Zlikwidować, ale z głową. Fundusz Kościelny nie musi istnieć

Powstał w czasach Bieruta i służył tzw. księżom patriotom. Dziś finansuje składki emerytalne, rentowe i wypadkowe osób, za które i tak płaciłoby państwo. Fundusz Kościelny można zlikwidować. Trzeba tylko zrobić to rozsądnie.

Premier Donald Tusk zapowiedział likwidację Fundusz Kościelnego. Miałoby to się stać w najbliższym możliwym terminie, czyli w 2025 r. Rząd nie ma jednak konkretnego pomysłu na przeprowadzenie tej operacji. Ma go opracować specjalny międzyresortowy zespół. Potrzebne byłyby też rozmowy z przedstawicielami związków wyznaniowych, zwłaszcza tych niewielkich, bo to one mogą najwięcej stracić na przyszłych zmianach.

Nie z dobrej woli

Fundusz Kościelny jest pozostałością systemu komunistycznego i z pewnością wymaga reformy. Został utworzony w okresie stalinowskim, w czasie najostrzejszej walki z Kościołem. Ustawa z 1950 r. o przejęciu przez państwo tzw. dóbr martwej ręki pozbawiała Kościół katolicki i inne związki wyznaniowe nieruchomości ziemskich wraz ze wszystkimi znajdującymi się tam budynkami, czyli beneficjów dostarczających środków na działalność kościelną.

Dokonując konfiskaty, komuniści zdecydowali, że dochody uzyskiwane z dóbr zabranych przez państwo będą wpłacane na specjalny fundusz, który potem przekazywałby je instytucjom wyznaniowym. W praktyce dochody z zabranych Kościołom nieruchomości nigdy nie zostały wyliczone ani nie były przekazywane na Fundusz Kościelny. Był on dotowany z budżetu państwa. Przy czym zdecydowana większość jego środków szła na finansowanie wewnątrzkościelnej działalności kolaboranckiej i rozłamowej, choćby tzw. księży patriotów, czyli duchownych wspierających komunistyczne władze. Mało tego, z funduszu opłacano podróże i nagrody dla pracowników Urzędu ds. Wyznań, a nawet druk broszur oczerniających Kościół,  

Zwrot w funkcjonowaniu Funduszu Kościelnego nastąpił po odzyskaniu wolności w 1989 r. i przyjęciu nowych regulacji w sferze wyznaniowej. Początkowo największą pozycję w jego wydatkach zajmowało wspomaganie kościelnej działalności charytatywnej, opiekuńczej i oświatowo-wychowawczej oraz remonty i konserwacje kościelnych zabytków. W kolejnych latach trend ten uległ zmianie na rzecz pokrywania składek duchownych na ubezpieczenie emerytalne i rentowe. Zgodnie z ustawą o systemie ubezpieczeń społecznych Fundusz Kościelny finansuje od lat składki na ubezpieczenie emerytalne, rentowe i wypadkowe duchownych pracujących w duszpasterstwie, a nie zatrudnionych w innej formie – w wysokości 80 proc. najniższej składki, a za członków zakonów kontemplacyjnych i misjonarzy w 100 proc. Duchowni, którzy są zatrudnieni na podstawie umowy o pracę (np. jako katecheci, wykładowcy, kapelani więzienni, szpitalni czy wojskowi) sami opłacają składki emerytalne.

Hektar przeliczeniowy

Fundusz jest dotowany w całości z budżetu państwa. W 2023 r. wyniósł on 216 mln zł, a na przyszły rok zaplanowano 257 mln zł. O wysokości tej dotacji decyduje w gruncie rzeczy wysokość składki emerytalnej płaconej od najniższego gwarantowanego wynagrodzenia, pomnożona przez ilość duchownych uprawnionych do ich otrzymywania. Jest to jedyna przyczyna, dlaczego w ostatnich latach dotacje na ten fundusz musiały szybko rosnąć, równocześnie ze wzrostem najniższego wynagrodzenia. Donald Tusk zaznaczył podczas konferencji prasowej, że fundusz w 99 proc. przeznaczany jest na składki. Jak dodał, państwo i tak musiałoby wziąć na siebie opłacanie składek za osoby pozbawione dochodów, więc z tego punktu widzenia likwidacja funduszu niczego nie zmieni.

Z kolei według wyliczeń ks. prof. Dariusza Walencika z Uniwersytetu Opolskiego, jednego z najlepszych kościelnych ekspertów w sprawach finansowych, dotacja na Fundusz Kościelny jest stosunkowo niska, jeśli wziąć pod uwagę ilość dawnych kościelnych nieruchomości pozostających w rękach państwa. Mimo zwrotu części ziem i budynków, własnością państwa jest nadal 62 tys. 357,6 ha ziemi zabranej Kościołowi katolickiemu, a do tego grunty odebrane innym grupom wyznaniowym. Gdyby zatem trzymać się zasady tzw. hektara przeliczeniowego, z funduszu należałoby wypłacać 334 mln zł rocznie. - Nie chodzi tu o żadną darowiznę, ale o to, co Kościołowi się należy zgodnie z obowiązującym prawem – podkreśla ks. prof. Walencik.

Prawne warunki likwidacji Funduszu Kościelnego

Zgodnie z polskim prawem, decyzje regulujące działalność kościołów i innych związków wyznaniowych, w tym kwestie finansowe, muszą być z nimi uzgadniane. A ustawy tego dotyczące powinny być poprzedzane umowami z poszczególnymi Kościołami. Konkordat pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską mówi o tym w art. 22, a – jeśli chodzi o inne Kościoły – gwarancje takie widnieją w art. 25 Konstytucji, który stwierdza, że „Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a innymi kościołami oraz związkami wyznaniowymi określają ustawy uchwalone na podstawie umów zawartych przez Radę Ministrów z ich właściwymi przedstawicielami”. Ponadto Konstytucja RP gwarantuje równe traktowanie wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych.

Echo tej zasady znaleźliśmy we wczorajszej wypowiedzi Donalda Tuska, który zdaje sobie sprawę, że jeśli koalicja rządząca pragnie doprowadzić do likwidacji Funduszu Kościelnego, musi podjąć na ten temat rozmowy z Kościołem katolickim, Kościołami zrzeszonymi w Polskiej Radzie Ekumenicznej oraz innymi, zarejestrowanymi na terytorium RP związkami wyznaniowymi. Jeśli chodzi o rozmowy z Kościołem katolickim, to naturalnym forum dialogu jest Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu, a w sprawach regulacji finansowych, Komisje Konkordatowe, rządowa i kościelna.

Na co te pieniądze?

Konkordat oraz inne ustawy wyznaniowe, nie regulują spraw finansowania działalności Kościołów. Konkordat odsyła tę sprawę do późniejszych regulacji. Z raportu na temat finansów Kościoła w Polsce wydanego przez Katolicką Agencję Informacyjną wynika, że Kościół katolicki w Polsce utrzymuje się w 80 proc. z ofiar wiernych. Pozostałe 20 proc. pochodzi z dotacji ze środków publicznych, przy czym nie są to pieniądze trafiające do kieszeni proboszczów czy biskupów.

Z budżetu państwa pokrywane są koszty funkcjonowania pięciu wyższych uczelni katolickich i tych szkół podstawowych lub średnich, które uzyskały status publicznych. Także koszty duszpasterstwa w wojsku, systemie więziennictwa oraz szpitalach, czyli w tych instytucjach, gdzie wierzący mieliby ograniczony dostęp do posług religijnych. Kościół jako największy w kraju kustosz zabytków kultury narodowej otrzymuje dotacje na ten cel. Prowadzone przez Kościoły placówki pomocowe, np. Domy Pomocy Społecznej, po spełnieniu określonych rygorów, są dofinansowywane na równi z państwowymi. Finansowane też są lekcje religii w szkołach, z tej racji, że jest to element powszechnego systemu edukacji. Warto zauważyć, że żadne środki publiczne nie są przeznaczane na bieżącą działalność Kościoła w tym pracę duszpasterską.

Nieudane próby

Sprawa likwidacji Funduszu Kościelnego zastała praktycznie zarzucona w okresie rządów PiS. W ciągu ośmiu lat Komisja Wspólna spotykała się raz na kilka lat, a Komisje Konkordatowe ani razu. Zresztą regularne rozmowy z rządem konieczne są w wielu innych sprawach, jak chociażby lekcji religii w szkole.

Przypomnijmy, że w marcu 2012 r. rząd koalicji PO-PSL poinformował, że planuje likwidację Funduszu Kościelnego. Rozpoczęto rozmowy, które odbywały się na forum Komisji Konkordatowych: rządowej i kościelnej. Minister Michał Boni, prowadzący rozmowy w imieniu rządu zaproponował odpis w wys. 0,3 proc. zeznania podatkowego osoby fizycznej, natomiast przedstawiciele Kościoła stali na stanowisku, że powinno być to co najmniej 0,5 lub 0,6 proc. W końcu jesienią 2013 powstał roboczy projekt umowy, w którym nastąpiła zgoda obu stron na dobrowolny odpis w wysokości 0,5 proc. podatku. Po likwidacji Funduszu Kościelnego osoby duchowne same miały opłacać składki na ubezpieczenie społeczne. Jednak projekt ten nie został sfinalizowany w Parlamencie. Nigdy nie wyjaśniono jaka była tego przyczyna, ponoć nie zgodziły się niektóre inne związki wyznaniowe, obawiając się, że na tym stracą ze względu na małą ilość wiernych oraz ich niewielki związek z macierzystym Kościołem.

Do rozmów z rządem na ten temat niestety nie powrócono podczas 8-letnich rządów Zjednoczonej Prawicy.

Żródła: KAI, interia.pl, idziemy.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama