Nękanie ks. Olszewskiego i dwóch urzędniczek – nóż w kieszeni się otwiera, ale i ręce składają się do modlitwy

Pozostaję pod wrażeniem postawy dwóch byłych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości, które po 7 miesiącach opuściły areszt, słusznie nazywany „aresztem wydobywczym”. Panie Urszula Dubejko i Karolina Kucharska, kruche fizycznie, ale mocne duchem, dały wzruszające świadectwo wiary – pisze o. Dariusz Kowalczyk.

Mogliśmy zobaczyć i usłyszeć obie panie dzięki TV Republika. „Muszę powiedzieć – opowiadała pani Dubejko – że to była trochę taka Droga Krzyżowa. Jak byłam w areszcie i rozważałam sobie Tajemnice Bolesne czy samą Drogę Krzyżową, to dzięki wierze, dzięki skupieniu się na cierpieniu Pana Jezusa łatwiej było mi dołożyć moją kropelkę cierpienia […]. Gdyby nie Matka Przenajświętsza, gdyby nie to, że mogłam się zwrócić do Jezusa, nie wyobrażam sobie przetrwania tego czasu – zwłaszcza, że byłam cały czas w pełnej izolacji”. Podobnie wypowiadała się pani Karolina: „Mój przeciętny dzień upływał pod znakiem modlitwy. I ta modlitwa pozwalała mi przetrwać ten trudny czas. Bez wiary w Boga, bez modlitwy […] nie dałabym tam sobie rady”.

Obie panie podkreślały, jak ważna była dla nich świadomości, że wielu ludzi modli się za nie. To samo zaraz po wyjściu z aresztu stwierdził płacząc ks. Michał Olszewski:

„Chciałbym wam wszystkim podziękować. Mówili, że był to areszt wydobywczy. On był wydobywczy w tym sensie, że wasze modlitwy mnie wydobyły”.

Te świadectwa pokazują, czym tak naprawdę jest wspólnota Kościoła katolickiego. To m.in. wspólnota modlitwy, która pokłada swą nadzieję w Jezusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, oraz w opiece Matki Bożej.

Porażają szczegóły tego, jak cała trójka była traktowana, poczynając od zatrzymania. Pod dom pani Dubejko przyjechało o 6 rano kilkudziesięciu funkcjonariuszy, którzy od razu chcieli wyważać drzwi. Została zakuta w kajdanki na oczach kilkunastoletniego syna. Czy była taka potrzeba? Czy chodziło o groźnego mordercę, członka mafii? Nie! Chodziło o zastraszenie drobnej kobiety, matki, urzędniczki, której zarzucono, że dotacja, którą obsługiwała, z Funduszu Sprawiedliwości dla Fundacji Profeto na centrum dla ofiar przemocy, nie spełniała wymagań formalnych i merytorycznych. Jasne! Za to, dotacja 17 mln zł z publicznych środków na system do gry komputerowej dla 4-osobowej spółki, w której jest Olga Tokarczuk, spełnia wszystkie wymogi i jest bardzo pożyteczna dla Polaków.

Urzędniczki były traktowane, jak niebezpieczne zbiry lub członkowie mafi. Gdy korzystały z toalety, prysznica, to były obserwowane przez funkcjonariuszy (mężczyzn!). W ciągu 7 miesięcy pani Dubejko mogła zobaczyć syna 4 razy „przez szybę, jak w filmach o seryjnych mordercach”. Przy każdej okazji zakuwano aresztowanych w kajdanki. Nawet podczas pobytu w Prokuraturze Krajowej, na czas przejścia do toalety, pani Karolina została zakuta w kajdanki. Musiała czekać 2 miesiące na różańce od swojej mamy. Uznano, że różaniec to nie jest przedmiot kultu i jej się nie należy. Dopiero po interwencji obrońców różańce do niej dotarły. Itd. Itp.

Porażają reakcje lewicowo-liberalnych mediów. Na stronach „Newsweeka” można przeczytać:  „Ksiądz od egzorcyzmowania wiernych salcesonem wychodzi na wolność, a prawicowe środowiska zacierają ręce. Koronę cierniową można będzie teraz pokazywać w telewizji, być może kamera uchwyci też stygmaty umęczonych prawicowych świętych”. W innym miejscu podobny cyniczny rechot: „Ks. Olszewski opuścił areszt. Na głowie brak śladów po cierniowej koronie”.

Niektórzy, w tym duchowni, najczęściej tacy, którzy głosowali na rządy Donalda Tuska, kiwają w pozornej zadumie głowami, że no może ks. Olszewski i dwie urzędniczki nie byli traktowani w sposób właściwy, ale prokuratura ponoć ma pewne dowody i sprawa nie jest jasna. Tyle że po 7 miesiącach dręczenia całej trójki w areszcie, dowody na to, że mamy do czynienia z członkami „zorganizowanej grupy przestępczej” wydają się mniej więcej tak „mocne”, jak dowody, którymi dysponowali ubeccy prokuratorzy, że oskarżani przez nich patrioci byli zdrajcami i faszystami.

Nie mam najmniejszych powodów, by nie wierzyć w to, co o ks. Olszewskim mówił mec. Michał Skwarzyński podczas konferencji zorganizowanej we włoskim senacie:

„To jest przypadek księdza, któremu postawiono kuriozalne zarzuty z punktu widzenia samego prawa UE. To są zarzuty za to, że wziął udział w konkursie. Nawet nie chodzi o to, że wygrał, ale właśnie że wziął udział w konkursie jako jednostka, która nie miała doświadczenia w pomocy pokrzywdzonym przestępstwami i nie miała wprost takiego zapisu w statucie swojej fundacji. Problem polega na tym, że prawo europejskie zabrania umieszczania takich postanowień w regulaminach przyznawania grantów, ponieważ dostawali by je w kółko ci sami. Mało tego, min. spraw. Adam Bodnar dokładnie na tych samych zasadach i w tym samych konkursie takie granty przyznaje”.

Warto przeczytać całość wystąpienia mecenasa, który dość szczegółowo opisuje – delikatnie mówiąc – anomalie aresztowania i przetrzymywania ks. Olszewskiego.

Tak! W dzisiejszej Polsce coraz częściej nóż w kieszeni się otwiera, ale przede wszystkim ręce składają się do modlitwy. Do modlitwy za ofiary obecnego „przywracania praworządności” i za po raz kolejny rozdzieraną Polskę. Święty Janie Pawle, błogosławiony Stefanie Wyszyński, błogosławiony Jerzy Popiełuszko, módlcie się za nami.

 

 

 

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama