Uroczystość Bożego Ciała można nazwać świętem obecności. Tej niezwykłej obecności Boga-Człowieka pod postaciami chleba i wina. Chodzi o obecność osobową, a nie rzeczową. W języku biblijnym wyrażenie „ciało i krew” oznaczają całą osobę.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Wołanie o sacrum
1. Uroczystość Bożego Ciała pojawiła się w Kościele średniowiecznym jako reakcja na osłabienie wiary w realną obecność Chrystusa w Eucharystii. Jesteśmy dziś świadkami zanikania poczucia sacrum. Widać to w naszych kościołach, dodajmy uczciwie, po obu stronach ołtarza. Tym bardziej potrzebujemy przebudzenia, które przywróci nam poczucie świętości Mszy świętej. W czasach, w których profanacja stała się zasadą promowaną w kulturze, w obyczajowości, tym bardziej potrzebujemy ukazania Eucharystii jako „płonącego krzewu” Bożej obecności. Musimy jak Mojżesz usłyszeć wezwanie: „zdejmij sandały z nóg, bo to jest ziemia święta”. Potrzebujemy gestów, które wyrażają naszą adorację Boga, świętą bojaźń wobec Tego, który jest blisko, ale nie przestaje być Bogiem, Panem wszechświata. Dlatego śpiewamy: „upadnij na kolana ludu czcią przejęty”. Procesja Bożego Ciała ma w sobie coś ze zdrowego protestu przeciwko desakralizacji, jest dopominaniem się na ulicach wiosek i miast, aby szanowano to, co święte. Aby wielbiono Tego, który sam jeden jest święty! Aby człowiek zgiął kolana przed Bogiem żywym. Kto nie adoruje Boga, będzie czcił bożki.
2. Uroczystość Bożego Ciała można nazwać świętem obecności. Tej niezwykłej obecności Boga-Człowieka pod postaciami chleba i wina. Chodzi o obecność osobową, a nie rzeczową. W języku biblijnym wyrażenie „ciało i krew” oznaczają całą osobę. Jak mówi dosadnie jeden ze znawców liturgii: „Ciało to nie kawałek mięsa, z którego można zrobić befsztyki”. „Ciało” oznacza całą osobę w relacji do innych. Chrystus, dając nam swoje „Ciało i krew”, daje nam siebie z Bóstwem i człowieczeństwem. Imię Boga objawione w płonącym krzewie brzmi JAHWE, czyli JESTEM. W każdej Mszy św. żyjący Chrystus mówi nam: JESTEM.
3. Teologia przez wieki zbyt mocno koncentrowała się na materii. Szukała filozoficznych terminów, którymi można opisać to, co dzieje się z chlebem i winem podczas przeistoczenia. Ślady takiego rzeczowego traktowania Eucharystii pokutują w naszym języku. Mówimy „przyjąłem Komunię”. To brzmi tak, jakbym przyjął coś, a przecież przyjąłem KOGOŚ. Komunia oznacza zjednoczenie z Ukochanym, bycie z Nim jedno, zabranie Go ze sobą do swojej codzienności. Eucharystyczna procesja to przypomnienie: Chrystus chce iść z nami drogami naszej codzienności. Nie chce, byśmy oddawali Mu cześć tylko w murach kościołów. Chce, byśmy budowali Mu ołtarze wszędzie. Św. Tomasz z Akwinu ułożył sekwencję na uroczystość Bożego Ciała („Lauda Sion”). Padają w niej słowa: „Quantum potes, tantum aude, Quia maior omni laude”. Czyli: „miej odwagę, zrobić wszystko co możesz, aby oddać Bogu chwałę”. Boże Ciało jest zaproszeniem do nowej gorliwości, zapału w chwaleniu Boga. Procesja jest wyrazem radości ze zbawienia, triumfalnej radości z tego, że jest miłość potężniejsza niż śmierć. Ta miłość promieniuje od ołtarza w kościele na cały świat. Rozlewa się na naszą codzienność. Pociąga ku niebu.
4. Podczas dni młodzieży w Kolonii Benedykt XVI przypomniał, że Eucharystia to trzy przemiany, nie jedna. Pierwszą była przemiana paschalna Chrystusa, kiedy śmierć została przekształcona w życie, przemoc zamieniona w miłość. „Ta pierwsza, podstawowa przemiana przemocy w miłość, śmierci w życie pociąga za sobą inne zmiany” – mówił Papież. Chleb i wino stają się Jego Ciałem i Jego Krwią. To jest druga przemiana. Musi ona jednak prowadzić do trzeciej, bo taki jest jej sens. „Ciało i Krew Chrystusa zostały nam dane po to, abyśmy my sami z kolei zostali przemienieni. My sami mamy stać się Ciałem Chrystusa, Jego krewnymi”. Nie przypadkiem słowo „krewni” pochodzi od słowa „krew”.