Popularność kaznodziei to wielkie wyzwanie; to ogromny ciężar i wielka odpowiedzialność. Wielcy głosiciele Ewangelii byli tego świadomi i przed każdym przepowiadaniem pokutowali, pościli, modlili się i innych prosili o modlitwę – powiedział o. Józef Augustyn SJ.
W rozmowie z tygodnikiem „Idziemy” podjął temat głoszenia słowa Bożego w internecie i związaną z tym popularnością.
Jak zauważył, słowo „celebryta” może być różnie rozumiane. Są środowiska, np. młodzieżowe, gdzie jest to określenie pozytywne, ale w środowiskach kościelnych już nie. To, czy ktoś chce rzeczywiście głosić Ewangelię w Interencie, a nie dążyć do sławy, można poznać – jak wskazuje Pismo Święte – po owocach. Nie należy jednak z góry uprzedzać się do kaznodziejstwa internetowego, bo w sieci można znaleźć wiele wartościowych kazań.
„Kryterium rozpoznania, kto głosi Ewangelię, a kto «głosi siebie» i szuka swojej chwały, jest pokora. W przepowiadaniu autentycznego kaznodziei wyczuwa się czystość serca, bezinteresowność, postawę służby, zapomnienie o sobie, zgodę na dźwiganie krzyża. By poznać prawdziwość ewangelicznego przekazu, należałoby nie tylko przeanalizować treść przepowiadania, ale nade wszystko poznać życie kaznodziei, a to zwykle – w przypadku kaznodziei internetowego – jest niemożliwe”.
Życie różnych celebrytów pokazuje niestety, że często to, co mówią, nie zgadza się z tym, jak żyją. A tu liczy się świadectwo.
„Internauci mają zwykle dobre wyczucie, mocno piętnują celebrytów, którzy pouczają, co jest dobre, a co jest złe, jak należy żyć, a potem okazuje się, że sami latami np. stosowali przemoc w rodzinie, molestowali w miejscu pracy, a policja przyłapywała ich na drogowych przestępstwach” – mówił.
Jak podkreślił, to nie sława, bogactwo, powodzenie czy władza są dla człowieka zagrożeniem, ale chciwość serca, nieprawy sposób myślenia, pycha, wewnętrzne zniewolenia.
„Wiele gwiazd, postrzeganych jako celebryci, mając niewątpliwie wielkie osiągnięcia, zachowuje się bardzo skromnie. Ci ludzie budzą największą sympatię. Są świadomi, że sława – szczególnie ta medialna – «na pstrym koniu jeździ». Jedną z największych przeszkód do prawdziwej wielkości człowieka jest pycha. Jakże często jesteśmy świadkami prawdziwości przysłowia «Pycha kroczy przed upadkiem». Nierzadko obrzucają się nim np. politycy”.
Zaznaczył, że aby nie ulec sławie, trzeba przypominać sobie, że wszystko jest darem Boga i że jesteśmy grzesznikami.
„Popularność kaznodziei to wielkie wyzwanie; to ogromny ciężar i wielka odpowiedzialność. Wielcy głosiciele Ewangelii byli tego świadomi i przed każdym przepowiadaniem pokutowali, pościli, modlili się i innych prosili o modlitwę”.
O. Augustyn został zapytany także o karę suspensy dla kapłanów, którzy zniekształcają naukę Kościoła. Podkreślił, że przełożeni powinni się interesować podległymi im sławnymi kaznodziejami.
„Żaden ksiądz nie przepowiada w swoim imieniu. Misję otrzymuje od biskupa. Przepowiada w imieniu Kościoła. Suspensę nakłada się na księży, którzy wyraźnie odstępują od nauki Kościoła, albo na tych, którzy zachowują się w sposób skandaliczny moralnie. Suspensa jest nie tyle karą, ile mocnym upomnieniem i wezwaniem do wierności Ewangelii i Kościołowi: jeżeli jesteś księdzem, członkiem Kościoła, przemawiasz w imieniu Chrystusa i w imieniu Kościoła. Jeżeli nie jesteś wierny Chrystusowi i Kościołowi, tracisz prawo do przepowiadania w Jego imieniu” – tłumaczył.
Dodał, że Kościołowi potrzebni są sławni kaznodzieje, ale „sławni nie przez to, że szukają sławy, tylko przez autentyczne życie, żarliwość w przekazywaniu Ewangelii”. Wynika to z ich powołania.
„Niektóre osoby w Kościele Bóg powołuje, by oddawały Mu chwałę jako sławni pasterze, kaznodzieje, ale jak wspomniałem, sława to ciężar, to krzyż, obowiązek, to zgoda na trudną służbę, to wielkie wyzwanie do cierpliwości. Ludzie sławni, jeśli szczerze i z oddaniem służą Bogu i bliźnim, nie mają łatwego życia. Ludzie ich szukają, oczekują od nich pomocy, a oni nie mogą ich zawieść” – powiedział o. Augustyn.
Przyznał, że szukanie własnej popularności w internecie nie jest dobre, jeśli wchodzi się w przestrzeń kościelną.
„Duchowość i religia są przestrzenią sakralną także w Internecie. Nachalność, żebranie o klikanie, o subskrybowanie, nie przystoi osobom proponującym przesłanie ewangeliczne w Internecie. Narzucanie się, jakikolwiek rodzaj manipulacji w przepowiadaniu Słowa Bożego jest nadużyciem i pewną formą przemocy. Tego nie wolno nam czynić, tym bardziej w przestrzeni religijnej i duchowej. Wykorzystywanie religii i duchowości dla promocji własnej osoby, swoich idei, poglądów nie jest czystym zachowaniem. Głoszenie Ewangelii wymaga bezinteresowności i czystości serca. Przestrzeń sakralna nie może być zagospodarowywana «prywatnie»” – powiedział.
Źródło: „Idziemy”