Uczmy się od Piotra Klawera, jak troszczyć się o migrantów. Zero ideologii, sto procent zaangażowania!

Od dzisiejszego patrona, św. Piotra Klawera moglibyśmy się wiele nauczyć, jeśli chodzi o problem współczesnych migrantów. Jego służba na rzecz biednych przesiedlonych mieszkańców Afryki była niezwykle gorliwa, a jednocześnie realistyczna, a nie podporządkowana jakimkolwiek utopijnym wizjom – pisze ks. Jarosław Tomaszewski w dzisiejszym komentarzu liturgicznym.

Kim był dzisiejszy patron, św. Piotr Klawer?

Syn zamożnej, arystokratycznej rodziny, od kołyski skazany na sukces, powinien zrobić dworską karierę. Nic nie zyskał, choć sposobił się gorliwie. Podczas świeckich studiów w Barcelonie spotkał jezuitów, odczuł powołanie i przystąpił do nich. Po nowicjacie miał przyjść czas na naukę filozofii i teologii, ale w tym właśnie punkcie biografii Piotra Klawera Boży dramat rozkręca się na dobre. Kariera intelektualna zostaje przerwana, studia niedokończone a młodego scholastyka przełożeni kierują na misję wśród niewolników afrykańskich, których zwożono wówczas masowo z tak zwanych nowych ziem do Kolumbii.

Przez ponad 40 lat Piotr Klawer będzie odtąd służyć tym biedakom. Jego podejście było bardzo realistyczne, pozbawione utopijnych wizji ulepszania świata.

Nie realizował kosztem Afrykańczyków własnych, chorych uczuć pozorując altruizm. Nie skończył jak tani populista. Jego sposób na tak trudną misję był humanistyczny, osobowy, czyli spersonalizowany. Robił, co możliwe tam i wtedy, bez snucia jałowych teorii politycznych. Dla spragnionych organizował napój, dla wygłodniałych – posiłek, dla nagich – strój. Nie kombinował jak nostalgiczny idealista czy działacz lewicowej bojówki, lecz pilnował się skutecznej linii, wydeptując w tym samym czasie korytarze ówczesnych dygnitarzy, by budzić ich zepsute sumienia do refleksji.

Więcej w dzisiejszym komentarzu liturgicznym.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama