Modlitwa przed aresztem będzie kontynuowana. „Wiele osób przeżywa bezradność wobec reżimu” – mówi jej inicjator

„Myślę, że wszyscy ludzie, którzy wczoraj przyszli i przyjdą pod areszt, mają w sobie jakąś empatię i niezgodę na takie traktowanie człowieka. Dlatego powstał pomysł, żebyśmy przychodzili tu codziennie i wspierali księdza Olszewskiego. Z bezradności wobec reżimu może wypłynąć nienawiść, ale może wypłynąć także jedność, zgoda i prawda” – mówi Opoce Mariusz Talarek, inicjator spontanicznej modlitwy w intencji sercanina.

Agata Ślusarczyk: Wczoraj przed Aresztem Śledczym Warszawa-Służewiec odbył się spontaniczny protest w obronie ks. Michała Olszewskiego, którego był Pan inicjatorem. Może powiedzieć Pan więcej o tej inicjatywie?

Mariusz Talarek: To nie jest „moja” inicjatywa, myślę, że to natchnienie, które przyszło do mnie „z góry”. Modlitwa za ks. Michała Olszewskiego trwa w wielu środowiskach do długiego czasu, w zasadzie od początku tego kuriozalnego oskarżenia. Myślę, że wiele osób przeżywa bezradność wobec reżimu, którego ofiarą jest ks. Michał. Jestem osobą prywatną, niezwiązany z żądną organizacją, jako człowiek wierzący pomyślałem przede wszystkim o modlitwie. To było bardzo spontaniczne wydarzenie, ogłosiłem w mediach społecznościowych i wśród znajomych, byśmy spotkali się 1 lipca o godz. 20 przed aresztem i wsparli modlitwą księdza, który jak wiemy, ma utrudniony dostęp do sakramentów. Jest to także reakcja na opublikowany w mediach list, w którym ks. Olszewski opowiada o tym, jak nieludzko był traktowany: odmówiono mu posiłku, wybudzano światłem, kazano „lać do butelki” po wodzie... W reakcji na tego typu medialne doniesienia mogą budzić się rozmaite emocje: zarówno negatywne, jak i pozytywne, poczucie bezradności, a czasami niestety też nienawiści. Modlitwa uspokaja emocje, kieruje nasze myślenie i działanie na odpowiednie drogi.

Jak na spontaniczną akcję modlitewną przyszło dużo osób – media podają od kilkudziesięciu do 200 osób. Byli wśród nich także politycy, przemawiał wiceprezes PiS, Antoni Macierewicz. Jak to rozumieć: to była modlitwa czy protest?

Informacja o spotkaniu modlitewnym przy areszcie przy ul. Kłobuckiej rozeszła się błyskawicznie w sieci. Podchwyciły ją różne środowiska, które spontanicznie przyłączyły się do akcji. W Polsce coraz więcej osób jest niezadowolonych z reżimu i działań obecnego rządu. Doczekaliśmy się czasów, kiedy prześladowani się nie tylko księża, ale i katolicy: zdejmowane są krzyże, wprowadzana cenzura, nie mówiąc o sprzecznej z chrześcijaństwem moralności. Myślę, że potrzebny jest rodzaj nie tyle protestu, ile sprzeciwu i niezgodny na poniżanie i prześladowanie człowieka, bez prawa do obrony.

W inicjatywę włączyło się Radio Maryja, które codziennie o g. 20.20 prowadzi modlitwę różańcową m.in. w intencji ks. Olszewskiego. W dniu protestu modlitwa była transmitowana sprzed Aresztu Śledczego Warszawa-Służewiec. Protest przerodził się w zgromadzenie modlitewne. Myślę, że dzięki temu nie było mocnych, nienawistnych haseł. Jedynym okrzykiem, który był mocno słyszalny, było: „Uwolnić księdza Michała!”.

Wydaje się, że po publikacji listu ks. Olszewskiego machina niezadowolenia społecznego ruszyła. Do społecznych nacisków nawołuje nie tylko obrońca ks. Olszewskiego, prawicowi politycy, ale także biskup senior diecezji świdnickiej Ignacy Dec, który w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" powiedział: Katolicy nie powinni milczeć. Musimy stać na straży godności człowieka i prawdy o misji kapłana. Czy wobec tego modlitwa przed aresztem będzie kontynuowana?

Myślę, że wszyscy ludzie, którzy wczoraj przyszli i przyjdą pod areszt, mają w sobie jakąś empatię i niezgodę na takie traktowanie człowieka. Dlatego powstał pomysł, żebyśmy przychodzili tu codziennie na godzinę 20 i wspierali księdza Olszewskiego. Z bezradności wobec reżimu może wypłynąć nienawiść, ale może wypłynąć jedność, zgoda i prawda. Protest przed Sejmem 9 lipca zapowiedziała z kolei Suwerenna Polska.

Teraz nie jest ważne, czy będzie 100, czy 500 osób, bo potrzeba jednoczenia się, wspierania i pomagania jest w ludziach duża. Apeluję, by modlić się nie tylko za ks. Michała, ale także za jego prześladowców. Ważne, żeby modlić się do Anioła Stróża tych osób, które – cytując słowa Jezusa na Krzyżu: „nie wiedzą, co czynią”. Bardzo często mam w sercu słowa Prymasa Wyszyńskiego, mojego duchowego mistrza, który w czasie prześladowań mówił: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. I taka myśl, powinna nam przyświecać. Podobnie bł. Jerzy Popiełuszko, który broniąc ludzi prześladowanych, mówił, żeby zło dobrem zwyciężać.  

Wspomniał Pan o osobistej znajomość z ks. Michałem Olszewskim, co może Pan o nim powiedzieć?

Spotkałem ks. Olszewskiego kilka razy na swoje drodze, głównie zawodowej, pracując w Caritas Polska. Dla mnie jest to człowiek niesamowity. I choć nie mieliśmy okazji do wspólnych działań, od pierwszego wejrzenia zobaczyłem w nim dobrego człowieka. Dla mnie ks. Michał jest człowiekiem dobroci. Potwierdzam to, co słyszę od osób, które znają go bliżej: jest w nim niezwykła serdeczność i dobroć.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama