„Jeżeli Parlament Europejski uderza w dobro Polski, Sejm powinien odpowiadać”. Marek Jurek o eurowyborach

Cała europejska klasa rządząca ulega kulturze skrajnej lewicy i ci, którzy prowadzą taką politykę na pewno mogą liczyć na wsparcie zagranicy – mówi Opoce Marek Jurek, założyciel Prawicy Rzeczpospolitej.

Jakub Jałowiczor: Mamy cztery aborcyjne projekty i debatę w Sejmie, zarządzenie prezydenta Warszawy w sprawie krzyży w urzędach, do tego ogłoszenie ministerialnego konkursu na usługi in vitro. Jak to wpłynie na kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego?

Marek Jurek: Nikt już nie powinien mieć złudzeń, że mamy do czynienia z rewolucją, próbą – jak powiedział Guy Verhofstadt o rewolucyjnych zmianach w Irlandii – „wymyślenia Polski na nowo”. Mamy jeszcze czas i mamy okazję, żeby przeciwstawić się temu niszczeniu życia narodowego.

Same działania prezydenta Warszawy są oczywiście antykonstytucyjne. Konstytucja mówi jasno o „wdzięczności wobec naszych przodków za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie narodu” i o tym, że miliony Polaków przyjmowały ją „w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem”. Jak można w wolnym społeczeństwie uderzać w duchowe życie narodu i formy, które je wyrażają? A biorąc pod uwagę fakt, że chodzi o wartości konstytucyjne – mamy tu do czynienia z niszczeniem życia publicznego w ogóle.

Skąd właściwie tyle działań, które uderzają w chrześcijańskie wartości? Czy to daje zysk polityczny?

Dechrystianizacja była zawsze programem radykalnych nurtów socjalizmu czy liberalizmu, od czasów rewolucji francuskiej. A dziś cała europejska klasa rządząca ulega kulturze skrajnej lewicy i ci, którzy prowadzą taką politykę na pewno mogą liczyć na wsparcie zagranicy.

W samej Unii też wiele się dzieje, by wymienić tylko zaakceptowanie paktu migracyjnego, kwestię zielonego ładu czy sprawę generalnej reformy UE i likwidacji zasady jednomyślności. Czy od składu przyszłego PE będzie tu coś zależało? Możemy się spodziewać, że bardziej konserwatywny europarlament zahamuje te procesy, a bardziej lewicowy jeszcze je przyspieszy?

Przede wszystkim na forum europejskim należy budować silną opinię konserwatywną, broniącą suwerenności państw i chrześcijańskiej tożsamości narodów. Bardzo ważne jest współdziałanie reprezentacji w Parlamencie Europejskiej z parlamentami narodowymi. Konkretnie – jeżeli Parlament Europejski podejmuje uchwały uderzające w dobro wspólne Polski, nasz Sejm powinien natychmiast odpowiadać, najlepiej w porozumieniu z innymi parlamentami Europy Środkowej.

Dziś to nierealne, ale przez poprzednich osiem lat to było jak najbardziej możliwe i ze strony naszego Sejmu takich jasnych reakcji nie było. Nawet wobec tak skandalicznych stanowisk, jak pedoseksualna rezolucja Parlamentu Europejskiego, domagająca się od Polski edukacji umożliwiającej „dzieciom” rozwijanie „relacji  seksualnych, która jednocześnie nauczyłaby je rozważać, w jaki sposób ich wybory wpływają na ich własne samopoczucie” i głosząca, że dla młodzieży „aborcja ma zasadnicze znaczenie dla (…) zdobycia bezpiecznych doświadczeń seksualnych”.

Reprezentacja w PE powinna stanowić nasze narodowe obserwatorium europejskie. Powinna nie tylko demonstrować w Strasburgu, ale mobilizować polską opinię publiczną i jej instytucje do reakcji w obronie Polski i uniwersalnych zasad, którymi się kierujemy.

Jak dotąd nawet głosowanie na prawicę nie dawało gwarancji, że wybrani przez nas politycy zajmą odpowiednie stanowisko, czy to w kwestiach cywilizacyjnych, czy wobec federalizacji UE.

Idealnego wyboru nie mamy, ale kierunek mamy jasny. Do wyboru jest Prawo i Sprawiedliwość i Konfederacja.

Choć do obu tych ugrupowań mamy prawo mieć pretensje, bo żadne na przykład nie udzielało czynnego wsparcia ustawie „Tak dla Rodziny, nie dla Gender”, umożliwiającej wypowiedzenie genderowej konwencji stambulskiej i zobowiązującej poprzedni rząd do przedstawienia na forum europejskim Międzynarodowej Konwencji Praw Rodziny. Ale przynajmniej głosowali właściwie, gdy obecny rząd w ten projekt uderzył. A jeśli chodzi o poprzednie lata do PiS oczywiście można mieć pretensje większe, bo mógł to zrobić, ale Konfederacja z kolei mogła się tego systematycznie domagać (co jest przecież rolą partii opozycyjnej).

W każdym razie wybierać trzeba między tymi dwiema propozycjami. Innych dziś nie ma, może w przyszłości będzie inaczej. Osobiście będę więc zachęcał do poparcia jednego z tych dwóch ugrupowań, bez ataków na drugie, ze świadomością względności tego wyboru. I oczywiście będę wspierał poszczególnych kandydatów, którzy reagowali na postulaty opinii chrześcijańskiej w ostatnich latach i mają szczególne prawo do solidarności, jak na przykład Bartłomiej Wróblewski w Poznaniu czy Bogdan Rzońca na Podkarpaciu.

Wracając do kwestii wartości, jaki będzie efekt obecnych działań? Spory polityczne o aborcji czy symbolach religijnych realnie wpływają na społeczeństwo? Nieunikniona jest w Polsce powtórka z Irlandii, Hiszpanii czy choćby Włoch?

Oczywiście, że nie ominiemy wyzwań, przed którymi stoją inne narody naszego kręgu kulturowego. Możemy się tym wyzwaniom przeciwstawiać albo poddać, trzeciej drogi nie ma.

 

Marek Jurek – polityk, w czasach komunistycznych działacz opozycyjnego Ruchu Młodej Polski, później poseł i deputowany do Parlamentu Europejskiego, w latach 2005-2007 marszałek Sejmu, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości w latach 2002-2007; odszedł z partii ze względu na jej opór wobec wprowadzenia zakazu aborcji, założyciel Prawicy Rzeczpospolitej, stały felietonista kilku katolickich i prawicowych tygodników

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama