Edukacja zdrowotna ma tyle wspólnego ze zdrowiem i edukacją, co rewolucja październikowa z październikiem i rewolucją – komentuje Jakub Jałowiczor, redaktor Opoki.
Podstawę programową tworzyła m.in. edukatorka, która „czepiała się” (to jej własne słowa) pisania, że seks musi mieć związek z miłością. Dzieci usłyszą, że masturbacja należy do normy zdrowotnej, a jedynym kryterium oceny tego, czy można współżyć, jest świadoma zgoda. O chorobach przenoszonych drogą płciową mogą nie usłyszeć w ogóle, bo to temat nadprogramowy. Na wprowadzenie nowego przedmiotu – i innych szkodliwych zmian w szkołach – naciskają unijne instytucje forsujące tzw. Europejski Obszar Edukacyjny. Czy w takim razie można coś jeszcze zrobić?
Owszem, przynajmniej dwie rzeczy. Po pierwsze, trwają konsultacje publiczne w sprawie edukacji zdrowotnej. Resort edukacji prowadzi je tak, żeby przeciwnicy nowego przedmiotu nie wzięli w nich udziału, ale można to zrobić. Adresy do wysyłania uwag to: sekretariat.dko@men.gov.pl oraz magdalena.musiatowicz@men.gov.pl.
Po drugie, można się zwrócić wyżej. O tym w filmie:
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.