We wtorek 7 listopada, abp Marek Jędraszewski wygłosił wykład podczas sesji naukowej „Veritatis splendor wobec post-prawdy". Sesja była częścią odbywających się w Krakowie XII Dni Jana Pawła II.
Na konferencji, która odbyła się w Auli Bł. Jakuba Strzemię przy Bazylice OO. Franciszkanów, abp Marek Jędraszewski mówił o post-prawdzie w kontekście papieskiej encykliki.
Rozpoczął jednak od przytoczenia klasycznej definicji prawdy, sięgającej czasów Arystotelesa. Jak wyjaśnił, prawda - zgodnie z tą koncepcją - polega na zgodności umysłu z rzeczami. - Jest świat rzeczy, a nasze poznanie ma polegać na tym, że my do tego świata się zbliżymy, poznamy go i właściwie wyrazimy - tłumaczył.
Podkreślił, że tej klasycznej definicji przeciwstawiają się tzw. definicje nie-klasyczne, mające swój rodowód nowożytny. Jako pierwszą wymienił tezę Kartezjusza, który utożsamiał prawdę z pewnością. Poza pewnością kartezjańską, mówił też o koherencji, czyli o stwierdzeniu, że coś jest prawdziwe, jeśli w zbiorze pewnych zdań jest zgodne z innymi zdaniami. Przywołał też koncepcję pragmatyczną, która uważa za prawdziwe to, co służy człowiekowi albo jest zgodne z tym, co on chciałby mieć. Mówił też, o koncepcji sensualistycznej i demokratycznej.
- Lekko ironicznie mówię, że dzisiaj obowiązuje, zwłaszcza w publicystyce o charakterze politycznym, demokratyczna definicja prawdy, czyli że prawdziwe jest to, co uważa większość - dodał.
Uznał też, że patrząc na te zmagania myśli nowożytnej z klasyczną definicją prawdy w końcu XX wieku doszliśmy do momentu, w którym prawda została podważona. Odwołał się przy tym do książki „Stan filozofii współczesnej" oraz - szczególnie interesującej dla arcybiskupa - polemiki między Rorty'm, a Kołakowskim.
- Rorty mówił, że dla normalnego rozwoju demokracji społeczeństwa demokratycznego należy to, że trzeba przyjąć istnienie tzw. liberalnej ironistki. Kto to jest? Jako, że jest liberalna, to może co chwilę zmieniać treść wypowiadanych przez siebie słów. Może robić co chce i dotychczasowym słowom nadawać dowolne znaczenia. Pytanie, jak w takim razie można się porozumieć z innymi ludźmi skoro wszystko jest płynne? - zastanawiał się.
Przechodząc natomiast do pojęcia „post-prawda" przypomniał, że ten termin po raz pierwszy pojawił się w roku 1992 w eseju, który ukazał się na łamach pisma Nation. Jego autor stwierdził, że „my, ludzie wolni zdecydowaliśmy, że chcemy żyć w świecie post-prawdy". Abp Jędraszewski zauważył jednak, że choć termin ten można znaleźć w różnych komentarzach, do niedawna nie był on zbyt popularny. Zauważył wręcz, że w wyniku ostatnich wydarzeń termin ten stał się słowem roku 2016.
- Doprowadziły do tego wydarzenia polityczne z ubiegłego roku związane z referendum w sprawie Brexitu a potem z wyborami amerykańskimi, których nieoczekiwanym zwycięzcą okazał się Donald Trump, a także kwestia rosyjskiej propagandy, gdy chodzi o wojnę na Ukrainie - zauważył.
Zdaniem metropolity, post-prawda to słowo, które wyrosło z kontekstu politycznego i ukazuje pewną rzeczywistość polityki, jaką się dziś uprawia w głębokim powiązaniu ze światem mediów.
- Tak skutecznego świata mediów do tej pory nie było. Polityka współczesna z mediami zawiera jakiś szczególny związek i zaczyna tę politykę prowadzić przez media uprawiające rzeczywistość post-prawdy. Chodzi tu przede wszystkim o szum informacyjny, w którym zacierają się granice między faktem a opinią, prawdą a fałszem, informacją a dezinformacją. Politycy między sobą nie konkurują wcale po to, by przedstawić jakiś fakt, właściwie go zinterpretować czy przedstawić diagnozę rzeczywistości, ale robią to po to, by zyskać dla siebie jak największy poklask, odwołując się do emocji, czasem ukrytych obaw lub kompleksów ludzi, do których się zwracają, by ich pozyskać dla siebie. A jeśli przegrają w tych bataliach politycznych, to jedynym argumentem tłumaczącym ich klęskę jest to, że doszło do jakiegoś fałszerstwa wyborczego - zobrazował.
Jak stwierdził, skutkuje to tym, że nie uznaje się faktów za coś ważnego, a właściwie się je lekceważy. - „Fake newsy" czy inne fakty, niekoniecznie odnoszące się do tego, co się wydarzyło, zaczynają żyć własnym życiem. I możemy je wielokrotnie dementować, ale one już są i mają konkretny wpływ na rzeczywistość - przyznał.
Mówiąc o zwątpieniu w prawdę nawiązał do tygodnika The Economist, który pisał, że współczesna polityka pojmowana jest jako sytuacja, w której prawda ma niewielkie znaczenie, a liczy się tylko to, co przyczyni się do zdobycia elektoratu. Pisano tam też, że obywatele są gotowi głosować wbrew własnym interesom, a nauka w opinii publicznej nie jest pojmowana jako źródło prawdy.
Odwołał się również do brytyjskiego dziennika The Guardian, który łączy rzeczywistość post-prawdy z szerzącym się populizmem, gdzie politycy przedstawiają się jako jedyny słuszny głos - głos wszystkich obywateli.
Metropolita krakowski przywołał też pojęcie „bańki filtrującej" związane z Zygmuntem Baumanem. Wyrażenie to odnosi się m.in. do serwisów internetowych, które na podstawie zachowania użytkowników dobierają materiały najlepiej dostosowane do ich preferencji. Za Baumanem powtórzył, że media społecznościowe nie służą poszerzaniu własnych horyzontów, ale wręcz przeciwnie - są po to, by wytworzyć sobie pewną strefę komfortu, której jedyną słyszalną rzeczą jest echo własnego głosu. - Wygodnie jest w tej bańce przebywać, słuchać echa własnych przemyśleń i nie widzieć, że poza nią dzieje się coś zupełnie innego, że gdzieś jest ta prawdziwa rzeczywistość - ocenił.
Odwołując się natomiast do wydanej rok temu we Francji książki „Nienawiść do świata. Totalitaryzmy i ponowoczesność", której autorem jest Chantal Delsol, stwierdził, że owa ponowoczesność, której wyrazem jest także post-prawda, jest przedłużeniem nowoczesności liczącej się od czasów oświecenia, a zarazem jej zaprzeczeniem.
- Ten nowy świat jest światem demiurgów, którzy kontynuują dzieło rozpoczęte przez czerwony totalitaryzm ponawiając próbę wyprodukowania nowego człowieka, który nie troszczy się kwestie egzystencjalne, który nie troszczy się o antropologię. Jest światem demiurgów, sądzących, że żyją w prehistorii i oczekujących rychłej paruzji. Tacy demiurgowie uważają, że mają prawo burzyć wszystko, co było. Nie ma prawdy obiektywnej, nie ma świata, który powinni uznać i poznać jego reguły. Jest przekonanie, że zmieniać trzeba wszystko - mówił.
Zdaniem arcybiskupa, echo tego można odnaleźć w encyklice „Veritatis splendor", w której papież zatrzymał się m.in. nad problemem czy jest obiektywna prawda i czy jest jakaś antropologia, która będzie trwałym fundamentem dla myślenia o człowieku oraz temu, co można zmienić w sferze moralności.
Metropolita krakowski zauważył, że encyklika ta została opublikowana 6 sierpnia, czyli w dniu, w którym Kościół katolicki obchodzi święto Przemienienia Pańskiego. Arcybiskup przypomniał zebranym związane z tym wydarzenie biblijne, kiedy Górze Tabor Chrystus przemienił się wobec uczniów.
- Doszło do pewnego faktu, do jakiegoś blasku, według Marka, związanego z odzieżą Chrystusa. U Mateusza i Łukasza jest coś więcej niż tylko przemiana dotycząca szat. Mateusz pisze o tym, że twarz Jego zajaśniała jak słońce. Łukasz podobnie - przytoczył.
Analizując preambułę encykliki, abp Marek Jędraszewski zauważył, że jej przesłanie utrzymane jest w duchu tego, co głosiła teologia naturalna w wydaniu katolickim. - Jest stworzony świat i człowiek, który różni się od świata tym, że ma godność osoby stworzonej na Boży obraz i podobieństwo - mówił.
Zdaniem metropolity, to, że w tym świecie jaśnieje blask prawdy oznacza, że świat i człowiek całym swoim istnieniem mówią o tym, że istnieje Bóg. Co więcej, ta prawda, która emanuje ze stworzenia i która staje się czytelna dla człowieka, oświeca jego rozum i kształtuje jego wolność. Jak dodał, z preambuły tej wynika również, że w człowieku jest pragnienie odkrywania prawdy. Zaznaczył też, że z kolei pierwsze słowa wprowadzenia tej encykliki mówią o Chrystusie jako o światłości świata oraz o powołaniu człowieka, który wpatrzony w Chrystusa sam ma stać się dzieckiem światłości.
W dalszych częściach tej encykliki metropolita krakowski - nawiązując do terminologii z książki Chantala Delsola - zauważył, że demiurgowie są krytykowani przez Jana Pawła II. Wspomniał przy tym o pysze ludzkiej wolności, zawierającej się w przekonaniu, że człowiek jest przede wszystkim istotą wolną i to w sposób absolutny. Dodał, że papież wskazuje tam na pewien paradoks, kiedy z jednej strony absolutyzuje się wolność, a z drugiej - unicestwia się ją i kwestionuje.
- To wyniesienie wolności ponad prawdę i stwierdzenie, że ja decyduję o prawdzie, prowadzi do autodestrukcji człowieka. Wywyższenie w człowieku wolności po absolut sprawia, że w gruncie rzeczy człowiek przekreśla siebie samego - przekonywał.
Jak tłumaczył powołując się na encyklikę, świat Kościoła, który pochyla się nad człowiekiem, nad tą szczególną rośliną, jaką on jest, starając się mu pomóc w jego wzroście, obowiązuje fundamentalna prawda, że wolność jest zależna od prawdy. Jego zdaniem Chrystus wyraził to dobitnie mówiąc: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli".
Jak podkreślał, z tego wynikają pewne zasady wpływające na to, jak tę wolność należy użytkować dla dobra siebie, innych i świata. - Człowiek kieruje się ku dobru racjonalnie. To nie jest ślepe, instynktowne działanie. Jest to dążenie mocą rozumu, który rozpoznaje autentyczne dobro i mocą woli, która decyduje się to dobro osiągnąć - tłumaczył.
Przypomniał, że najwyższym dobrem jest Bóg, do którego mamy dążyć. - To jest nasz najbardziej święty i podstawowy obowiązek moralny. Każdy bunt przeciwko temu stanowi z jednej strony tragiczną próbę wyniesienia siebie na miejsce Boga, a z drugiej strony- równie szaleńczą próbę przekreślenia i odrzucenia Boga - uznał.
Nauczał, że właśnie dlatego istotą moralności jest określony przedmiot ludzkiego działania, a nie intuicje czy własne pomysły. Podkreślał wagę pokory człowieka, kiedy spotyka się on z Bogiem poprzez Jezusa Chrystusa. - Dlatego tak konieczne jest pójście za Chrystusem, które dotyka samego wnętrza człowieka. Chrystus działa w uczniu, który chce za Nim iść i który się do Niego upodabnia. Zamieszkuje w jego sercu i uzdalnia go, by kochał drugiego człowieka przekraczając siebie samego, aż po dar z siebie - wyjaśniał.
Powołując się na Jana Pawła II tłumaczył, że właśnie dlatego konieczne jest świadectwo człowieka o Chrystusie, który jest prawdą, bo to dzięki Niemu człowiek może realizować swoje powołanie do życia w wolności. Na koniec, nawiązując po raz kolejny do książki „Nienawiść do świata. Totalitaryzmy i ponowoczesność" arcybiskup wyjaśnił, kim są opisani w niej demiurgowie i ogrodnicy. Tłumaczył, że ci pierwsi nie chcą przyznać, że świat wyznaczył jakiekolwiek definicje, które istniały już przed nami. Uważają, że to oni narzucają definicje, dowolnie je zmieniając. Ogrodnicy natomiast potrafią wytyczyć granice pomiędzy swoją władzą i niemocą.
Dni Jana Pawła II potrwają w Krakowie do czwartku 9 listopada. Jest to inicjatywa Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa, którzy postanowili zmobilizować małopolskie środowiska akademickie do upamiętnienia postaci Ojca Świętego. Pierwsze Dni Jana Pawła II odbyły się w 2006 r. pod hasłem „Prawda". W tym roku hasło przewodnie wydarzenia to: „Prawa człowieka i prawa narodów".
Paulina Smoroń | Archidiecezja Krakowska