Świętość to nie bezgrzeszność. „Jezusowa kardiologia” ma już drugie wydanie

„Książka pokornie przemówiła do czytelników prostotą. Trafiła szczególnie do tych, którzy po prostu szukali czegoś autentycznego” – pisze wydawca w przedmowie. Książka ks. Tomasza Podlewskiego właśnie doczekała się drugiego wydania, które Opoka objęła patronatem medialnym. „Po prostu dzielę się tym, co mnie samego nawraca i zachwyca” – przyznaje autor w rozmowie z Opoką.

Izabela Hryciuk: Czy mógłby Ksiądz opowiedzieć o powstaniu książki?

Ks. Tomasz Podlewski: „Jezusowa kardiologia” wcale nie miała być książką. Po prostu kilka lat temu (przełom lutego i marca 2020 r., czyli przed samą epidemią) na warszawskim Grochowie poprowadziłem misje parafialne, czyli takie na maksa rozbudowane rekolekcje głoszone raz na kilkanaście lat. Kiedy okazało się, że parafianie nagrali i spisali wszystkie kazania z ośmiu kolejnych dni, ks. proboszcz Krzysztof Ukleja zadzwonił do mnie i powiedział: „Słuchaj Tomek, mam spisane Twoje kazania rekolekcyjne. Może na rocznicę misji zrobimy z tego jakąś pamiątkową broszurę?”. Ostatecznie materiału było tyle, że spokojnie starczyło na książkę. Wydawnictwo Arti stwierdziło, że warto wydać to jako normalną książkę w pełnym nakładzie, a nie drukować wyłącznie jako pamiątkę dla parafian. Redaktorzy pomogli dopracować szczegóły i zasugerowali, żeby w tekście zostać przy stylu mówionym. Tak się stało. Potem ks. proboszcz napisał wstęp, a ja podzieliłem kazania na mniejsze podrozdziały i ponadawałem wszystkiemu tytuły, łącznie z książką. I dokładnie rok po misjach, czyli w lutym 2021 roku książka była gotowa.

O czym jest ta książka?

W ramach przygotowań do rekolekcji, razem z proboszczem pytaliśmy parafian, jakie duchowe tematy są dla nich najważniejsze. Chcieliśmy wiedzieć czym żyją. Zależało nam na tym, bo jako rekolekcjonista nie chciałem przez 8 dni mówić nad głowami o czymś oderwanym od życia. I wtedy okazało się, że mimo różnych aktualnych spraw na świecie, początków pandemii, newsów kościelnych czy medialnych atrakcji, ludzie najbardziej prosili o pogłębienie tematów takich, jak m.in. modlitwa osobista, przeżywanie Mszy świętej, wpływ mediów na duchowość, przebaczenie, spowiedź czy maryjność. Tak powstał program rekolekcji, czyli jednocześnie… spis treści przyszłej książki. W „Jezusowej kardiologii” jest więc 8 rozdziałów (po jednym na każdy rekolekcyjny temat), gdzie po prostu dzielę się tym, co mnie samego nawraca i zachwyca.

Skąd pomysł na tytuł „Jezusowa kardiologia”?

Dużo w tej książce jest o sercu. Modlitwa, relacje, duchowość czy w ogóle życie – bez serca byłyby puste. Bliskie mi są słowa Biblii i tylu świętych o tym, że to z serca się przebacza, że usta mówią z obfitości serca, że zamiast szat warto rozedrzeć właśnie serce, że prawdziwa modlitwa to wylewanie serca przed Bogiem itp. Jednocześnie chyba każdy z nas jakoś tego doświadcza, że dużo dziś w naszych sercach niepokoju, że te nasze serca bywają zgaszone, że każde serce pragnie miłości, że jednocześnie na dnie każdego serca są przepiękne marzenia i masa dobrych pragnień… Myślę, że człowiek wnosi w życie (zewnętrzne i wewnętrzne) to, co ma w sercu. Dlatego troska o serce – tak jak w życiu fizycznym – wydaje mi się w duchowości bardzo ważna. Natomiast Jezus nie tylko diagnozuje stan naszych serc, ale potrafi pięknie się o nie troszczyć i – kiedy trzeba – leczyć. Treści, którymi dzielę się w książce są dla mnie czymś w rodzaju troski o serce i uzdrawiania serca przez Boga i nauczanie świętych. Dlatego nazwałem ją właśnie „Jezusową kardiologią”.

W przedmowie do drugiego wydania wydawca napisał: „Przez trzy lata książka zdążyła zaskarbić sobie sympatię wielu odbiorców, a sam tytuł stał się rozpoznawalną marką”. Rzeczywiście, „Jezusowa kardiologia” ma swoje konto na platformie X i doczekała się nominacji do Feniksa…

Tutaj pewnym przełomem był rok 2022. Wtedy już prawie cały nakład był wyprzedany, a o książkę dopytywało coraz więcej ludzi. Moi znajomi wpadli więc na pomysł, żeby treściami dzielić się nie tylko na papierze, lecz także na ekranie. Tak powstało twitterowe konto @jezusowa, gdzie do dziś co kilka tygodni trafia parę cytatów z książki. Natomiast to piękne wyróżnienie, jakim była nominacja do „Feniksa” utwierdziło mnie w trzech sprawach. Po pierwsze, że gdy chodzi o duchowość, to nigdy dosyć o modlitwie sercem, Eucharystii, spowiedzi i Matce Bożej. Bo różne są treści, różne upodobania i różne ekranowe trendy – także w sprawach religijnych oraz w naszych kapłańskich refleksjach. I bardzo dobrze. Ale sprawy takie, jak osobista i zażyła relacja z Bogiem, modlitwa sercem, Maryja czy sakramenty – zawsze będą najważniejsze i warto je ciągle, na nowo pogłębiać. Bez nich nigdzie nie zajdziemy. Sprawa druga (której sam również nigdy nie chcę przestać się uczyć) to upraszczanie naszego kościelnego języka, czyli dążenie do prostoty przekazu bez uszczerbku na jego głębi. I sprawa trzecia, w której wspomniana nominacja mocno mnie ugruntowała to kierunek dobrych, twórczych, przyjacielskich i dojrzałych relacji kapłanów ze świeckimi. Docenienie „Jezusowej kardiologii” to tak naprawdę docenienie pomysłu, otwartości i świetnej pracy wiernych oraz ich współdziałania z kapłanami, gdzie akurat moje osobiste zaangażowanie było tylko jednym ogniwem wśród wielu.

Wydawca napisał w przedmowie także: „Książka uzyskuje najwyższe noty i pozytywne opinie na wielu portalach książkowych. Szczególnie cieszą nas obecne tam świadectwa przemiany czytelników”. Dla przykładu, na jednym z portali znajduje się recenzja, w której czytamy: „Daleko mi do bycia osobą religijną, lecz treści, jakie można znaleźć w tej książce są uniwersalne. Pierwszy raz trafiłem na tak życiowe kazania pisane z perspektywy księdza, który pozostał człowiekiem. On nie pisze o osobach, które błądzą. On pisze «ja błądzę», «ja wątpię», «ja potrzebuję pomocy»”. Inny recenzent pisze: „Książka nadaje się zarówno dla głęboko wierzących i dla poszukujących”…

Każdy z nas potrafi raz pobłądzić, a innym razem komuś pokazać drogę. Myślę, że tak naprawdę każdy z nas jest poszukujący. Także ludzie wierzący – znalazłszy, szukają wzmocnienia i ocalenia wiary, którą mieli łaskę znaleźć. Ja sam ciągle staram się szukać tego, co na nowo pozwala mi być bliżej Boga i bliżej ludzi; tego, co mnie podniesie; tego, co pozwoli mi jeszcze bardziej zrozumieć świat, siebie, niebo… Myślę, że tak szukając, dostajemy ciągle jakieś nowe prezenty od Boga: dobrą książkę, nowe spojrzenie na znany od lat fragment Pisma Świętego, możliwość wysłuchania jakiegoś człowieka czy poznania czyichś poglądów, okazję do doświadczenia własnej słabości i możliwość nawrócenia. Właściwie, gdyby tak każdemu z nas ktoś nagrał i spisał refleksje, to serio powstałyby tysiące „Jezusowych kardiologii”. Myślę, że tak naprawdę to każdy z nas jakoś dzieli się ze światem tym, co budujące; co trafia zarówno do wierzących, jak i poszukujących. Tyle że jedni z nas robią to na papierze, drudzy w tramwaju, a jeszcze inni w zaciszach szpitali czy w domach. A za każdą sytuację, w której Jezus potrafi posłużyć się naszymi kruchymi próbami budowania bliźnich – Bogu dzięki.

Czy ma Ksiądz jakiś ulubiony rozdział, fragment albo cytat w „Jezusowej kardiologii”?

W książce staram się dzielić wieloma cytatami Biblii i świętych, które niosły mnie i niosą ciągle. Jest wiele fragmentów jakoś szczególnie dla mnie ważnych – każdy po swojemu. Na pewno bliski jest mi rozdział VI pt. „Święty ty”, gdzie dużo jest o miłosierdziu Boga; o tym, że świętość to nie jest bezgrzeszność; że grzech nie przesądza o wartości człowieka oraz o wielu świętych z porysowanymi życiorysami. Ważny jest dla mnie rozdział VII o Matce Bożej, który nazwałem tak, jak nazywam Ją samą, czyli „Skarbem Jezusa”. Wspomnę może jeszcze o rozdziale II dotyczącym modlitwy osobistej i o rozdziale V, gdzie z racji ścieżki naukowej, na specjalną prośbę ks. Krzysztofa Uklei podzieliłem się refleksjami z pogranicza mediów i duchowości, co dzięki Bogu okazało się interesujące i przydatne nie tylko dla młodych, lecz także dla starszych odbiorców.

Serdecznie dziękuję Księdzu za rozmowę, a czytelników zachęcamy do lektury „Jezusowej kardiologii” autorstwa ks. Tomasza Podlewskiego.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama