Prof. Tomkiewicz: Ponary to cały czas taka rana, taki rodzaj wstydu, jakiegoś wyparcia tematu

„Wśród ofiar Zbrodni Ponarskiej są też żołnierze Armii Krajowej, partyzanci, którzy zostali złapani. To elita i osoby, które były bardzo świadome i zaangażowane patriotycznie" – powiedziała prof. Monika Tomkiewicz z Instytutu Pamięci Narodowej, badaczka i ekspert w dziedzinie nieco zapomnianej zbrodni. 12 maja przypada Dzień Pamięci Polaków zamordowanych w latach 1941–1944 w Ponarach.

Ponary to największe miejsce kaźni niemieckiej na północno-wschodnich Kresach II RP, o której wiedza pozostaje mało rozpowszechniona. W wyniku Zbrodni Ponarskiej życie straciło około 70 tys. obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, 2 tys. członków podziemia, duchowieństwa i inteligencji polskiej, 4 tys. jeńców radzieckich oraz około 40 Romów. Jedną z polskich ofiar tamtych wydarzeń był prof. Kazimierz Pelczar, dziekan Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i jednocześnie wybitny onkolog. Śmierć ponieśli także inni profesorowie Uniwersytetu w Wilnie, np. prof. skarbowości i prawa skarbowego Mieczysław Gutkowski. Zginęli też członkowie młodzieżowego Związku Wolnych Polaków z Wilna oraz przedstawiciele Armii Krajowej.

Prof. Tomkiewicz od ponad 20 lat stara się ustalić liczbę zabitych w ramach Zbrodni Ponarskiej. „Jest to temat trudny. Oceniam, że w Ponarach zginęło od 1500 do 2000 osób narodowości polskiej, a w tej chwili znamy tożsamość 406 ofiar" – poinformowała badaczka z IPN.

Ze względu na zaszłości historyczne temat Zbrodni Ponarskiej nie jest często poruszany także na gruncie naukowym, niemniej jednak zbrodnia jest stopniowo odkrywana i opisywana także przez badaczy litewskich. Pojawiło się kilka publikacji opisujących tamte tragiczne wydarzenia, choć podejście do tematu i reakcje bywają różne. „To jest cały czas taka rana, taki rodzaj wstydu, jakiegoś wyparcia tego tematu, że o tym się nie mówi chętnie. Powiem szczerze, że jeżdżę do Ponar kilka, czasami nawet kilkanaście razy w roku. Jedynym historykiem litewskim, którego tam spotkałam, był opiekun miejsca pamięci Alvydas Karosas” – podkreśliła prof. Tomkiewicz. Jak dodała, „Polacy, którzy tam mieszkają, osoby narodowości polskiej, obywatele Litwy, przeżywają bardzo te kwestie związane z Ponarami". Polacy, ale też Litwini organizują uroczystości upamiętniające ofiary ponarskie, choć obywatele Litwy skupiają się bardziej na żydowskich ofiarach tamtych wydarzeń.

W Polsce istnieje stowarzyszenie Rodzina Ponarska, założone przez Helenę Pasierbską, dziennikarkę i polonistkę z Gdańska. „Ona sama nikogo w Ponarach nie straciła, ale zginęło tam wielu jej przyjaciół i kolegów gimnazjalnych. Pani Pasierbska w czasie wojny trafiła do więzienia na Łukiszkach w Wilnie. Przebywała w celi z osobami, które później były też tracone na Ponarach. Dlatego podchodziła emocjonalnie do tego tematu" – wyjaśniła prof. Tomkiewicz.  

Helena Pasierbska zebrała wiele materiałów o Ponarach, które umożliwiły dalsze badania w tym zakresie. „Zaangażowanie tych środowisk kresowych jest ogromne. W Polsce działa jeszcze Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, które ma wiele oddziałów na terenie całej Polski. W ich statucie jest dbanie o pamięć o miejscach zbrodni popełnionych przez Niemców i Rosjan na Kresach północno-wschodnich byłego województwa wileńskiego" - poinformowała badaczka Ponar z IPN.
 
Prof. Monika Tomkiewicz w 2000 roku rozpoczęła pracę w IPN Gdańsk w Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. W 2001 roku wraz z prof. Elżbietą Rojowską pojechała na pierwszą kwerendę do Wilna. „Okazało się, że w zasadzie jesteśmy pierwszą ekipą z Polski, która zainteresowała się tematem Ponar. Spędziłyśmy tam po raz pierwszy trzy tygodnie, pracując bardzo intensywnie i to śledztwo zaczęło nabierać kształtów. Wtedy jeszcze żyli świadkowie. Pomyślałam, że to jest ten moment i to miejsce i ten czas, żeby zająć się właśnie takimi badaniami" – powiedziała ekspert w dziedzinie Zbrodni Ponarskiej.

W 2007 roku zakończyło się śledztwo w sprawie Zbrodni w Ponarach. „Wtedy postanowiłyśmy z panią Prokurator Elżbietą Rojowską, że trzeba napisać książkę. To nie może tak być, że skończyło się śledztwo i w zasadzie nikt się o tym nie dowie" – powiedziała prof. Tomkiewicz.

Książka ukazała się w 2008 roku. Została wydana w Instytucie Pamięci Narodowej w Warszawie. Nosi tytuł „Zbrodnia w Ponarach 1941-1944". Została nominowana do nagrody na najlepszą książkę naukową 2008 roku. „To było dla mnie ogromne wyróżnienie w tamtym czasie. Temat cały czas był dla mnie ważny. Widziałam, że tak naprawdę nikt się tym nie zajmuje. Temat jest niepopularny, trudny, wymagający dużego zaangażowania emocjonalnego" – zaznaczyła prof. Tomkiewicz.  

Pracując nad innymi tematami, prof. Monika Tomkiewicz zawsze miała na uwadze temat Zbrodni Ponarskiej i gdy tylko było to możliwe, szukała nowych informacji w dostępnych zbiorach w archiwach w Polsce, Niemczech i na Litwie. „To zaowocowało tym, że w 2022 roku mogłam przygotować wydanie drugie książki, poprawione i uzupełnione. To, co jest bardzo ważne w tym wydaniu, to poza 83 nowymi stronami, 53 nowe ustalone nazwiska polskich ofiar. To jest praca bardzo żmudna, wymagająca porównania wielu dokumentów" – podkreśliła badaczka z IPN.

Podczas kwietniowej wizyty w Paryżu prof. Tomkiewicz spotkała niespodzianka. Jak się okazało, dziennik Kazimierza Sakowicza, świadka Zbrodni Ponarskiej, który obserwował tamte wydarzenia z okna swojego domu i spisywał to, co udało mu się zobaczyć na terenie „bazy śmierci", został zauważony przez środowisko historyków francuskich.  

Dzień Pamięci Polaków zamordowanych w latach 1941–1944 w Ponarach obchodzony jest 12 maja na pamiątkę największego mordu dokonanego właśnie w tym dniu w 1942 roku na polskiej młodzieży gimnazjalnej ze Związku Wolnych Polaków. Tamtego dnia pluton egzekucyjny wileńskiego oddziału specjalnego złożony głównie z Litwinów, a dowodzony przez Niemców rozstrzelał co najmniej 44 młodych Polaków należących do Związku.    
 
W ujęciu ogólnym największą egzekucję w Ponarach przeprowadzono 21 października 1941 r., kiedy to w czasie likwidacji małego getta uśmiercono 15 tys. osób narodowości żydowskiej. Przed egzekucją ofiary oczekiwały na rozstrzelanie w jednym z dołów. Wartownicy formowali 10–12-osobowe grupy i doprowadzali je do krawędzi dołu egzekucyjnego. Ofiary zwykle stawiano plecami do plutonu i twarzą do dołu.  

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama