Wielkie suszenie. Samorządowcy szacują straty powodziowe. Tylko na Podbeskidziu to 200 mln zł

W Kłodzku przedsiębiorcy oszacowali swoje straty na 275 mln zł. W Czechowicach-Dziedzicach uszkodzonych jest 17 fragmentów dróg. Uporządkować trzeba zbiornik Racibórz Dolny.

Miesiąc po powodzi w południowej Polsce trwa akcja usuwania skutków kataklizmu. W powiatach bielskim i cieszyńskim pod wodą znalazły się między innymi część Ustronia, Skoczowa i Czechowic-Dziedzic. Niszczycielski żywioł dał się we znaki również w gminach Wilamowice, Jasienica, Jaworze, czy Zebrzydowice.

Uszkodzonych zostało kilkanaście dróg oraz dwa mosty. „Ostrożne szacunki, to około 130 mln zł strat na powiatowej infrastrukturze drogowej i mostowej. Ucierpiały również Bielskie Pogotowie Ratunkowe – zalane zostały dwie stacje, a także dom dziecka, z którego trzeba było ewakuować 14 podopiecznych” – oznajmiła rzecznik starosty Magdalena Fritz.

Aktualnie w powiecie bielskim niemal wszystkie drogi są już przejezdne. Problemy nastręcza ul. Międzyrzecka w Jasienicy, gdzie ziemia osunęła się na jezdnię, a woda uszkodziła brzegi rzeki.

W gminie Czechowice-Dziedzice podczas powodzi pod wodą znalazły się fragmenty aż 87 szos. Uszkodzonych zostało siedemnaście z nich wraz z infrastrukturą. Czechowicki magistrat wyliczył straty na 31 mln zł, ale to nie będzie ostateczna kwota.

Stanisław Gawlik, zastępca burmistrza Wilamowic, podał, że straty w mieniu gminnym – drogi i zalane piwnice szkół – oszacowano na około 10 mln zł.

Burmistrz Wilamowic Kazimierz Cebrat, podczas spotkania z wicewojewodą śląskim Michałem Kopańskim, zwrócił uwagę, że powódź sprzed miesiąca była już trzecią klęską, która nawiedziła gminę w tym roku, po czerwcowych – powodzi błyskawicznej i huraganie. „Liczymy na finansowanie, ponieważ usuwanie skutków powodzi w tym momencie na bieżąco w ramach zarządzania kryzysowego kosztowało już około 600 tys. zł. Ta kwota może się zwiększyć. Otrzymaliśmy dotychczas na ten cel ponad 42 tys. zł. Na zarządzanie kryzysowe nie mamy już funduszy” – powiedział.

Burmistrz Ustronia Paweł Sztefek powiedział, że w gminie trwa jeszcze liczenie strat. „Pracują dwie komisje. Jedna szacuje straty w obiektach miejskich, a druga na majątku prywatnym. Mamy starty w mieniu komunalnym – najbardziej ucierpiał budynek mieszkalny przy ul. Kościelnej. Tam wstępnie oszacowaliśmy je na ponad 1 mln zł, jednak nie wiadomo, czy ta kwota się nie zwiększy, gdyż widzimy, że z czasem szkody są jeszcze większe. Ucierpiały: przedszkole, szkoła, ulice, drogi i przepusty, kanalizacja, a nawet ratusz. Wstępnie szacujemy straty na 5 mln zł” - podał.

Samorządowiec poinformował, że do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej zgłosiło się ponad pół tysiąca ustrońskich rodzin, które zostały poszkodowane przez powódź. Zapewnił, że zasiłki są na bieżąco wypłacane. Rodziny, które nie mogły wrócić do własnych domów, ulokowano w mieszkaniach zastępczych.

Suszenie trwa w Czechowicach-Dziedzicach. W ten rejon z różnych miejsc trafiło blisko 200 osuszaczy. „W pomoc mieszkańcom dotkniętym powodzią zaangażowani byli i są pracownicy wydziału zarządzania kryzysowego urzędu miejskiego, ośrodka pomocy społecznej, a także żołnierze WOT” – powiedziała Joanna Wieczorek-Tyc z czechowickiego magistratu.

Poinformowała też, że w gminie wypłacono dotychczas 331 tak zwanych zasiłków powodziowych do 2 tys. zł, oraz 184 zasiłki celowe do 8 tys. zł na pokrycie wydatków powstałych w wyniku klęski żywiołowej. „Z pomocy rzeczowej, dystrybuowanej przez Ośrodek Pomocy Społecznej, skorzystało 341 rodzin” – dodała Wieczorek-Tyc.

W gminie Wilamowice, gdzie szczególnie doświadczone zostały okolice Dankowic, wypłacono już około 340 zasiłków powodziowych i celowych. To ponad 1,1 mln zł. W Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej złożono 32 wnioski na remont lub odbudowę domu. Są to zasiłki do 100 tys. zł oraz do 200 tys. zł. Czekają na realizację.

W całym województwie śląskim straty oszacowano dotychczas na 355 mln zł. Śląski Urząd Wojewódzki przekazał, że powodzianie otrzymali już 20,2 mln zł doraźnej pomocy. Wlicza się w to 2 tys. zł zasiłku powodziowego oraz 8 tys. zł wsparcia z pomocy społecznej.

Według reportów Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w ostatnich dniach wciąż kilkudziesięciu żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej pomagało mieszkańcom kilku miejscowości w pow. bielskim, cieszyńskim oraz raciborskim w sprzątaniu posesji, które zostały zniszczone w czasie powodzi.

Do 14 października obowiązuje ustanowiony przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach (Wody Polskie) zakaz poruszania się po wałach przeciwpowodziowych w dorzeczu Odry. Dotyczy on zarówno ruchu pieszego, jak i kołowego.

Natomiast pracownicy Wód Polskich nadal prowadzą działania związane z usuwaniem skutków powodzi. To m.in. zasypywanie wyrw brzegowych, udrażnianie koryt rzek i usuwanie zatorów. Prace w woj. śląskim już zostały ukończone lub właśnie trwają, jak na rzece Bytomce (gm. Zabrze), Puńcówce (gm. Goleszów), Bobrówce (gm. Cieszyn), Iłownicy (gm. Czechowice-Dziedzice) oraz Potoku Szerokim (gm. Jasienica).

Zbiornik Racibórz Dolny od 15 do 29 września przyjął w sumie około 147 mln metrów sześciennych wody, zapełniając się w około 80 proc.

W ocenie Wód Polskich „działanie tego obiektu hydrotechnicznego zminimalizowało skutki powodzi dla mieszkańców trzech nadodrzańskich województw: śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego”. Teraz jest sprzątany.

Równolegle trwa inwentaryzacja szkód oraz ocena stanu technicznego poszczególnych budowli i elementów zbiornika, który na co dzień pozostaje suchy, a wodą zapełnia się tylko w razie konieczności.

W Głuchołazach żołnierze ustawili konstrukcję mostu tymczasowego w ciągu drogi krajowej nr 40, który może być udostępniony użytkownikom w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

Do akcji usuwania szkód w leżących pod Głuchołazami wsiach Bodzanów i Nowy Świętów zaangażowano także polskich i niemieckich żołnierzy. W piątek prace przy porządkowaniu terenu i naprawie zniszczonej przez powódź drogi rozpoczęli żołnierze pododdziału inżynieryjnego 10. dywizji pancernej Bundeswehry.

Podliczanie strat rozpoczęto w gminie Nysa, gdzie wnioski o zasiłek powodziowy w wysokości 2 tysięcy złotych złożyło 11 tysięcy osób, a kolejne 1,1 tysiąca ubiega się o świadczenie dodatkowe (8 tys. złotych). Blisko tysiąc osób złożyło wnioski o zasiłek w wysokości 100 lub 200 tysięcy złotych na remont lub odbudowę mieszkania albo domu. Władze powiatu nyskiego zapowiadają przywrócenie w przyszłym tygodniu do normalnej pracy szpitala powiatowego, jednocześnie informując o rozpoczęciu starań w sprawie budowy nowego szpitala w miejscu nie zagrożonym powodziami w przyszłości. Nowy obiekt ma kosztować około 50 mln złotych i powstać w ciągu najbliższych kilku lat.

W powiecie głubczyckim pomoc doraźną przyznano ponad dwustu rodzinom, a od poniedziałku specjalne komisje zaczną szacować straty w domach i budynkach w kolejnych miejscowościach na terenie powiatu. W powiecie prudnickim szkody tylko w infrastrukturze powiatowej szacuje się na 20-25 mln złotych.

Trudna sytuacja panuje w gminie Lewin Brzeski, która niemal w całości została zalana przez powódź. Kiedy przejeżdża się przez wsi tej gminy, widać, że praktycznie przed każdym domem stoją worki wypełnione zniszczonymi przez wodę sprzętami domowymi i skutym tynkiem. Burmistrz Lewina Brzeskiego Artur Kotara powiedział, że wystąpił już do Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych o przysłanie kontenerów, w których będą mogli zamieszkać właściciele zalanych domów do czasu zakończenia remontów.

Jak poinformował Andrzej Borowski, prezes opolskich struktur OSP, straty strażaków-ochotników w województwie wynoszą około 38 mln złotych, na co składają się m.in. dotknięte powodzią cztery remizy, dziesięć średnich aut gaśniczych, wiele pomp, zniszczone ubrania i buty strażackie oraz wyposażenie indywidualne druhów.

Nie są jeszcze znane ostateczne wysokości szkód wyrządzonych przez powódź na drogach regionu. Według wstępnych szacunków, straty na drogach wojewódzkich i krajowych na terenie województwa opolskiego przekroczą pół miliarda złotych, jednak zarządcy infrastruktury zastrzegają, że kwoty te mogą być wyższe.

Na terenie Kłodzka zebranych zostanie łącznie nawet 10 tys. ton odpadów popowodziowych – powiedział PAP burmistrz Michał Piszko. To ponad dwa razy więcej, niż pierwotnie szacowano. W mieście wciąż liczone są też szkody wyrządzone przez wodę. Straty w infrastrukturze komunalnej oszacowano na 150 mln zł.

Kłodzko to jedna z miejscowości, która została zalana w trakcie wrześniowej powodzi. Z brzegów wystąpiła wówczas Nysa Kłodzka, 15 września w centrum miasta było od 50 centymetrów do 1,5 metra wody. Straty w infrastrukturze komunalnej oszacowano do tej pory na ponad 150 mln zł, ale liczba ta może wzrosnąć.

W trakcie powodzi na terenie Kłodzka całkowicie zalanych zostało 305 mieszkań, woda wdarła się też do 79 budynków jednorodzinnych. 25 osób wciąż nie może wrócić do swoich domów, nocleg zapewnia im gmina. Szacowane są też straty wśród przedsiębiorców.

„Obecnie mamy poszkodowanych 275 przedsiębiorców, którzy oszacowali swoje szkody na kwotę ponad 112 mln zł” – powiedział burmistrz. (PAP)

Źródło: Logo PAP

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama