Po miesięcznej przerwie Papież Franciszek wznowił środowe spotkania z wiernymi na audiencji ogólnej.
Ze względu na utrzymujące się w Rzymie bardzo wysokie temperatury audiencja odbyła się w Auli Pawła VI. Obecnych było około siedmiu tysięcy pielgrzymów.
Kontynuując prowadzony od kilku miesięcy cykl katechez o nadziei chrześcijańskiej, Papież mówił dzisiaj o chrzcie, który jest spotkaniem z Chrystusem, aby zacząć żyć jak dzieci Boże. Nawiązał do dawnej tradycji budowania kościołów z prezbiterium zwróconym ku wschodowi. Wchodzono więc do świątyni drzwiami otwartymi na zachód, który jest tą stroną świata, gdzie światło umiera. Kierowano się zaś ku wschodowi, gdzie ciemność zostaje pokonana przez światło jutrzenki, które przypomina Chrystusa, Słońce wschodzące z wysoka. Dlatego w dawnych obrzędach chrztu katechumeni wyrzekali się szatana patrząc na zachód, a wiarę w Boga wyznawali skierowani ku wschodowi. Nawiązując do tej symboliki Franciszek zapytał o znaczenie bycia chrześcijaninem.
„Co to znaczy być chrześcijaninem? Oznacza to spoglądanie na światło, nieustanne wyznawanie wiary w świetle, nawet wówczas, gdy świat spowity jest nocą i ciemnościami. Chrześcijanie nie są wolni ani od ciemności zewnętrznych, ani też od wewnętrznych. Nie żyją poza światem, jednak dzięki łasce Chrystusa otrzymanej w chrzcie są ludźmi «skierowanymi ku wschodowi»: nie wierzą w ciemności, ale w jasność dnia; nie ulegają nocy, ale mają nadzieję na jutrzenkę; nie są pokonani przez śmierć, ale pragną zmartwychwstania; nie uginają się przed złem, bo zawsze ufają w nieskończone możliwości dobra” – powiedział Ojciec Święty.
Kontynuując odpowiedź na pytanie „Co to znaczy być chrześcijaninem?” Papież podkreślił, iż jego światłem i nadzieją jest Trójca Święta.
„Jesteśmy tymi, którzy wierzą, że Bóg jest Ojcem: to jest światło! Nie jesteśmy sierotami, mamy Ojca, a jest nim Bóg. Wierzymy, że Jezus zstąpił pośród nas, kroczył razem z nami w naszym codziennym życiu, stając się towarzyszem zwłaszcza najuboższych i najsłabszych: to jest światło! Wierzymy, że Duch Święty nieprzerwanie działa dla dobra ludzkości i świata, a nawet największe cierpienia dziejów zostaną przezwyciężone: to jest nadzieja, która nas budzi każdego ranka! Wierzymy, że każde uczucie, każda przyjaźń, wszelkie pragnienie dobra, każda miłość, nawet najdrobniejsza i zaniedbana, pewnego dnia znajdzie swoje spełnienie w Bogu: to jest siła, która pobudza nas do entuzjastycznej akceptacji naszego codziennego życia” – mówił Franciszek.
Papież zwrócił także uwagę na fakt, iż każdy chrześcijanin rodzi się dwukrotnie: najpierw do życia naturalnego, a potem do życia jako dziecko Boże. Dlatego najpiękniejszą zachętą, jaką możemy do siebie skierować, jest przypominanie sobie o chrzcie, bo dzięki niemu możemy nieść Jezusa w świat. W związku z tym Ojciec Święty zachęcił raz jeszcze, jak to już nieraz czynił, by każdy odszukał datę dnia, w którym przyjął ten sakrament, i ją zapamiętał.
„Jakże wielką łaską jest, kiedy chrześcijanin staje się prawdziwie «chrystoforyczny», czyli «niosący Jezusa» w świat! Zwłaszcza do tych, którzy przeżywają sytuację żałoby, rozpaczy, ciemności i nienawiści. A staje się to zrozumiałe przez wiele drobnych szczegółów: przez światło, jakie chrześcijanin zachowuje w swych oczach, przez przebijającą się z jego wnętrza pogodę ducha, której nie naruszają nawet dni najbardziej skomplikowane, przez pragnienie, aby na nowo kochać, nawet jeśli doświadczyło się wielu rozczarowań. Co powiedzą o nas w przyszłości, gdy pisana będzie historia naszych czasów? Że byliśmy zdolni do nadziei, czy też, że postawiliśmy nasze światło pod korcem? Jeśli pozostaniemy wierni łasce naszego chrztu, będziemy szerzyć światło nadziei, której początkiem jest chrzest, tej Bożej nadziei, i będziemy mogli przekazywać następnym pokoleniom sens życia” – stwierdził Ojciec Święty.
pp/ rv