W wieku 72 lat zmarł o. Stanisław Piętka OFMConv. – były prezes Narodowy i Asystent Stowarzyszenia „Rycerstwo Niepokalanej” w Polsce, ceniony rekolekcjonista. Pogrzeb franciszkanina odbędzie się w czwartek 13 listopada w Niepokalanowie k. Warszawy. Publikujemy fragmenty jego homilii, które dziś brzmią jak testament, który pozostawił.
Oto fragmenty kazania o. Stanisława, „Ślad na ziemi – św. Maksymilian Maria Kolbe – modlitwa i czyn” – które jest jednym z ogromu jego śladów, które pozostawił po sobie na tym świecie. Wiele fragmentów tego kazania brzmią dzisiaj tak, jakby Mówca mówił o samym sobie...
*** Życie jest drogą. Każdy z nas jest jak ten ziemski viator, pielgrzym – zdąża do celu, do Nieba. Na tej drodze zwykle nie idzie sam. To taka wspólna wędrówka. Z kimś obok. Z grupą. Ze wspólnotą Z Kościołem. Jest też przewodnik – Matka Kościoła, Maryja. Ona zna drogę najlepiej [...]. O. Maksymilian Maria Kolbe [...] poszedł drogą do nieba wskazaną przez Niepokalane Poczęcie [...].
**** O św. Maksymilianie Marii Kolbe napisano już wiele prac i książek, wypowiedziano mnóstwo słów. Nie sposób przedstawić tę postać, by nie narazić się na zarzut powtarzania się. Mówca czuje się trochę tak jak święty Paweł, gdy przemawiał do Ateńczyków. Wszak niejeden już raz hagiografowie ośmieszyli niejednego świętego, niejeden raz uczynili nudnym tematem, nieżyciowym i nierealnym osobnikiem rodzaju ludzkiego. Mówić o świętym nie jest łatwo. Także o św. Maksymilianie. A przecież jego życie i dzieło wciąż może fascynować – i fascynuje! – jeśli tylko nie spłaszczymy samej postaci do świętego obrazka, nie zamkniemy w odpustowe ramki, nie wepchniemy w statystyki liczb i wykresów. [...] To był zwyczajny człowiek. Zwyczajny zakonnik franciszkański. Zwyczajny kapłan. Zwyczajny – to znaczy taki, jaki być powinien prawdziwy chrześcijanin. Nic więcej. To wystarczy, by być świętym. Jego życie i dzieło to opowiadanie przeczytane kiedyś przez każdego z nas. To opowiadanie o nas samych. Niestety, nasze opowiadania ledwie zaczęliśmy pisać... Potem brakło czasu na kontynuację; brakło pomysłów i chęci. [...] Swoje opowiadanie napisał do końca. Konsekwentnie. Od prologu po epilog.
*** To imponujące, jak wiele śladów na ziemi może pozostawić jeden człowiek - w sensie dosłownym i w przenośni. Fizyczne ślady stóp szybko jednak znikają z życiowych dróg, albo są na tyle mało wyraźne, że są niewidoczne. Ślady duchowe i ślady umysłu – te trwają dłużej, bywa, że i przez wieki [...].
*** Wiedział, do czego jest powołany... Na małej kartce odręcznie nakreślił wielki plan walki – walki o dusze [...]. Zdawało się wszystkim, że to tylko marzenia szaleńca, że armia rycerzy z papieru...
*** Ślady. Jak na jednego człowieka – dużo śladów na całej ziemi. [...] Gdy wybrać się jego śladami – znaczył swoje istnienie modlitwą i czynem. Dla nieuważnego obserwatora życia [...] był przede wszystkim człowiekiem czynu, twórcą wielkich dzieł i budowli: Rycerstwa Niepokalanej, dwóch Niepokalanowów, wydawnictwa MI. Tak naprawdę jednak był przerastającym tamte czasy, charyzmatycznym apostołem, który przykazanie miłości Boga i bliźniego rozumiał dosłownie. Kochał wszystkich bez wyjątku, także nieprzyjaciół. Modlił się za nich.... W końcu – oddał swoje życie za przyjaciół swoich...
*** Na próżno dziś szukać fizycznych śladów jego istnienia na ostatniej, wyłożonej kocimi łbami, uliczce w Niepokalanowie; inne, jeśli nawet zostały, pokrył asfalt. Możemy jedynie domyślać się odcisków palców na deskach kaplicy. Jednak i tu w Niepokalanowie, jak i w wielu innych miejscach [...] możemy dotknąć miejsc, które dotykały jego stopy, które obejmował jego wzrok, otaczał jego duch i kochało jego serce.
*** [...] Ani kubatura budynków, ani wysokość masztu anteny radiowej, ani maszyny drukarskie, coraz nowocześniejsze i z Zachodu, ani nawet nakład „Rycerza” idący w dziesiątki, setki tysiące egzemplarzy – nie robiły na nim wrażenia. Jedyne, co pochłaniało jego umysł i serce to – Ideał MI. Niepokalana [...]. W swoim czasie był w kraju znaną personą, choć nie zabiegał o rozgłos [...]. Człowiek czynu i modlitwy. Misjonarz, wykładowca teologii, budowniczy i wydawca. A nade wszystko – kapłan [...]. Wszystko, co czynił – czynił dla Niepokalanej. Ona była jego inspiracją, miłością i celem [...].
*** Militia Immaculatae (MI), to [...] życie. „Całość życia katolickiego w nowej formie, polegającej na łączności z Niepokalaną, Wszechpośredniczką naszą u Jezusa”. Chodziło zatem [...] o rzecz najistotniejszą dla każdego człowieka – życie! Życie odnowione przez Maryję. I dla Niej. Chodziło o życie wieczne, o zbawienie.
Poniższy fragment z tego samego kazania brzmi jak swoiste „epitafium” – przesłanie, testament, które o. Stanisław Maria Piętka nam, jeszcze pielgrzymującym po tej ziemi, zostawia:
Rycerz z natury swej jest misjonarzem i apostołem. Pierwszym grzesznikiem, którego należy nawrócić, jest on sam. Sposobów posługiwania jest wiele. Wiele też istnieje narzędzi, by apostolstwo to czynić skutecznym: pióro, mikrofon, ekran, komputer, internet, multimedia... Wreszcie, najprostsze – słowo. I oczywiście, wytrwała, ufna modlitwa. Różaniec. Jest też cierpienie... Jeśli krew męczenników jest ziarnem chrześcijan, to cierpienie daje wzrost temu ziarnu. Najważniejsze jednak jest świadectwo własnego życia... Tak naprawdę – największą pracę wykonuje sama Matka Boża. W tym tkwi tajemnica skuteczności Rycerstwa. Jeśli rycerz odda się Jej całkowicie, bez reszty; jeśli będzie Jej „bezwolnym” narzędziem – zbawienie stanie się masowe. [...] „Małej wiary, czemu zwątpienie zakrada się do serca? Nieście wszędzie miłość i ufność ku Niepokalanej, a ujrzycie, że wnet z oczu najzatwardzialszych grzeszników popłyną łzy skruchy, opróżnią się więzienia... pokój i szczęście wyniszczy niezgodę i ból, zmieni się oblicze ziemi”.
Źródło: niepokalanow.pl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.