Niektórzy żyją „od wakacji do wakacji”. Dla nich praca jest smutną koniecznością. Inni zaś nie umieją odpoczywać, a na urlopie źle się czują. Jedno i drugie nie jest zdrowe. Człowiek potrzebuje i pracy, i odpoczynku.
Część z nas wydaje się żyć „od wakacji do wakacji”. Praca jest niejako złem koniecznym, a liczy się imprezowanie, odpoczynek, nowe wrażenia. Wracając z jednego urlopu już planujemy następny. To wskazuje na problem z podejściem do pracy. Być może chodzi o nasze ogólne nastawienie, być może – o tę konkretną pracę, którą wykonujemy, która nie spełnia naszych oczekiwań, nie pozwala się rozwijać i realizować. W tym drugim przypadku warto się zastanowić nad zmianą miejsca zatrudnienia, nad zdobyciem dodatkowego wykształcenia czy kwalifikacji, co wprawdzie wymaga trudu, ale ostatecznie przyniesie życiową satysfakcję, a prawdopodobnie także gratyfikację finansową.
Może jednak być i tak, że niezależnie, jaką pracę wykonujemy, traktujemy to jako przykry obowiązek, a sensem naszego życia wydaje się być wieczna zabawa, zdobywanie nowych wrażeń i doznań. To już poważniejszy problem, wymagający zastanowienia się nad tym, czy w swoim życiu potrafimy odnaleźć głębszy sens, czy tylko „pływamy na powierzchni”. Dla chrześcijanina najgłębszym, najwyższym sensem życia, jest perspektywa spotkania z Bogiem w wieczności. Jak w tej perspektywie spoglądamy na cele i sensy pośrednie? Na ile nasze życie nakierowane jest na wyższe, obiektywne, dobro, na ile zaś – skupia się wyłącznie na subiektywnym poczuciu przyjemności i zadowolenia?
Jeśli chodzi o nastawienie do pracy i odpoczynku, może być jednak jeszcze inna opcja, na którą chcę tu zwrócić szczególną uwagę. Jest to popadnięcie w drugą skrajność: praca tak mnie absorbuje, że nie umiem odpoczywać. Może to wynikać z różnych przyczyn i uwarunkowań. Niektórzy mają skłonność do brania na siebie zbyt wielu obowiązków. Inni pozwalają, aby pracodawca narzucał im obowiązki i zadania ponad ich siły i możliwości czasowe. Jeszcze inni – a jest to prawdopodobnie całkiem spora grupa – uciekają od życia w pracę. Praca zastępuje im relacje z innymi, rozwój wewnętrzny, pielęgnowanie zainteresowań, szukanie sensu życia. To praca sama w sobie staje się sensem życia. Gdy jednak osobom, które zbliżyły się już do kresu swych dni, zadaje się pytanie: „czego żałujesz, co mogłeś zrobić, a nie zrobiłeś w życiu?”, niemal nikt nie odpowiada: „mogłem więcej pracować”, a z reguły żal dotyczy zaniedbanych relacji z innymi lub niezrealizowanych marzeń.
Jak zauważa Evert Vlastuin, publicysta chrześcijańskiego portalu CNE, dla wielu chrześcijan okres wakacji jest trudny. Uważają, że człowiek jest stworzony do pracy. Z tego powodu wakacje są postrzegane jako pustka. Vlastuin jest holenderskim protestantem, być może więc w tym środowisku tego rodzaju nastawienie jest szczególnie częste. Mówi się nieraz o protestanckiej etyce pracy jako podejściu niezwykle rzetelnym, ale jednocześnie zagrożonym popadnięciem w skrajność. Gdy Jan Paweł II w swej encyklice Laborem exercens pisał o chrześcijańskim sensie pracy, zwracał uwagę na konieczność dostrzeżenia jej podmiotowego charakteru: to nie człowiek jest dla pracy, ale praca jest potrzebna człowiekowi, aby zapewnić mu to, czego potrzebuje do swego rozwoju oraz formować jego samego, wyrabiając w nim cnoty moralne i społeczne.
Vlastuin zdaje sobie sprawę z braków w protestanckim podejściu do pracy i odpoczynku i cytuje tekst Lelanda Rykena napisany jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku (podobnie jak papieska encyklika) „Praca i odpoczynek w perspektywie chrześcijańskiej”. Autor ten próbuje rozprawić się z błędnymi stereotypami: dla konsumpcjonisty praca jest uzasadniona tylko po to, by pokryć koszty weekendu. A dla osoby ze staromodnym „kalwińskim etosem pracy” wypoczynek jest tylko odwróceniem uwagi od ważnych spraw. Tymczasem praca i czas wolny są zakorzenione w Bożym stworzeniu i należą do siebie nawzajem. Siódmy dzień, podczas którego Bóg odpoczął od swej stwórczej pracy, nie był czasem bezczynności, ale spojrzenia na dobro, które dokonało się wcześniej i dokonania swoistego „podsumowania”. Bóg tego dnia cieszył się dziełem stworzenia. Jest to również rada dla nas, abyśmy nauczyli się rytmu życia, w którym praca przeplata się z odpoczynkiem. Można by to ująć w zasadzie: „Nie kochaj swojej pracy ponad czas wolny i odwrotnie”.
Odpoczynek nie jest tylko „brakiem pracy”, ale jest stanem, w którym przywracamy równowagę w swoim życiu. Możemy wtedy zweryfikować swoje własne postawy i priorytety, przyjrzeć się temu, jak żyjemy, nabrać nowych sił i motywacji. A przede wszystkim – odejść od postawy skupienia wyłącznie na wydajności i efektywności pracy. Nie chodzi o to, żebyśmy byli jak chomik, który w kółko kręci się na karuzeli czy jak koń, który chodzi w kieracie, ale aby wszystko, co czynimy, miało rzeczywisty sens. W jednym z Psalmów znajdujemy słowa:
„Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje.” (Ps 127,1-2).
Jezus wyraźnie zachęca swych uczniów do odpoczynku:
„Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Wielu bowiem przychodziło i odchodziło, a nie mieli czasu nawet na posiłek.” (Mk 6, 31).
Kluczowe są tu słowa: „osobno” oraz „miejsce pustynne”. Odpoczynek to coś więcej niż rozrywka. Zamiana zagonienia związanego z obowiązkami zawodowymi na rzucenie się w wir wakacyjnych wrażeń i doznań nie jest prawdziwym odpoczynkiem. Nie chodzi oczywiście o to, aby na wakacjach nic nie robić, aby się nudzić czy biernie gapić w telewizor. Rzecz w tym, aby stworzyć sobie czas i przestrzeń do odejścia na „miejsce pustynne” – gdzie będę mógł przemyśleć spokojnie swoje życie, gdzie dotrze do mnie subtelny głos Boży, który na co dzień tłumię w swym sercu, przytłoczony ogromem obowiązków i spraw do załatwienia. Kontakt z przyrodą, ale także z dobrą sztuką może sprzyjać takiej refleksji i wewnętrznemu wyciszeniu. Dla zabieganych ojców i matek rodzin powinien to być także czas wsłuchania się w głos „ludzki” – czyli odbudowania relacji rodzinnych, być może nadwątlonych w zwykłym rytmie codziennych obowiązków. Nie chodzi o to, żeby na wakacjach rozwiązywać problemy rodzinne, ale żeby dać sobie czas na wzajemne słuchanie. Całkiem prawdopodobne bowiem, że nasze poczucie życiowego obciążenia po części bierze się stąd, że nie umiemy słuchać się nawzajem – problemy narastają nie dlatego, że obiektywnie są tak wielkie i nie do przezwyciężenia, ale z tego powodu, że nie umiemy sobie poświęcić wystarczająco dużo czasu i wysłuchać tego, co mówi druga osoba.
Dobiega końca sierpień, kończy się sezon urlopowy. Jak ty spędziłeś swoje wakacje? Czy naprawdę odpocząłeś? Czy czujesz, że przeplatający się rytm pracy i odpoczynku ma głęboki sens, zaplanowany dla nas przez naszego Stwórcę? A może masz skłonność do popadania w którąś ze skrajności: pracoholizm lub nieustanne szukanie rozrywki i przyjemności? Przyjrzyj się swojemu nastawieniu do pracy i odpoczynku i wyciągnij wnioski!
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.