„Opatrzność czuwa”. Mec. Wąsowski komentuje doniesienia „Wyborczej” na temat ks. Olszewskiego

„Żadne środki nie były «pobierane», «wydawane» czy «przelewane» z rachunku Fundacji dedykowanego projektowi «Archipelag. Wyspy wolne od przemocy»” – napisał obrońca ks. Michała Olszewskiego. Odniósł się do artykułu „GW”, według którego duchowny wydał „,miliony” zł na studio nagrań i skarpetki.

Trzy dni po wypuszczeniu z aresztu ks. Michała Olszewskiego, Karoliny Kucharskiej i Urszuli Dubejko Wojciech Czuchnowski z „GW” opublikował tekst na podstawie – jak sam twierdzi – materiałów ze śledztwa. Ma chodzić o wnioski o areszt, orzeczenia sądów oraz postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Obrona od dawna informowała, że ma nie ma pełnego dostępu do akt śledztwa.

Według „Wyborczej”, z 66 mln zł przekazanych na ośrodek „Archipelag – wyspy wolne od przemocy” na budowę wydano 55 mln, a 13 mln trafiło na „inne cele”. Czuchnowski twierdzi, że pieniądze miały trafić do prywatnych osób, samego księdza i jego rodziny. Prokuratura nie potrafi ustalić celu 11 operacji finansowych. „GW” podaje, że w ciągu 3,5 roku ksiądz wypłacił z bankomatu ponad 500 tys. zł, a z banku wyjął ponad 50 tys. euro, a także płacił kartą „połączoną z rachunkiem fundacji” w sklepach, restauracjach, hotelach i za bilety kolejowe oraz lotnicze. Do tego duchowny miał przekazać 152 tys. zł swojej matce, która z kolei później wpłaciła ofiarę, prawdopodobnie na fundację, a 100 tys. pożyczono ojcu sercanina.

„Miliony poszły na sprzęt do studia nagrań, które przygotowywał ksiądz i na skarpetki, które postanowił sprzedawać przez swoją stronę” – pisze dalej „GW”.

Z artykułu nie wynika, kiedy śledczy odkryli, że ks. Olszewski miał przywłaszczyć jakieś pieniądze. Przez blisko 7 miesięcy, kiedy przebywał w areszcie w ogóle nie stawiano mu takiego zarzutu. Pojawił się on na dwa dni przed rozprawą aresztową, w wyniku której wyszedł na wolność.

Do sprawy „milionów na skarpetki” odniosła się blogerka Kataryna. „Fundacja prowadzi(ła) swój sklep, gdzie można było kupić różne rzeczy. Między innymi skarpety. To częsta i normalna praktyka. Można to było łatwo sprawdzić, żeby czytelnik miał pełną informację” – napisała w portalu X, dodając zrzuty ze strony sklepu fundacji Profeto sprzed kilku lat. Później wpis zniknął z jej konta, a pojawiło się tam kilka postów oskarżających ks. Olszewskiego.

Do zarzutów „GW” odniósł się mec. Krzysztof Wąsowski, jeden z obrońców księdza.

„Żadne pieniądze z rachunku Fundacji Profeto nie poszły na prywatne wydatki ks. Michała Olszewskiego” – napisał prawnik. Dodał, że wymienione w artykule płatności kartą nie były połączone z rachunkiem bankowym fundacji Profeto.
„Żadne środki nie były «pobierane», «wydawane» czy «przelewane» z rachunku Fundacji dedykowanego projektowi «Archipelag. Wyspy wolne od przemocy» - ani na osoby fizyczne powiązane rodzinnie, ani na spółkę Przestrzenie Kultury Sp. z o.o., wskazane w tej publikacji” – dodał mec. Wąsowski. Zaznaczył, że spółka Framesound Production (zakupy sprzętu do nagrań) „realizowała swoje zadania w ramach współpracy z Fundacją zgodnie ze wszelkimi procedurami, a została wyłoniona do ich realizacji w postępowaniu konkursowym”.

Mecenas zauważa jedna, że „Gazeta Wyborcza” podała prawdziwą informację.

„Budynek z projektu «Archipelag. Wyspy wolne od przemocy» został wybudowany. I stoi” – stwierdził Krzysztof Wąsowski.

Już wcześniej – po tym, jak ukazała się zapowiedź publikacji Wojciecha Czuchnowskiego – napisał, że „jeśli zawarte w tezach artykułu sugestie inspirowała słynna «prokuratura», to po raz kolejny obrona może wyrazić jedynie zadowolenie i wyrazy wdzięczności Opatrzności, która najwyraźniej czuwa nad Mandantem”.

Publikację skomentował też mec. Bartosz Lewandowski.

„Miło, że sama «Gazeta Wyborcza» przyznaje, że ks. Olszewski siedział w areszcie, bo korzystał z odmowy składania wyjaśnień. To jest, proszę Państwa, potwierdzenie stosowanego wobec podejrzanych aresztu wydobywczego” – zauważył. I dodał:

„Skoro redakcja wprost przyznaje, że bazowała na aktach sprawy (w tym m. in. wnioskach aresztowych), to wszystko wskazuje na to, że służby, które mają zajmować się prowadzeniem śledztwa zwyczajnie «zwodowały» wybrane materiały w mediach prorządowych, aby przedstawić podejrzanego w negatywnym świetle i wywołać polityczną nagonkę (wzmożenie polityków większości rządzącej i wyzywanie osób objętych domniemaniem niewinności od «złodziei» nie jest przypadkiem). A to oznacza, że mamy do czynienia z ujawnieniem materiałów ze śledztwa z przyczyn politycznych. Z tekstu wyłania się obraz raczej hipotez śledczych co do wydatków rzekomo niezgodnych z projektem, a nie fakt ich potwierdzenia „«na cele prywatne»”.

Źródło: x.com, niezalezna.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama