„Chodzi o coś zupełnie innego niż sprawdzenie finansowania”. Rzecznik sercanów o sprawie ks. Olszewskiego

„Areszt to nie sanatorium, ale też nie obóz” – mówi ks. Włodzimierz Płatek, rzecznik polskiej prowincji sercanów. Jak tłumaczy, zakon od początku starał się interweniować w sprawie aresztowanego współbrata.

Ks. Płatek rozmawiał z Agatą Puścikowską z „Gościa Niedzielnego”. W wywiadzie stwierdza, że po aresztowaniu ks. Michała Olszewskiego zakon sercanów robił „wiele, i to od samego początku”. Zakonnicy starają się przede wszystkim nagłaśniać sprawę.

„O tym, co się dzieje, od kilku miesięcy wiedzą: prezydent, episkopat, generał zgromadzenia, przewodniczący Konsulty Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce i wiele innych instytucji. Wysyłane są pisma z prośbą o interwencję w sprawie księdza. Chodzi po prostu o to, by nie był on – według nas bezzasadnie – przetrzymywany w areszcie”

– wyjaśnia ks. Płatek. Zdaniem rzecznika sercanów, traktowanie ks. Olszewskiego od początku było sprzeczne z prawem.

„Pierwsze godziny po aresztowaniu księdza wyglądały co najmniej niepokojąco: wożono go po przedziwnych miejscach, traktowano bez godności i szacunku, a wymykało się to jakimkolwiek standardom. Gdy ksiądz trafił do aresztu, był regularnie wybudzany w nocy. Nie mógł się też spotkać z własnym mecenasem ani z rodziną i swoim przełożonym, prowincjałem ks. Sławomirem Knopikiem SCJ. My, sercanie, początkowo dowiadywaliśmy się o jego sytuacji tylko z mediów. W naszej ocenie w tym przypadku dochodzi do nadużywania władzy: przeciągające się w czasie procedury dochodzeniowe, zmieniane zarzuty. Dziwne rzeczy działy się też w kwestii doboru składu sędziowskiego decydującego o losie ks. Michała, w tym o przedłużaniu aresztu. Potem sytuacja nieco się poprawiła” – relacjonuje.

Ks. Włodzimierz Płatek zaznacza, że w widoczny sposób pogorszył się stan zdrowia ks. Olszewskiego.

„W areszcie ks. Michał schudł 15 kg! To bardzo wiele, biorąc pod uwagę jego budowę. Trzeba jasno stwierdzić, że – pomijając dramatyczną sytuację psychologiczną – obecnie zagrożone jest jego zdrowie fizyczne. Oczywiście, że areszt to nie sanatorium. Ale to też nie obóz pracy lub przetrwania. Ks. Michał od zawsze cierpi na silne alergie, ma duże problemy żywieniowe. Dlatego musi jeść posiłki specjalistyczne, które należy traktować jako lekarstwo. Służby więzienne doskonale o tym wiedziały, ponieważ informowaliśmy o tym od samego początku. Niestety, utrudniano dostarczanie jedzenia specjalistycznego, uniemożliwiano to nawet mecenasowi. Areszt mu takiego żywienia nie zapewniał, chociaż jest to możliwe. W przypadku osoby chorej brak odpowiedniego pożywienia może prowadzić do ciężkich zaburzeń, stopniowego wyniszczania organizmu, aż do śmierci. Czy to nie jest wprost ograniczenie podstawowych praw człowieka?” – pyta rzecznik.

Duchowny „nie znajduje logicznej odpowiedzi” na pytanie, dlaczego ks. Olszewski przez prawie pół roku nie mógł się zobaczyć z matką.

Agata Puścikowska pyta, co dzieje się z ośrodkiem Archipelag, który budowała kierowana przez zatrzymanego duchownego fundacja Profeto. Fundacja, jak tłumaczy ks. Płatek, ma zablokowane środki finansowe i część jej pracowników musiała się zwolnić. Natomiast budynek stoi, ale jest zaplombowany przez prokuraturę.

„Zbudowany został obiekt, w którym – co chcę mocno podkreślić – już od grudnia mieli być przyjmowani pierwsi potrzebujący pomocy, ofiary przemocy. Został on jednak zaplombowany przez prokuraturę, więc wszystkie prace zostały wstrzymane. Boję się, że zacznie niszczeć, a Archipelag – Wyspy Wolne od Przemocy, czyli miejsce, w którym mieli być ratowani ludzie, po prostu się zmarnuje” – alarmuje rzecznik sercanów.

„Budynek powstał na naszej (zakonu) ziemi za pieniądze państwa, cieszyliśmy się, że wspólnie można budować dobro, że gmach jest piękny i będzie służył potrzebującym ludziom. Nie służy. Czy to nie jest marnowanie publicznych pieniędzy?”

Zdaniem duchownego, w całej sprawie „chodzi o coś zupełnie innego niż sprawdzenie i rozliczenie finansowania”.

„Wydaje się, że sprawa jest od początku upolityczniona i bynajmniej nie chodzi o ks. Michała – tłumaczy ks. Włodzimierz Płatek. – Wydaje się, że to, co się dzieje, jest klasycznym aresztem wydobywczym, zorientowanym na to, by złamać ludzi tak, by powiedzieli cokolwiek o osobach trzecich, w tym politykach”.

Źródło: „Gość Niedzielny”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama