„Kardynał Pell miał w Australii, i nie tylko tam, wielu wrogów, którzy nie podzielali jego nauczania” – pisze o. Dariusz Kowalczyk SJ.
„Kardynała Pella spotkałem przypadkiem kilka miesięcy temu w jakiejś rzymskiej restauracji. Ukłoniłem się, chcąc okazać mu swój szacunek, więcej: podziw dla jego postawy. Odpowiedział skinieniem głowy i uśmiechem. Nie wyglądał na człowieka fizycznie schorowanego. Zdziwiła mnie zatem trochę informacja, że zmarł w Rzymie 10 stycznia. Miał 81 lat” – wspomina o. Dariusz Kowalczyk SJ w najnowszym numerze tygodnika „Idziemy”.
Jezuita podkreśla, że kiedy kard. Pell został wtrącony do więzienia, wszystkie światowe media o tym pisały. „Znacznie mniej rozprawiano, kiedy Sąd Najwyższy Australii jednogłośnie uznał całkowitą bezpodstawność postawionych mu zarzutów. A byłoby o czym mówić. Wszak sprawa kard. Pella mogłaby się stać książkowym przykładem tego, jak dzisiaj źli ludzie, oszczercy, niekompetentni lub zideologizowani katofobicznie przedstawiciele prawa, przy zgiełku nieuczciwych mediów, mogą uderzyć w niewinnego człowieka” – pisze o. Kowalczyk w felietonie.
„Bywa, że dowody wydają się świadczyć niezbicie o winie oskarżonego, a potem się okazuje, że oskarżony jest całkiem niewinny. Ale to nie tego rodzaju przypadek. Tutaj od początku oskarżenie „nie trzymało się kupy”. Było absurdalne. I trudno nie mieć wrażenia, że tylko jakaś ślepa na fakty zajadłość oskarżycieli i sędziów doprowadziła do skazania kardynała. Na szczęście Sąd Najwyższy nie okazał się pozbawiony zdrowego rozsądku i poszanowania dla logiki prawa. Niemniej kard. Pell spędził w celi więziennej ponad 400 dni, i to bez możliwości sprawowania Mszy świętej, jakby odprawienie przez niego Eucharystii mogło stanowić jakiekolwiek niebezpieczeństwo” – podkreśla jezuita.
O. Kowalczyk wspomina, jak Andrew Bolt, dziennikarz Sky News Australia, niebędący nawet chrześcijaninem, mówił, że ten proces był nadużyciem i polowaniem na czarownice. Profesor Wydziału Teologicznego Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie ma podobne zdanie: „ten proces był rażącym nadużyciem, motywowanym prawdopodobnie nienawiścią do katolickiego hierarchy, jeśli nie do całego Kościoła katolickiego”.
„Kardynał Pell miał w Australii, i nie tylko tam, wielu wrogów, którzy nie podzielali jego nauczania. A był on znaczącym człowiekiem w Kościele australijskim, a potem w Rzymie” – dodaje.
Jezuita mocno podkreśla, że na wszystkich powierzonych kard. Pellowi stanowiskach, odznaczał się on inteligencją, gorliwością i uczciwością. „Kładł nacisk na wierność Ewangelii i Tradycji. Ostatnio, oceniając tzw. synod niemiecki, stwierdził, że „niemieccy biurokraci […] obrali zły kierunek. Pogarszają tylko i tak złą już sytuację”. Potrafił konfrontować się ze współczesnymi prądami, nie zawsze przyjaznymi katolicyzmowi” – pisze o. Kowalczyk.
„Po oczyszczeniu z zarzutów i wyjściu z więzienia kard. Pell opublikował „Dziennik więzienny”. To przekonujące świadectwo chrześcijańskiego konfrontowania się z niesprawiedliwością i cierpieniem. Kardynał stwierdził: Moja wiara i modlitwa miała wpływ na moje przeżywanie uwięzienia. Często to dziś powtarzam, że mój pobyt w więzieniu był sprawdzianem dla wiary chrześcijańskiej. Jestem tego żywym przykładem, że to, czego uczy Kościół o modlitwie, łasce, cierpieniu, rzeczywiście funkcjonuje. Zwłaszcza fakt, że możemy wykorzystać nasze osobiste cierpienia dla jakiegoś dobra, jednocząc je z męką Chrystusa. O tak, ta świadomość znaczenia naszego cierpienia zmienia wszystko”. Swoje cierpienia kard. Pell ofiarował m.in. za Kościół, „by trwał w wierze i pomyślności, a zwłaszcza za biskupów, o mądrość i odwagę dla nich, jako że to oni muszą wyprowadzić nas z ciemności ku światłu Chrystusa” – tą wypowiedzią kard. Pella, jezuita podsumował swój felieton.
źródło: tygodnik „Idziemy” nr 4/ 2023