Piotr zaparł się Jezusa trzy razy. Był przekonany, że to co zrobił Jezusowi, było jego osobistą katastrofą: "Dla mnie to jest koniec. Dla mnie ta historia się skończyła". Jednak dla Jezusa historia Piotra się nie skończyła.
Metropolita łódzki na początku zauważył, że wszystko w dzisiejszych czytaniach jest dziwne. W pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich nietypową rzeczą jest, że Piotr - Żyd wszedł do domu poganina. Co więcej to właśnie w domu Korneliusza, oficera wrogiej armii, Duch Święty zstępuje na pogan. Apostoł Piotr stwierdził później, że nie mógł odmówić chrztu tym, którzy otrzymali Ducha.
Inną dziwną rzecz zanotował Ewangelista. - Pierwszy raz widzimy taką parę: Piotr i Jan - mówił abp Ryś. Metropolita łódzki zauważył, że przed Zmartwychwstaniem nigdy nie są wymieniani w parze. Są natomiast inne pary: Piotr i Andrzej oraz Jakub i Jan. - To są pary naturalne (...) Te więzy naturalne konfliktowały ich. Jakub i Jan potrafili się ustawić w kontrze do Piotra. Poszli do Jezusa i powiedzieli: "spraw, aby jeden z nas był po Twojej prawej, a drugi po lewej stronie". A gdzie Piotr? - pytał arcybiskup i wskazywał, że dla Piotra nie było już miejsca.
- Teraz jest Piotr i Jan, i dzieją się rzeczy niezwykłe. Ten Jan, który ścigał się z Piotrem o pierwsze miejsce przy Jezusie, teraz go przepuszcza. Przybiegł do grobu pierwszy. Nie wszedł. Poczekał. Przepuścił Piotra - mówił pasterz archidiecezji łódzkiej.
Następnie abp Grzegorz Ryś tłumaczył, że Zmartwychwstanie pokazało, że Jezus może odpuszczać grzechy. Po Zmartwychwstaniu dokonało się pojednanie Piotra. Nastąpiło także pojednanie we wspólnocie. Od teraz Piotr i Jan będą działać i będą wymieniani razem. Szczególnie widać to w Dziejach Apostolskich.
Dla Piotra dar przebaczenia grzechów, który otrzymał od Jezusa był najcenniejszą rzeczą w życiu. Odpuszczenie grzechów było też sensem wszystkich wydarzeń z życia Jezusa. Apostołowie świadczyli bowiem nie tylko o tym, co się stało z Jezusem, ale i po co się stało. - Kto jak kto, ale Piotr to akurat może o tym świadczyć, jak mało kto. Piotr, który się Jezusa zaparł trzykrotnie. Piotr, który tak naprawdę myślał, że dla niego ta historia się skończyła. To, co on zrobił Jezusowi, zapierając się go trzy razy, a wcześniej zapewniając Go na całego: "choćby Cię wszyscy opuścili, ja oddam życie za Ciebie". Teraz [Piotr] mówi: "dla mnie to jest koniec". Marek, który spisał Ewangelię Piotrową bardzo mocno to pokazuje: żaden koniec. Jezus nie wyrzucił Piotra z pracy. Jezus niczego nie odwołał. Jezus uczynił go pierwszym papieżem. Piotr może świadczyć z całą mocą o odpuszczeniu grzechów. Piotr spotkał takiego żyjącego Pana, który zdejmuje z ciebie ciężar większy niż ciężar kamienia na grobie. To jest ciężar kamienia na sercu. To jest kamień winy. To jest ten kamień, który Jezus odsunął Piotrowi z serca. I Piotr może dać świadectwo, a jeżeli trzeba to zaświadczy o tym śmiercią - głosił w Niedzielę Wielkanocną abp Grzegorz Ryś.