Regulamin dobrego katolika

W 1920 roku Maksymilian wydał „regulamin” katolika. Pierwszy punkt brzmiał: „Muszę być świętym jak największym”. Od samego początku swojej drogi kapłańskiej o. Kolbe był zdeterminowany, aby swój cel osiągnąć. Chciał wypełnić Boży plan bez kompromisów.

W swoim życiu o. Kolbe dążył do postępowania z rozwagą, jednocześnie unikając rozproszenia. „Czyń, co czynisz; na wszystko inne, dobre czy złe, nie zwracaj uwagi”, „Zawsze spokojne, nacechowane miłością działanie”.

Kolejny punkt jego życiowych zasad mówi o pracowitości i zaradności. Poprzez plan, łatwiej było mu osiągnąć wyznaczony cel. „Przygotowanie, działanie, zakończenie (skutek)”.

Trzeba tez dodać, że każdy jego pomysł czy zamierzenie było oparte na współpracy z Bogiem, za wstawiennictwem Maryi. „Wszystko mogę w Tym, który mnie przez Niepokalaną umacnia”.

Poświęcenie i męczeństwo

Oprócz podporządkowaniu się powyższym zasadom, o. Kolbe zrobił coś, co dla wielu wydaje się niemożliwe. Jego pragnienie bycia jak najbliżej Boga, sprawiło, że był w stanie przezwyciężyć strach w obozie koncentracyjnym i oddać życie za drugiego człowieka.

Michał Micherdziński świadek tego tragicznego wydarzenia w wywiadzie dla portalu franciszkanie.pl relacjonuje, że gdy esesmani na ofiarę wybrali m.in. Franciszka Gajowniczka, z szeregu wystąpił o. Kolbe i powiedział, że to on chce umrzeć za współwięźnia.

„Wszyscy drżeliśmy, ponieważ było to złamanie jednego z najostrzej i najbrutalniej przestrzeganych zakazów. Wyjście z szeregu oznaczało śmierć. (…) Byliśmy pewni, że o. Maksymiliana zabiją, zanim zdąży się przecisnąć. Ale stało się coś nadzwyczajnego, czego nie zanotowała historia 700 obozów koncentracyjnych, jakie zbudowała III Rzesza. Nigdy nie zdarzyło się, aby więzień obozu mógł bez poniesienia kary wyjść z szeregu. Było to dla Niemców coś tak niewyobrażalnego, że stali jak skamieniali” – mówił w wywiadzie.

„O. Maksymilian nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji” –  powiedział współwięzień.

Gdy kapitan SS zwrócił się do o. Maksymiliana, dlaczego chce umrzeć za niego, on odpowiedział: „on ma żonę i dzieci".

Święty nie jest dziadygą

Jak powiedział Micherdziński, Niemcy pozwolili Gajowniczkowi wrócić do szeregu, a o. Maksymilian zajął jego miejsce, po czym wtrącony do bunkra i tak zagłodzony i ostatecznie uśmiercony trującym zastrzykiem.

Mimo że o. Kolbe nie mógł przewidzieć, czy Gajowniczek przeżyje i spotka się ze swoją rodziną, to jednak w tym momencie najważniejszy był dla niego fakt, że może poświęcić swoje życie za drugiego człowieka.

O. Kolbe, chociaż był uczonym; obronił dwa doktoraty w Rzymie, był wykładowcą dwóch wyższych uczelni w Krakowie i Nagasaki, a także redaktorem i misjonarzem, stwierdził, że życie ojca jest o wiele ważniejsze.

„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” – w tych słowach św. Maksymilian wypełnił swoje powołanie i wybrał ,,dwie korony”, które objawiła mu Maryja – czystości i męczeństwa.

Sam kiedyś powiedział „Święty nie jest dziadygą, ciamajdą do popychania. Święty musi być dziarski, rzutki, pełen inicjatywy”. W Auschwitz okazał się nie tylko dziarski, ale heroicznie odważny.


Materiał powstał w ramach projektu „Polska energia zmienia świat” dzięki wsparciu Partnerów: Fundacji PGE, Fundacji PZU, dofinansowaniu ze środków Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego w ramach Funduszu Narodowego; Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Funduszu Patriotycznego oraz Sponsorów ENEA S.A. , KGHM Polska Miedź. Mecenasem Projektu jest Tauron Wytwarzanie S.A. Partnerem medialnym jest telewizja EWTN.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama