Lider koalicji, Donald Tusk publicznie przyznał, że w obecnym Sejmie nie ma większości dla projektów aborcyjnych. W kwestii zabijania dzieci zapowiedział jednak działania „pozaustawowe”. „PiS, Konfederacja, większość PSL to jest dzisiaj większość w tym Sejmie. I dlatego ustawowo trudno rzeczywiście doprowadzić do jakichś zmian” – powiedział szef rządu.
Sejm 12 lipca nie uchwalił nowelizacji Kodeksu karnego, która zakładała dekryminalizację pomocy w aborcji oraz przerywania ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży. Projekt odrzucono głosami PiS, Konfederacji, większości PSL. Nie głosowało trzech posłów KO: Roman Giertych, Waldemar Sługocki, który z tego powodu stracił stanowisko wiceministra rozwoju, i Krzysztof Grabczuk. Lewica zapowiedziała ponowne złożenie dzieciobójczego projektu w Sejmie.
Do zapowiedzi Lewicy odniósł się na wtorkowej konferencji prasowej Donald Tusk, studząc zapał Lewicy, która zapowiedziała walkę o prawo do zabijania nienarodzonych dzieci "do skutku". „Na pewno wiele posłanek i posłów KO będzie chciało poprzeć jeszcze raz ten wniosek. Ja jestem w tym sensie ostrożny, bo źle się będę czuł, jeśli znowu się okaże, że głosowanie jest przegrane. Dzisiaj wszystko na to wskazuje, że znowu będzie przegrane” – skomentował szef rządu, podkreślając, że jego klub popiera projekt, ale większość w tej sprawie należy do PiS, Konfederacji i PSL.
„Źle się z tym czuję, że nie znalazłem argumentów, by przekonać posłów. Czuję się odpowiedzialny za całość koalicji. Jeżeli słyszę głosy, że zawiodłem w tej sprawie, to tak, możecie się tak czuć, że na tym etapie nie daliśmy rady” – mówił szef rządu.
W związku z tym, że nie udało się znaleźć w Sejmie większości, by poprzeć skrajnie liberalny projekt Lewicy, który w praktyce zezwalał na zabijanie dzieci bez żadnych ograniczeń, premier Tusk zapowiedział, że będzie działać pozaustawowo. Wyjaśnił, że rząd szuka „od czasu tego nieszczęsnego głosowania pewnych praktycznych sposobów, które nie wymagają zmian ustawowych, żeby okoliczności tego codziennego życia jakoś złagodzić, jeśli chodzi o kobiety, które decydują się na przerwanie ciąży".
„W poniedziałek pojawią się nowe wytyczne dla prokuratury dotyczące ścigania” – zapowiedział premier.
Lider KO przyznał, że „porażka” ustawy depenalizującej aborcję nie była tylko kwestią konserwatywnego koalicjanta, co agresywnie zarzuca PSL-owi Lewica i aborcyjne feministki.
„Nie było obecnych 14 posłów PiS-u. Okazało się iluzją, że zwolennicy liberalizacji prawa aborcyjnego stanowią większość w tym Sejmie. Nie, stanowimy mniejszość w tym Sejmie” – powiedział premier. „PiS, Konfederacja, większość PSL to jest dzisiaj większość w tym Sejmie. I dlatego ustawowo trudno rzeczywiście doprowadzić do jakichś zmian” – dodał.
We wtorek lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Polsat News odniósł się do narzucanych przez KO koalicyjnych priorytetów w postaci m.in. legalizacji aborcji zamiast spraw gospodarczych, w tym sprzyjających przedsiębiorcom: „Rozpad koalicji jest mniej kosztowny niż utrata wyborców przez partie, które tworzą koalicję” – powiedział.
W tych dniach ma odbyć się kolejne spotkanie przedstawicieli ugrupowań wchodzących w skład rządowej większości.
Źródło: wp.pl, Polsat News. TVN24