„Obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus namalowany jest współczesnym pędzlem dość prosto i minimalistycznie. Jezus jest bardzo otwarty na ludzi, z kolei Matka Boska wyraźnie zatroskana. Mam nadzieję, że mieszkańcy Parlina ciepło przygarną obraz nie tylko do świątyni, ale również do swoich serc” – opowiada Beata Stankiewicz, malarka.
Izabela Hryciuk: Jest Pani autorką jednego z wizerunków Jezusa Miłosiernego, powstałego w ramach projektu „Namalować katolicyzm od nowa”. Jeszcze niedawno mogliśmy podziwiać go na wystawach w Krakowie, Warszawie oraz Rzymie. Już jutro, 11 października w barokowym ołtarzu zabytkowego kościoła św. Wawrzyńca w Parlinie zawiśnie obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus. Czy jest to drugi religijny obraz Pani autorstwa?
Beata Stankiewicz: Po projekcie Jezusa Miłosiernego odbyła się cudowna konferencja w tynieckim klasztorze, która dotyczyła pierwszej Tajemnicy Różańca – Zwiastowania. To kolejne przedsięwzięcie w ramach projektu „Namalować katolicyzm od nowa”. Po trzech dniach konferencji, która napełniła mojego ducha oraz umysł, zabrałam się do pracy malarskiej. Ponad pół roku spędziłam na malowaniu pierwszego obrazu Zwiastowania. Temat stał się dla mnie tak ważny, że do tej pory namalowałam aż sześć takich przedstawień. Dopiero po ukończeniu szóstego Zwiastowania, zaczęła się historia malowania obrazu Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus. Pewnego dnia, obok swojej pracowni malarskiej znalazłam oleodruk Matki Boskiej Kalwaryjskiej. Oprawiłam go i zaczęłam modlić się przed tym wizerunkiem. Podczas jednej z modlitw, zastanawiałam się, jaki projekt malarski zacząć. Czułam, że chciałabym namalować wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus. Następnego dnia zadzwonił do mnie Dariusz Karłowicz, założyciel środowiska „Teologii Politycznej” oraz pomysłodawca wspomnianego projektu malarskiego i zapytał, czy nie namalowałabym właśnie tego przedstawiania do parafii w Parlinie…
Czy mogłaby Pani opowiedzieć jak wygląda obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus?
Obraz namalowany jest współczesnym pędzlem dość prosto i minimalistycznie, ale z ogromnym poszanowaniem dla całej tradycji malarstwa sakralnego oraz dla barokowego wnętrza kościoła. Matka Boska trzyma na swoich kolanach ok. 2-letniego Jezusa. Jest okryta lekko rozwianą blado-błękitną szatą, pod którą ukryta jest biała suknia. Jeśli chodzi o samą kolorystykę obrazu, to jest ona bardzo stonowana. Zdecydowałam się na taki zabieg, ponieważ wnętrze kościoła emanuje barwami: na ścianach dominują kolory w odcieniach niebieskiego i żółtego. Zależało mi również, aby obraz był widoczny z daleka, dlatego twarz Matki Bożej jest większa od naturalnej ludzkiej twarzy. Jej wzrok skierowany jest na Jezusa, którego spojrzenie z kolei mocno utkwione jest w odbiorcę dzieła. Ponadto, Jezus jest przedstawiony nago, ale jego nagość jest bezbronna, zupełnie nienachalna. Jego twarz oraz łagodne, bursztynowe spojrzenie są bardzo ufne – on się nawet lekko uśmiecha. Jezus na tym wizerunku jest bardzo otwarty na ludzi, z kolei Matka Boska wyraźnie zatroskana.
Co było największym wyzwaniem podczas malowania obrazu?
Przede wszystkim czułam dużą odpowiedzialność ze względu na fakt, że obraz miał trafić do kościoła. Wiele osób będzie modlić się przed tym wizerunkiem, powierzając Matce Bożej swoje sprawy. Wierzę jednak, że Opatrzność Boża czuwała nad moim pędzlem, a mieszkańcy Parlina ciepło przygarną obraz nie tylko do świątyni, ale również do swoich serc. Kolejne wyzwanie pojawiło się w trakcie prac malarskich. Wydaje się, że namalowanie twarzy Matki Bożej nie powinno sprawiać trudności. Teoretycznie jest to oczywiście prawda, ale jeśli chcemy żeby twarz wyrażała coś więcej, to jest to naprawdę wyższy poziom trudności…
Czy jest jakiś element, który dodała Pani do wizerunku pod koniec prac lub po dłuższym przemyśleniu?
Dopiero przy czwartym przemalowywaniu twarzy skłoniłam się do tego, żeby Matka Boska miała piegi. Później przyglądając się Matce Bożej czułam, że jeszcze czegoś brakuje. Olśnienie przyszło niebawem. Początkowo bałam się dodać do wizerunku korale, jednak uważam, że ich zgaszony, ciemno-czerwony kolor, pięknie wpasował się w całość obrazu. Ponadto, Matka Boża ma nie tylko piegi, ale również pieprzyki. Można więc powiedzieć, że to jedyne z „nietypowych” elementów lub ozdobników widocznych w przedstawieniu.
Wiemy, że przedstawienie Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus jest jednym z trzech obrazów Pani autorstwa, które znajdą się w prezbiterium zabytkowego kościoła. Czy mogłaby Pani przybliżyć treść pozostałych dzieł?
Obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus znajdzie się w głównym ołtarzu parlińskiego kościoła. Po prawej i lewej stronie prezbiterium umieszczone zostaną wizerunki Jezusa Miłosiernego oraz Matki Boskiej Bolesnej. Nie znam takiego układu z żadnego kościoła, gdzie umieszczone są dwie Osoby Boskie w ołtarzu, a obok ołtarza są te same osoby o trzydzieści jeden lat starsze. Ponadto, kontakt wzrokowy postaci na trzech obrazach jest również bardzo ważny. Wzrok Matki Bożej na dwóch obrazach skierowany jest na Jezusa. Jej syn z kolei patrzy na człowieka, na każdego z nas.
Widać, że sztuka sakralna jest naprawdę bliska Pani sercu i twórczości…
Bardzo dużo czasu i myśli poświęcam sztuce sakralnej. Zastanawiam się przede wszystkim nad tym, jak powinna wyglądać w moim wydaniu, ale też szerzej – w dzisiejszych czasach. Malarstwo, które nazywam pracą w materii – nie wystarczy. Bardzo ważna jest teologia oraz szerokie spojrzenie na świat: na to, co nas otacza, jaki jest duch czasu i jak na niego odpowiadać. Zadaniem sztuki jest przede wszystkim podnosić ludzi na duchu. Niestety jednak, dzisiejsza sztuka współczesna, szczególnie ta mocno zaangażowana społecznie, prawie zupełnie nie podnosi na duchu. Bardzo często pogłębia chaos, w którym człowiek się znajduje. Zadaniem sztuki dzisiaj jest wskazywanie na rzeczywistość transcendentną, na kierowanie ku górze. Uważam, że bardzo ważny jest wertykalny kierunek sztuki, a nie horyzontalny.
Na koniec, czy mogłaby Pani rozwinąć myśl o malarstwie jako pracy w materii?
Malarstwo jest ściśle związane z materią. Farby, pędzle, płótna – to elementy świata materialnego. Praca z obrazem jest więc tak naprawdę ciągłym „zmaganiem się” z materią. Ten proces trwa tak długo, aż na płótnie nastąpi coś, co nazywam przekroczeniem. Jest to moment, kiedy nie patrzymy już na farbę, ale dostrzegamy ciało. W pewnym sensie jest to oczywiście rodzaj iluzji, ale szalenie dojmujący i głęboki. Jeśli malarz przejdzie zmaganie z materią, to dopiero wtedy obraz ma szansę na ducha. Tak naprawdę dopiero wtedy dzieło zaczyna przemawiać…
Bardzo dziękuję Pani za wywiad.