15 listopada W Warszawie odbyła się konferencja "Polska Wieś Ratująca Żydów", zorganizowana przez Fundację Sprawiedliwi dla Świata.
Jak wynika z badań przedstawionych przez Fundację, podczas II wojny zginęli Polacy z ok. 650 miejscowości, głównie na Podlasiu, Lubelszczyźnie, Podkarpaciu i w Małopolsce.
Celem konferencji zorganizowanej przez Centralną Bibliotekę Rolniczą im. Michała Oczapowskiego oraz Fundację Righteous for the World, było przypomnienie o bohaterskich postawach mieszkańców polskiej wsi, którzy w czasie II wojny światowej ratowali ludność żydowską przed zagładą.
Prof. Jan Żaryn, historyk, senator PiS, w swoim wystąpieniu pt. "Kapelani na wiejskiej wsi ratujący Żydów" podkreślił, że stworzenie statystyk obrazujących ilu Polaków, a wśród nich księży, pomagało Żydom, jest niemożliwe, gdyż jednym ze sposobów pomocy Żydom przez kapłanów, był ich wpływ na wiernych. Duchowni tłumaczyli parafianom, że jako katolicy nie mogą opuszczać bliźniego w potrzebie; muszą pomagać choćby narażając własne życie, zatem każdy dobry kapłan miał swój udział w pomocy potrzebującym.
"Polskie bohaterstwo czasów II wojny światowej, jeśli chodzi o pomoc w ratowaniu Żydów, nie polegało na tym, że byliśmy bohaterami heroicznymi. Polacy byli bohaterami w powszedniości" - zauważył historyk, dodając, że nie zrozumie się postawy Polaków wobec Żydów, jeżeli będzie się widziało ten temat wyłącznie w perspektywie polsko-żydowskiej, trzeba to widzieć w perspektywie polsko-chrześcijańskiej.
Podczas konferencji prof. Żaryn przypomniał również, że wielu proboszczów fałszowało księgi parafialne, by w ten sposób pomóc Żydom w ukryciu ich genealogii. Zdaniem prelegenta, w przypadku księży, zakonnic, zakonników pomoc udzielana Żydom była praktyką powszechną, a nie wyjątkową.
Historię rodziny Ulmów przybliżył zebranym dr Mateusz Szpytma, wiceprezes IPN. Małżonkowie Józef i Wiktoria Ulmowie mieszkali wraz z sześciorgiem dzieci w Markowej na Podkarpaciu. W czasie okupacji ukrywali w swoim gospodarstwie ośmioro Żydów – pięciu mężczyzn z Łańcuta o nazwisku Szall oraz Laykę i Gołdę Goldman wraz z córką jednej z nich. 24 marca 1944 r. w nocy do ich domu wtargnęli hitlerowcy. Najpierw zamordowali ukrywanych Żydów, a potem całą rodzinę Ulmów, w tym Wiktorię, która była w dziewiątym miesiącu ciąży, a także dzieci, z których najstarsze miało 8 lat, a najmłodsze 1,5 roku.
Dr Szpytma podkreślił, że przykład słynnej rodziny z Markowej nie jest wyjątkiem i było wiele podobnych przypadków, których nie sposób zliczyć. Referent podkreślił, że nawet niemiecka propaganda antyżydowska, a także wprowadzenie kary śmierci za pomoc Żydom nie zniechęciły Polaków.
Kolejny referat pt. "Zamordowani, ale nieśmiertelni. Statystyki i mapa pomocy" wygłosił Artur Rytel-Andrianik, prezes Fundacji Righteous for the World. Jak podkreślił, badania historii Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej rozpoczęły się ok. pięć lat temu, kiedy to ukazała się książka "Dam im imię na wieki. Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów" autorstwa Edwarda Kopówki i ks. Pawła Rytela-Andrianika.
Jak podkreślił prelegent, w samej okolicy byłego obozu niemieckiego w Treblince ponad 40 osób zginęło udzielając pomocy, zaś w powiacie sokołowsko-węgrowskim zostało odznaczonych medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata ok. 100 osób i wciąż przybywa nowych nazwisk.
Artur Rytel-Andrianik przedstawił również grafikę z mapą Polski, na którą naniesiono ok. 650 miejsc, w których Polacy zostali zamordowani za ratowanie Żydów. Największe skupiska znajdują się na Podlasiu, Lubelszczyźnie, Podkarpaciu i w Małopolsce. "Obecnie udokumentowane jest niecałe 1,1 tys. osób, ale nazwisk przybywa. Pomoc często była niesiona na tzw. przysiółkach, gdzie był jeden, dwa domy. Zdarzało się, że Niemcy mordowali ich mieszkańców, ale wieś nie wiedziała za co, o tym się nie mówiło. Ważne, by teraz o tym mówić i pisać, pokazywać te postawy" - podkreślił.
Po konferencji uczestnicy mogli obejrzeć wystawę o Polakach zamieszkujących wieś, którzy w czasie II wojny światowej ratowali ludność żydowską przed zagładą.
ar / bd, Warszawa