„To było trudne, dlatego że Michał się bał i ja się bałam, ale wielka radość z tego, że wreszcie go zobaczę, cały czas mieszała się z uczuciem lęku, szczególnie po ostatnich zdjęciach, które widziałam w telewizji, jak on wygląda, jak się zmienił. Nie wiedziałam, czy potrafię to udźwignąć, ale udało się” – powiedziała Grażyna Olszewska.
Matka ks. Michała Olszewskiego, Grażyna Olszewska, po raz pierwszy od czasu aresztowania mogła zobaczyć się ze swoim synem. O spotkaniu opowiedziała w telewizji wPolsce24.
„Była plastikowa ściana i telefon, przez który niewiele można usłyszeć. Czekałam może z 20 minut przy tym okienku, po czym Michał przyszedł. Przyłożyliśmy ręce do pleksi, tak żeśmy się przywitali. Była chwila milczenia, wzruszenia. Tak pamiętam te pierwsze minuty, emocje były ogromne. Zobaczyłam człowieka umęczonego, biednego, zniszczonego, przerażonego. W oczach jego można było wszystko wyczytać – strach, lęk, przerażenie, bezradność, poczucie wielkiej krzywdy. To straszne” mówiła – Grażyna Olszewska.
„Bałam się, ale uczucie matki jest silniejsze od tego wszystkiego. To się nie da opowiedzieć, ale jest tak wielki ból serca, kiedy matka widzi takie dziecko, że to jest nie do opisania. Dziecko, które cały czas cierpi, a ja mam świadomość, że ja odejdę i on będzie cierpiał dalej. Samotny w tych kilku metrach kwadratowych, o których mi opowiedział, jak to wygląda” – dodała.
Opowiedziała też o swojej reakcji na list, w którym ks. Olszewski opowiedział o okrutnym traktowaniu, jakiego doświadczył w pierwszych dniach po zatrzymaniu.
„W pierwszym momencie nawet nie potrafiłam płakać, miała taką blokadę – mówiła matka duchownego. – Myślałam, że ja śnię. Wyobrażałam sobie więzienia w swoich myślach, natomiast do głowy by mi nie przyszło, że w cywilizowanym świecie, w XXI wieku, w demokratycznej podobno Polsce takie rzeczy się dzieją. Człowieka niewinnego można tak zniszczyć, upodlić, zeszmacić. Jaka osoba duchowna, jest to ksiądz, ma swoje prawa, że jakaś godność mu się też z tego względu chyba należy, należy się każdemu człowiekowi”
Jak dodała, syn cały czas powtarza, że to przetrzymał.
„Widzę jednak, że to zostało pół człowieka, nie wiem nawet, dlaczego. (…) Do końca życia nie zapomnę tych oczu, a w tych oczach strach, lęk, przerażenie, niepewność. (…) I poczucie ogromnej krzywdy. Od małego dziecka zawsze myślał o tym, żeby pomagać innym” – tłumaczyła.
„Dzisiaj Michał prosił mnie: «Mamuś, podziękuj wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób troszczą się o Was, o mnie, którzy się modlą, podejmują różnego rodzaju posty». Tych ludzi jest bardzo dużo. Całe sąsiedztwo u nas, bo mieszkamy na wsi, przez wszystkie miesiące o godz. 15 schodzą się sąsiedzi, odmawiamy Koronkę do Bożego Miłosierdzia w jego intencji, to jest codziennie. Ludzie zamawiają Msze święte w kościołach, odbywają się różańce, ludzie nas wspierają. (…) Ja jestem bezradna, nic nie mogę zrobić, została tylko modlitwa. Dla zwykłego człowieka też została tylko modlitwa” – opowiadała Grażyna Olszewska.
Matka zakonnika jest przekonana, że zatrzymanie jej syna w Wielki Czwartek nie było przypadkiem.
„Pamiętam ten dzień. Mszę świętą, na którą poszłam, życzenia dla księży, które w kościele składano, a mój syn wtedy był w więzieniu. Ale powiedział mi coś takiego dzisiaj, że w Wielki Piątek miał spotkanie ze mną w czasie drogi krzyżowej, spotkanie syna z matką i to była dla niego chwila wytchnienia. Powiedziałam mu: «Michałku, naprawdę wtedy się spotkaliśmy, bo kiedy była stacja drogi krzyżowej w Wielki Piątek, przy stacji spotkanie Pana Jezusa z Matką Bożą wydawało się, że mi serce pęknie, ale nie pękło»” – relacjonowała.
Podziękowała też wszystkim, którzy wspierają ks. Michała Olszewskiego.
Źródło: wpolityce.pl
Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.