Piotr Żyłka: chcemy Kościoła, który ma twarz Chrystusa i nikogo nie wyklucza

- Zanim wyjdziemy do kogoś, by się z nim dzielić Dobrą Nowiną, trzeba go najpierw spróbować zrozumieć. Dlatego trzeba zacząć od słuchania – mówi Piotr Żyłka, redaktor naczelny portalu DEON.pl, świętującego swoje dziesięciolecie.

W rozmowie z KAI Piotr Żyłka wyjaśnia, co znaczy hasło „Przybliżać Kościół światu i świat Kościołowi” i przypomina, że DEON.pl jest ściśle związany z misją zakonu jezuitów.

KAI: DEON.pl kończy 10 lat. Czego by zabrakło w mediach katolickich w Polsce, gdyby Was nie było?

Piotr Żyłka: Najłatwiej będzie odpowiedzieć słowami, które słyszymy od naszych czytelników - tych, którzy są do nas przywiązani i cenią to, co robimy. Oni najczęściej zwracają uwagę na cztery rzeczy.

Po pierwsze staramy się patrzeć na życie człowieka szeroko. Nie zajmujemy się tylko sprawami duchowości, wiary i religii, bo przecież ludzie nie siedzą cały czas w kościele, mają mnóstwo problemów związanych ze zwykłym, codziennym życiem. Rodzina, praca, relacje, emocje. Ale też chcą sensownie spędzać wolny czas – stąd nasze podpowiedzi dotyczące tego, co warto przeczytać, na co pójść do kina albo na jakie wydarzenie się wybrać. Katolik nie spędza życia tylko na rozmyślaniu o Bogu. Widzimy to i staramy się na te różne zapotrzebowania jak najlepiej odpowiadać.

Po drugie – zależy nam, by patrzeć na Kościół w prawdzie. Pokazywać zarówno dobre rzeczy, ale nie milczeć, gdy dzieje się coś złego, gdy – tak jak to ma miejsce szczególnie w ostatnim czasie – wychodzą na jaw kolejne skandale. Nie boimy się trudnych tematów, nie mamy wewnątrzkościelnej autocenzury. Wierzymy, że mierzenie się z tymi przestrzeniami, w których Kościół jakoś kuleje albo jest w kryzysie, może prowadzić do dobrych owoców. Nie możemy się oszukiwać i mówić, że wszystko jest idealnie, bo to po prostu nie jest to prawda. I wszyscy to widzą. Zainteresowanych odsyłam do bardzo ważnego wywiadu z księdzem Grzegorzem Strzelczykiem w miesięczniku ZNAK. Zresztą, jeśli sami nie pokażemy prawdy o Kościele, zrobią to za nas inni.

Po trzecie – to jakoś się wiąże z dwoma poprzednimi myślami - gdzieś od samego początku towarzyszy nam hasło i myśl, żeby „przybliżać Kościół światu i świat Kościołowi”. Dlatego staramy się dbać o ludzi, którzy z różnych powodów nie chodzą do Kościoła albo są do niego zniechęceni, również mówimy do osób poszukujących i takich, które są do naszej wspólnoty nastawione krytycznie. Staramy się ich zrozumieć. Próbujemy tłumaczyć im naszą perspektywę, nasz punkt widzenia, ale najpierw uważnie ich słuchamy, próbujemy zrozumieć. Wierzymy, że Kościół powinien być przestrzenią ogromnej wolności. Nikt nie powinien zakazywać żadnych pytań i dyskusji. Nikt nie powinien się też bać, ani wstydzić zadać jakiegokolwiek pytania. Dlatego od roku prowadzimy też powiązaną z naszym portalem grupę na Facebooku „Ostatnia Ławka”. Tam może odnaleźć się każdy poszukujący człowiek. Nie ma tematów tabu i złych pytań.

No i w końcu po czwarte – walczymy z nieznośnym i rozrośniętym do niewyobrażalnych rozmiarów klerykalizmem. Świętej Pamięci Joachim Badeni OP powtarzał, że zdrowy katolik powinien mieć w sobie trochę antyklerykalizmu. I my się z tym zgadzamy. Zresztą papież Franciszek nazywa klerykalizm jedną z chorób Kościoła.

KAI: Wychodzicie też na peryferia, o których mówi Franciszek?

- To prawda, wrażliwość papieża Franciszka jest nam bardzo bliska. Ale wychodzenie na peryferia były dla nas ważne od samego początku istnienia DEON.pl, zanim jeszcze Franciszek został papieżem. I my, i papież nie wyssaliśmy sobie tego z palca. Wychodzenie na granice, w te miejsca, gdzie inni może trochę się boją albo nie mają pomysłu, jak to zrobić – to bardzo jezuicki sposób działania. Jest w nas DNA świętego Ignacego Loyoli.

KAI: „Przybliżać Kościół światu” – to jest misyjność. A „przybliżać świat Kościołowi”?

- To też jest część naszej misji i ona też jest bardzo jezuicka. Chodzi o to, że zanim wyjdziemy do kogokolwiek, do jakiegokolwiek człowieka, zanim będziemy próbować się dzielić z nim tym, co mamy najcenniejsze, czyli Słowem Bożym i wynikającą z niego Dobrą Nowiną i zanim zaczniemy kogokolwiek zapraszać do naszej wspólnoty, to musimy spróbować go zrozumieć. A żeby to zrobić, najpierw musimy go posłuchać. Ale tak naprawdę - żeby go usłyszeć. Jeśli faktycznie z życzliwością i uważnością wsłuchamy się w drugiego człowieka, to dopiero wtedy pojawia się szansa, żeby między nami wydarzyło się coś dobrego.

Mam wrażenie, że zbyt często zapominamy w Kościele o tym kroku. Bardzo łatwo przychodzi nam nauczać, a czasem nawet pouczać. Często w języku i stylu, który odrzuca zamiast inspirować, dobija zamiast podnosić i budować, z poczuciem wyższości i archaicznie. Jeśli nasze wychodzenie do ludzi nie wynika z zasłuchania w Słowo Boże i drugiego człowieka, to lepiej w ogóle tego nie robić, bo tylko ludzi zniechęcimy i zrazimy do Boga.

Brat Roger, założyciel wspólnoty Taizé, której jestem wychowankiem, mówił, że jednym z podstawowych powołań chrześcijanina dzisiaj jest powołanie do słuchania. Ludzie noszą tyle ran i ciężarów i tak bardzo potrzebują być wysłuchani i zrozumieni. To jest przestrzeń, w której Kościół – czyli my wszyscy - możemy zrobić wiele dobrego. Czy nie wspaniale byłoby gdyby Kościół przestał kojarzyć się ludziom z księżmi pouczającymi z ambon? Gdyby na słowo katolik na myśl przychodził człowiek wrażliwy i słuchający?

KAI: Skąd pomysł na DEON?

- Jakieś 11 lat temu w wydawnictwie WAM powstała idea, żeby wejść na poważnie z ewangelizacją do sieci. Za pomysłem stał ówczesny pracownik wydawnictwa, a dziś prowincjał jezuitów Jakub Kołacz SJ. Teraz żyjemy w erze Szustaka, Rysia, wielu blogów, vlogów i projektów ewangelizacyjnych, ale jak my zaczynaliśmy, to naprawdę było biednie. Udało nam się wnieść sporo świeżości i nowej energii.

Warto też zwrócić uwagę, że już od samego początku jezuici zaprosili do bliskiej współpracy świeckich. Zaufali nam i powierzyli odpowiedzialność za ważne zakonne dzieło. To wcale nie jest takie oczywiste, jak patrzy się na to, jak wciąż w wielu miejscach w Kościele traktuje się świeckich. Dziś w redakcji pracują same osoby świeckie, ale oczywiście ściśle współpracujemy na co dzień z wieloma jezuitami.

KAI: Kim są wasi czytelnicy?

- Nie mam prostej odpowiedzi. To trochę tak jakby odpowiadać na pytanie kim są ludzie, którzy chodzą do kościoła. Nasi czytelnicy są bardzo różni. Cieszymy się z tego, że tak wielu ludzi darzy nas zaufaniem. W ciągu dnia czyta nas średnio około 120 000 osób. Patrzę na dane z lipca 2019 roku i widzę, że w tym miesiącu odwiedziło nas ponad 2 miliony użytkowników. To jest ogromna odpowiedzialność, ale też niesamowita przygoda: móc robić projekt dla tylu odbiorców.

W tym trudnym roku, w którym światło ujrzało tak wiele kościelnych skandali, dołączyło do nas wielu nowych czytelników. Z rozmów i wiadomości od nich wiemy, że przyszli i zostali u nas ze względu na to, że nie boimy się trudnej prawdy o Kościele, że nie udajemy, że nic się nie stało, że staramy się wyciągać wnioski.

Ci ludzie podkreślają też, że wartościowe jest dla nich to, że nie mieszamy się w bieżące spory polityczne. Nasze społeczeństwo i Kościół są bardzo podzielone. W dużym stopniu poprzez nieodpowiedzialne zachowania polityków i niestety też części duchownych, którzy weszli w "sojusz ołtarza z tronem". W DEON.pl chcemy tworzyć przestrzeń, w której będziemy się zastanawiać jak jednać to nasze poranione i popękane społeczeństwo. Myślę, że to jedno z najważniejszych zadań Kościoła w Polsce na najbliższe lata. Zwraca na to uwagę choćby Prymas Wojciech Polak.

Wśród naszych czytelników ważną grupą są osoby, które chciałyby się bardziej zaangażować w życie Kościoła i pogłębić swoją wiarę, ale nie bardzo wiedzą od czego zacząć. Mówiąc tak trochę obrazowo - nie wystarcza im już niedzielna msza, ale na rekolekcje ignacjańskie jest dla nich jeszcze za wcześnie. To dla nich przygotowujemy różne projekty, cykle wideo i materiały, które mogą być pierwszą inspiracją zachęcającą do własnych poszukiwań.

Staramy się też przygotowywać treści dla osób już mocno zaangażowanych w różnych wspólnotach i ruchach - od duszpasterstw akademickich, przez Odnowę, po Kluby Inteligencji Katolickiej. Dla nich jesteśmy trochę bardziej wymagający. Chcemy dawać im takie impulsy, które będą ich popychać do wychodzenia do świata, do konkretnego działania, a nie tylko – mówiąc kolokwialnie – „kiszenia się we własnym sosie”.

I tak jak już wspomniałem na początku – walczymy o tych z tzw. „ostatniej ławki”, o ludzi, którzy – mówiąc znowu trochę obrazowo - stoją gdzieś z tyłu kościoła, w drzwiach, są schowani za filarem albo gdzieś przed kościołem, może już nawet odwróceni do niego plecami. Również o tych, którzy czują się niechciani i wykluczeni. Jesteśmy głęboko przekonani, że dla każdego człowieka jest w Kościele miejsce. Pan Bóg na nikogo się nie obraża i nawet jeśli my się od niego odwracamy, On nie tylko czeka z otwartymi ramionami, ale wychodzi, żeby nas szukać.

Warto pamiętać, że są ludzie, których całe doświadczenie kościelne ogranicza się do parafii w małej wiosce, z proboszczem wyczytującym kto i ile dał po kolędzie i z groteskowo-przygnębiającymi wizytacjami biskupimi. Pamiętam jak poruszył mnie mail od jednego z naszych czytelników, który pisał, że niedawno uświadomił sobie, że przez dziesiątki lat chodził co tydzień do kościoła i nigdy nie usłyszał w nim Dobrej Nowiny. Można żyć w „katolickim kraju” i przez wiele lat nie usłyszeć z ambony na kazaniach słowa o Ewangelii. Takiego które porusza coś w sercu i popycha do nawrócenia. Za to o sprawach politycznych, wrogich ideologiach i złym świecie już jak najbardziej. Docieranie do takich ludzi też jest naszym bardzo ważnym zadaniem.

KAI: Co jest dla was wyzwaniem na dziś, co zamierzacie robić dalej?

- Przez te lata udało nam się zgromadzić spore grono stałych odbiorców. Można powiedzieć, że teraz chcemy razem z nimi iść w głąb. DEON.pl jest młodym zespołem, dorastamy i dojrzewamy razem z naszymi czytelnikami.

Jest kilka projektów, które uruchomiliśmy w ostatnich miesiącach i chcemy je kontynuować. Jednym z nich jest „Szkoła duchowości”. Zapraszamy na nią przedstawicieli różnych tradycji, wrażliwości i duchowości. I oni dzielą się tym, jak szukają Boga, jak przeżywają wiarę. To zaproszenie do czegoś konkretnego i głębszego.

Innym pomysłem jest projekt „W życiu chodzi o #COŚ WIĘCEJ”. Tu z kolei pokazujemy ludzi, których wiara popchnęła do działania, do brania odpowiedzialności za świat. Jednym z pierwszych gości tego cyklu była Janka Ochojska. Później był Jerzy Stuhr, siostra Bałchan czy generał jezuitów. Albo Magda Wiśniewska - dziewczyna, która wyjechała na kilka lat ze wspólnotą Domy Serca i opiekowała się dzieciakami ulicy na Kubie i w Argentynie. Chcemy w ten sposób zainspirować naszych czytelników do tego, żeby ich chrześcijaństwo nie kończyło się na modlitwie i praktykach religijnych, ale było właśnie braniem współodpowiedzialności za otaczający nas świat. Tak jak zaprosił nas do tego na samym początku Pan Bóg.

Będziemy też konsekwentnie kontynuować zwracanie uwagi na tematy, które wynikają z Ewangelii i nauczania Kościoła, ale w naszym lokalnym Kościele czasem budzą opór. Chodzi mi o takie sprawy jak ekumenizm, dialog międzyreligijny, dialog z niewierzącymi czy nasze podejście do osób wykluczonych – czyli np. do uchodźców, bezdomnych i osób LGBT.

KAI: Jak świętujecie jubileusz?

- Po katolicku (śmiech). Czyli zaczęliśmy od mszy pod przewodnictwem arcybiskupa Grzegorza Rysia. To też była duża radość, że przy ołtarzu znaleźli się i księża diecezjalni, i dominikanie, i franciszkanin i oczywiście jezuici. To symbolicznie obrazowało jedność w różnorodności, która jest wielkim bogactwem Kościoła.

Jeśli chodzi o inne wydarzenia, to chcieliśmy, żeby nasze świętowanie było jak najbardziej merytoryczne i jak najbardziej spójne z naszą misją.

Najpierw spotkaliśmy się z Adrianą Porowską, szefową Kamiliańskiej Misji Społecznej, silną kobietą od lat pomagającą osobom w kryzysie bezdomności. To dlatego, że w DEON.pl wierzymy, że Chrystus ma twarz każdej osoby wykluczonej, zranionej, skrzywdzonej, pogardzanej, słabej i ubogiej. To z nimi Kościół powinien się najbardziej utożsamiać, im służyć, o nich się troszczyć, ich stawiać w centrum. Tak jak papież Franciszek pragniemy Kościoła ubogiego i dla ubogich. Duża część naszej redakcji angażuje się w działania w różnych przestrzeniach wykluczenia. Dzięki temu wiemy, że intuicja Jeana Vaniera, papieża i wielu innych dobrych ludzi, którzy powtarzali i powtarzają, że kiedy wychodzimy do ludzi na peryferia, to nie my ich, ale oni nas ewangelizują, jest stuprocentową prawdą.

Później Michał Lewandowski poprowadził spotkanie z Szymonem Hołownią. Rozmawiali o ekologii w ujęciu chrześcijańskim, o trosce o nasz wspólny dom. To temat, który papież Franciszek próbował upowszechnić przez encyklikę Laudato si, ale wciąż Trudo się z nim przebić do świadomości wielu katolików. Szymon robi na tym polu ogromnie ważną robotę.

Było też spotkanie z Karoliną Korwin Piotrowską i Grzegorzem Kramerem SJ. Ono chyba wywołało najgorętsze emocje. To z kolei była bardzo szczera rozmowa o Kościele między kobietą, która przeczuwa, że katolicyzmu w Polsce już nic nie uratuje, a zakonnikiem, który myśli, że nasze wspólnoty bardzo się zmienią, ale jest dla nas nadzieja.

Przyjechał też Marcin Jakimowicz z „Gościa Niedzielnego”, którego nasza redaktorka Dominika Frydrych przepytała o charyzmatyków, nowy powiew Ducha w Kościele i wszystko, co z tym związane.

Na koniec mieliśmy koncert. Różni artyści, różne style, niekoniecznie wprost tzw. muzyka chrześcijańska. Kilka utworów autorskich i kilka coverów znanych hitów. Zależało nam, żeby również w tej artystycznej części wybrzmiało coś, co jest dla nas bardzo ważne, czyli poszukiwanie Boga i dobra wszędzie i we wszystkim.

Jak widać różnorodność była duża. Zapis ze wszystkich spotkań można znaleźć na naszej stronie i na naszych kanałach YouTube. Myślę, że jak ktoś sobie je obejrzy, to w pigułce zobaczy, o co nam chodzi, o jaki Kościół walczymy.

KAI: A o jaki Kościół walczycie?

- Odpowiem w ten sposób. Kiedyś dziennikarka zapytała mnie, czy chcę, żeby Kościół miał twarz znanego księdza X czy znanego księdza Y. Opowiedziałem jej, że ani tego, ani tego. Chciałbym, żeby Kościół miał po prostu twarz Jezusa. Od tamtego czasu się nic nie zmieniło.

W DEON.pl mamy też pewną nawigację, która pomaga nam podejmować decyzje i kierunki działania w naszej codziennej pracy. Są to tzw. preferencje apostolskie. To taki dokument przygotowywany raz na kilka lat, który mówi o tym, w jakich przestrzeniach w danym momencie jezuici i ich współpracownicy chcą służyć Kościołowi, na co najbardziej zwracać uwagę. Wyznaczanie preferencji jest poprzedzone szerokimi konsultacjami, wieloma spotkaniami. A potem generał je ogłasza i wszystkie dzieła jezuickie na całym świecie starają się je w swoich warunkach realizować. Obecne preferencje to: promocja rozeznawania duchowego, towarzyszenie wykluczonym, dbanie o nasz wspólny dom i towarzyszenie młodym w ich codziennym życiu i wyzwaniami, które przed nimi stają. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że to wszystko są rzeczy, o które papież Franciszek troszczy się i „walczy” od samego początku pontyfikatu. I my po staramy się to przekładać na nasze warunki Kościoła w Polsce.

I chcemy dawać naszym czytelnikom nadzieję. Nie naiwny optymizm, ale prawdziwą ewangeliczną nadzieję, która podpowiada nam, że nawet w największych ciemnościach jest szansa na to, że otworzymy się na światło, które może wszystko zmienić i pomóc nam wszystko zacząć od nowa.

***

Piotr Żyłka, redaktor naczelny DEON.pl, jeden z inicjatorów ruchu społecznego Zupa na Plantach, autor książek - m. in. Wywiadu-rzeki z ks. Janem Kaczkowskim „Życie na pełnej petardzie”. Obecnie pracuje nad książką z bratem Markiem z Taizé.

rozmawiała Maria Czerska

Maria Czerska / Kraków

« 1 »

reklama

reklama

reklama