Jak doświadczyć żywej wiary? Jak pozostać wiernym Prawdzie? Biskup Stefan Oster w najnowszej książce dzieli się swoim radykalnym świadectwem pójścia za Chrystusem i wskazuje św. Pawła jako przewodnika na czasy kryzysu i zamętu. Książka „CREDO” ukazała się pod patronatem portalu Opoka.
Postacią Kościoła, przy której chciałbym się krótko zatrzymać, jest św. Paweł. Jako jeden z pasterzy został on obdarzony szczególnym powołaniem. Paweł miał w sobie niezłomne przekonanie, że wezwanie do służby otrzymał bezpośrednio od Jezusa. Mimo to, jak czytamy w Liście do Galatów i w osobistym świadectwie, jakie złożył wobec Piotra, udał się do Jerozolimy, by otrzymać od niego potwierdzenie, że wiara, którą wyznaje, jest zgodna z prawdą, mimo że sam był co do tego przekonany (por. Ga 2, 2). Głosił tę wiarę już wcześniej – otwarcie i z głęboką pewnością. W pewnym miejscu stwierdził nawet, że gdyby „anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Ga 1, 8).
Dlaczego więc Paweł udaje się do Piotra, by ten potwierdził jego naukę? Ponieważ Piotr jest głową Kościoła i pierwszym spośród apostołów. Jeszcze wówczas Piotr miał szerszy ogląd sytuacji całego Kościoła „od wewnątrz”. Troszczył się on bowiem o chrześcijan, którzy wywodzili się ze społeczności żydowskiej i byli świadkami pierwszego głoszenia Ewangelii przez samego Chrystusa (por. Ga 2, 9). Pawłowi natomiast została powierzona zupełnie inna misja. Miał wyjść na zewnątrz, poza granice świata żydowskiego, by udać się do pogan (a więc, w ówczesnym rozumieniu, do nie-Żydów) i doprowadzić ich do wiary w Chrystusa oraz zakładać wśród nich wspólnoty chrześcijańskie. Te odmienne zadania sprawiły, że zrodziło się pewne pytanie, które doprowadziło do konfliktu pomiędzy Pawłem, Piotrem a innymi apostołami. Czy osoba, która chciałaby stać się chrześcijaninem, musi najpierw zostać Żydem? Jezus był z pochodzenia Żydem. Jego matka była Żydówką. Został On obrzezany i początkowo żył wraz z Maryją i Józefem zgodnie z zasadami prawa żydowskiego. Pojawiło się więc pytanie: czy w tej sytuacji, w przyszłości, wszyscy, którzy pod wpływem nauki apostołów będą chcieli dołączyć do grona chrześcijan, będą musieli postępować zgodnie z Prawem Mojżeszowym i poddać się obrzezaniu?
Podczas podróży apostolskich św. Pawła wielu słuchających jego nauk, którzy wcześniej nie byli Żydami, natychmiast się nawracało i rozpoczynało nowe życie, stając się częścią młodych, lokalnych wspólnot chrześcijańskich. Podczas tak zwanego pierwszego soboru apostolskiego, Paweł, Piotr i inni uczniowie Jezusa poszukiwali rozwiązania tej spornej kwestii. Ostatecznie uznano, że racja leży po stronie Pawła. Aby stać się chrześcijaninem, nie trzeba najpierw zostawać żydem (por. Dz 15, 28). Ten roztropny wniosek i wynikająca z niego decyzja umożliwiły niezwykle owocne krzewienie Ewangelii w całym ówczesnym świecie – daleko poza granicami Izraela i świata żydowskiego. Dzięki temu dziś, również większość z nas może się nazwać „ochrzczonymi poganami”. Gdyby bowiem nie było Pawła i jego towarzyszy lub gdyby nie odbył się pamiętny sobór jerozolimski, chrześcijaństwo doczekałoby się być może najwyżej statusu żydowskiej sekty lub odłamu judaizmu.
Na krańce świata
Tamta decyzja miała więc o wiele bardziej dalekosiężne konsekwencje niż ustalenia kolejnych soborów. Od tej pory Kościół mógł bowiem być również Kościołem pogan, którzy przyjmują chrzest. Na tym właśnie polegała misja św. Pawła. Zawsze się zastanawiam, jak głęboko Paweł musiał doświadczyć spotkania z Jezusem, że był w stanie wyjść tak daleko – aż na „krańce ziemi” (Dz 1, 8), by głosić Jego naukę. W Drugim Liście do Koryntian Paweł wylicza cierpienia, jakich doświadczył podczas głoszenia. Przeżył katastrofę statku na morzu, podobnie jak inni uczniowie Chrystusa, często był więziony, torturowany, obrzucany kamieniami i chłostany. Musiał znosić zimno i głód. Był rozbitkiem na morzu i przeżył wiele innych udręk (por. 2 Kor 11, 23–33). W Liście do Tymoteusza czytamy też, że w jednej z prowincji w Azji Mniejszej wszyscy odwrócili się od niego (por. 2 Tm 1, 15)! Jak widzimy, Paweł musiał znieść niewiarygodnie wiele cierpienia. Jakby tego było mało, na końcu został ścięty.
Jak to możliwe, że człowiek jest zdolny posunąć się tak daleko, tak wiele znieść? Trzeba być niezmiernie głęboko do czegoś przekonanym. Paweł często powtarzał, że jest zanurzony „w Chrystusie” (por. Rz 8, 1 i in.). Nie znajduje się on więc jedynie w pewnej bliskości z Jezusem, ale trwa w Nim samym. Kiedy mówimy o tym, co dzieje się w naszym sercu, często posługujemy się kategoriami przestrzennymi. Mówimy, że ktoś ma wielkie serce lub że ma miejsce w czyimś sercu. Wspomniałem o tym już wcześniej. Paweł ma świadomość, że jest tak głęboko „ukryty” w Chrystusie, iż w Liście do Rzymian znajdujemy jego niezwykłe wyznanie:
„Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce na rzeź przeznaczone. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani anio- łowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co [jest] wysoko, ani co głęboko, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 35–39).
To właśnie głęboka ufność pozwala Pawłowi posunąć się tak daleko. Jednak również on potrzebuje wspólnoty, towarzyszy drogi, braci i sióstr w wierze. Podobnie i my nie damy sobie rady bez siebie nawzajem. Ufam, że niektórzy z nas znajdą w sobie tę wielką ufność i zajdą tak daleko jak Paweł – do miejsc, w których nikt nie chce mieć nic wspólnego z Jezusem – że będą mieli odwagę zawołać: „Przyjaciele, należę do Niego i pragnę pomóc wam Go odnaleźć”. Na tym właśnie polega nasze powołanie. „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19).
Fragment pochodzi z książki „CREDO. Żyć wyznaniem wiary każdego dnia”, bp Stefan Oster, Wydawnictwo Esprit