Darek Malejonek: Zmartwychwstanie zmienia w nas wszystko

Święta Paschy sprawiają, że otrzymujemy ducha Chrystusa Zmartwychwstałego, który zmienia w nas wszystko. Chrystus daje nam siebie, daje nam siłę i światło do tego, żeby żyć nowym życiem – powiedział Darek „Maleo” Malejonek, kompozytor i wokalista.

W rozmowie z tygodnikiem „Idziemy” powiedział, dlaczego są dla niego ważne święta wielkanocne i co zmartwychwstanie zmienia w jego życiu.

Zaznaczył, że chociaż Wielkanoc obchodzimy cyklicznie, każde święta przeżywa inaczej. W każdym roku jest w innej sytuacji życiowej i duchowej. Niemniej jednak Pascha to czas, w którym poznajemy Bożą pedagogikę zbawienia i doświadczamy wielu łask.

„Święta Paschy sprawiają, że otrzymujemy ducha Chrystusa Zmartwychwstałego, który zmienia w nas wszystko. Chrystus daje nam siebie, daje nam siłę i światło do tego, żeby żyć nowym życiem, nowym przymierzem. Święta Paschy są przejściem z nocy do dnia, z lęku do odwagi, ze śmierci do życia” – powiedział artysta.

Jak przyznał, miał w swoim życiu przełomowe zmartwychwstanie, które oznaczało przejście od niewiary do wiary w Jezusa Zmartwychwstałego.

„Nawróciłem się w wieku dorosłym podczas festiwalu w Jarocinie, gdzie usłyszałem Dobrą Nowinę. Zespół «No longer music» przyjechał wtedy do Polski ewangelizować. Moje życie zmieniło się, kiedy przyjąłem chrzest, znalazłem się we wspólnocie Kościoła i wszedłem na drogę neokatechumenalną. Bardzo ważna jest dla mnie formacja, podczas wspólnych spotkań dwa razy w tygodniu słuchamy Słowa Bożego i rozważamy je, uczymy się katechizmu, społecznej nauki Kościoła”.

Jak opowiadał, także przygotowanie do Wielkanocy, a więc Wielki Post, jest dla niego bardzo ważny. Chociaż nie udaje się czasami wypełnić postanowień wielkopostnych, chodzi o podjęcie walki i pracę nad sobą.

„Nie do końca chodzi o to, żeby spełnić swoje postanowienia wielkopostne, bo to oznaczałoby, że sam sobie daję radę i Jezus Chrystus nie jest mi potrzebny. Widzę, że Jemu najbardziej chodzi o postawę pokory, a nie o doskonałość, co jest dla mnie bardzo pocieszające” – zaznaczył.

Zapytany, jak korzysta w wielkanocnych łask, odpowiedział, że dla niego oznacza to nieustanne nawracanie się. 

„Cały czas walczy we mnie «stary człowiek». Pokłady zakłamania, obłudy, dobrego myślenia o sobie powodują, że nie mogę żyć do końca pełną piersią, do czego zaprasza mnie Bóg. Papież Jan Paweł II, kiedy przyjeżdżał do Polski, mówił do nas słowami Chrystusa: «Nie lękajcie się!». Jezus uzdalnia mnie do tego, żeby zrywać z siebie te pokłady grzechu. Grzech nie jest czymś, co się do mnie przyczepiło, co mogę zmyć. Grzech to pewien stan duszy. Podobnie jest ze rdzą na metalowym garnku – naczynie można szorować, ale rdza i tak się znowu pojawi. Dlatego chodzi o to, by pozwolić działać Panu Bogu, żeby usuwał ze mnie zło aż do korzeni. Jak perz w ogrodzie – nie wystarczy ściąć liści, bo odrosną, trzeba usunąć części podziemne chwastu”.

Źródło: „Idziemy”


 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama