Czemu mamy ograniczać korzystanie z rzeczy dobrych, danych nam przez Boga? Jaki jest sens postu? Pisze o tym ks. Michał Kwitliński w dzisiejszym komentarzu liturgicznym.
Jest ona możliwa tylko za Jego sprawą, my zaś możemy ją przyjąć, odrodzić się i żyć nowym życiem, albo odmówić przemiany i tym samym nowego życia w Chrystusie. Gdy Bóg stał się człowiekiem, wszystkie dotychczasowe formy oddawania Mu czci stały się niewystarczające. Były i są jak bukłaki, w których nie da się przechowywać nowego wina. Dla słuchaczy Pana Jezusa, szczególnie tych najbardziej religijnych, odrzucenie dawnych form, które przecież zostały dane przez Boga, było bardzo trudne. Ostatecznie, bezpośrednią przyczyną Męki Pana Jezusa był właśnie strach przed rewolucją, której On dokonuje.
Pan Jezus mówi o nowych bukłakach. Nie o dzbankach czy misach, ale bukłakach. Pan Jezus nie wyrzuca do kosza całej tradycji religii Izraela. Przyjmuje jej elementy, nadając im jednak nowy sens, radykalnie głębszy. Widać to w rozmowie, która poprzedza słowa o nowych bukłakach i nowym ubraniu. Faryzeusze i uczniowie Jana praktykowali tradycyjną formę oddawania chwały Bogu, znaną i w religiach pogańskich, którą jest post. Jest to forma umartwienia, polegająca na dobrowolnym odmawianiu sobie jakiś dóbr, z wszystkimi tego konsekwencjami, np. głodem. Post w religii mojżeszowej miał na celu przebłaganie Boga za popełnione grzechy lub wyproszenie jakiś łask. Był formą ofiary. Pan Jezus nie odrzuca tej praktyki. Sam pościł 40 dni na pustyni, ale post miał dla Niego inny sens. Gdy wsłuchamy się w słowa dzisiejszej Ewangelii, możemy go uchwycić.
Post zakłada wyrzeczenia się czegoś, co samo w sobie jest dobre, a nawet potrzebne. Jedzenie jest dobre i potrzebne, choć można w jakiś granicach ograniczyć jego ilość czy jakość. Zazwyczaj nie nazywamy umartwieniem wysiłku, aby odrzucać rzeczy złe. Trudno mówić o poście w przypadku złodzieja kieszonkowego, który w piątki rezygnuje z kradzieży. Post zawsze oznacza dawanie więcej niż minimum, którego wymaga prawo moralne.