Niewielka figurka Jezusa, która ma za sobą burzliwe dzieje, wciąż cieszy się opinią słynącej łaskami. „Mogę zaświadczyć, że wiele spraw powierzonych Dzieciątku zostało tutaj «załatwionych»” – mówił bp Janusz Mastalski.
Krakowski biskup przewodniczył Mszy św., którą 6 stycznia zainaugurowano obchody 200-lecie kultu Dzieciątka Koletańskiego. Należałoby dodać – kultu w miejscu, w którym dziś znajduje się figurka, czyli w jednym z bocznych ołtarzy kościoła św. Józefa przy ul. Poselskiej w Krakowie.
Historia Dzieciątka Koletańskiego zaczyna się bowiem wcześniej. Według spisanego na początku XVIII wieku świadectwa, rzeźba miała być wyłowiona z Wisły nieopodal klasztoru świętej Kolety. W czasie najazdu Szewdów klasztor ten spłonął a uratowana rzeźba trafiła pod opiekę sióstr. Figurka wróciła do sióstr koletek i znajdowała się w ich klasztorze do kasaty zakonu. Dwie ostatnie siostry z tego zgromadzenia zostały przeniesione do klasztoru bernardynek – wraz z nimi, właśnie w 1823 roku, powróciło tam Dzieciątko.
„Brakuje nam słów, aby wyrazić swoją wdzięczność za łaski i wstawiennictwo u Ojca Naszego, który przez Dzieciątko Jezus sprawił, aby ze stanu prawie bezradnego przywrócić do zdrowia naszą nowonarodzoną córeczkę, Magdalenę”, „O Cudowne Dzieciątko Koletańskie, dziękuję Ci za szczęśliwe rozwiązanie i za uleczenie mnie z tej choroby, jakiej nabyłam się po urodzeniu dziecka”, „Jezu Dziecię Koletańskie, dziękuję Ci bardzo za otrzymany dar macierzyństwa”, „Dziękuję Ci, Dzieciątko Jezus za łaskę uzdrowienia z nieuleczalnej choroby, za nadzieję i pomoc okazaną w trudnych chwilach” – to tylko kilka przykładów podziękowań i świadectw o łaskach uzyskanych w czasie modlitwy przed figurką Dzieciątka Koletańskiego.
„Wiem, że tutaj dzieją się cuda. Mogę zaświadczyć, że wiele spraw powierzonych Dzieciątku zostało tutaj «załatwionych» – mówił 6 stycznia bp Janusz Mastalski. Przekonywał, że Dzieciątko Koletańskie uczy, by wzrastać, dojrzewać duchowo i likwidować zło w swoim sercu, kiedy „nie jestem darem dla innych, lecz krzyżem”.
„W takich chwilach, kiedy jest ciężko, kiedy czujemy się opuszczeni, jest pokusa odejścia. Dlatego Dzieciątko przychodzi do nas i mówi: «Jestem siłą w pokusach!». Każdy z nas ma swoje kłopoty, lęki. Siła w pokusach to dzielność i odwaga, determinacja i czuwanie, by nie odejść za daleko i nie zniechęcać się” – zachęcał.
Modlitwie w krakowskim kościele – położonym w samym centrum, ale nieco ukrytym w wąskiej uliczce – sprzyja panująca tam atmosfer. W rozmowie z „Dziennikiem Polskim” siostra Ewelina, bernardynka, porównywała ją do atmosfery domu Jezusa, Maryi i Józefa.
„Ludzie mówią, że u nas w kościele jest jak w Nazarecie: jest figurka Dzieciątka Jezus, a obok znajdują się obrazy św. Józefa i Matki Bożej Niepokalanej. Można tutaj poczuć klimat, jaki panował w domu Świętej Rodziny, atmosferę miłości, zaufania, serdeczności i dobroci” – tłumaczyła.
Źródła: ekai.pl, Dziennik Polski, bernardynki.com