniów, że prawdziwe źródło radości nie tkwi w spektakularnych sukcesach, ale w głębokiej więzi z Bogiem; w pewności, że On nas zna i kocha. To bardzo ważna lekcja także dla nas: łatwo pomylić radość płynącą z osiągnięć z radością płynącą z Ewangelii. Pan uczy nas zatem właściwej hierarchii wartości.
Co zatem łączy dzisiejsze czytania, bo przecież wydaje się, że Baruch i Łukasz ukazują dwie skrajne sytuacje: Izraela na dnie rozpaczy i uczniów w euforii sukcesu. Otóż, przesłanie obu tekstów, które jest właściwie takie samo: w żadnej z tych sytuacji człowiek nie może zatrzymać się na sobie. W cierpieniu mamy szukać Boga i nie poddawać się rozpaczy, a w powodzeniu mamy nie popadać w pychę, ale zawsze pamiętać o Bogu, który jest sprawcą wszystkiego. Musimy pamiętać, że nasze życie duchowe nie opiera się na uczuciach, na emocjach – smutku czy radości – lecz na wierności i zakorzenieniu w Bogu.
Drogi Bracie, Droga Siostro, w świecie, który często mierzy wartość człowieka miarą sukcesu albo porażki, słowo Boże daje zupełnie inną perspektywę. Nie jesteśmy zdefiniowani przez nasze osiągnięcia ani przez nasze grzechy. Nasza największa wartość to to, że jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga. Stąd rodzi się chrześcijańska nadzieja i głęboka radość, która nie gaśnie mimo przeciwności.