Chrześcijanin to nie „optymista”, ale „człowiek nadziei”, bo ostatnie słowo zawsze należy do Boga

Chrześcijańska nadzieja to nie to samo, co naiwny optymizm. Optymizm to widzenie tego, co chcemy widzieć i niedostrzeganie tego, czego widzieć nie chcemy. Nadzieja oznacza natomiast realizm odnośnie do prawdziwego szczęścia, które obiecuje nam Bóg, choć droga do niego wiedzie przez cierpienie i śmierć – pisze ks. Michał Kwitliński w komentarzu do czytań liturgicznych.

Dyskusja uczniów, zapisana w dzisiejszej Ewangelii pokazuje, jak łatwo pomylić optymizm z nadzieją. Uczniowie byli swego rodzaju optymistami, brakowało im jednak prawdziwej nadziei.

Uczniowie nie chcą myśleć o tym, ze Pan Jezus poniesie porażkę, bo Go kochali, ale też nie chcieli ponieść osobistej porażki, być w obozie przegranych. Nie chcą więc drążyć tematu, aby nie dojść do wniosków, które burzą ich plany i marzenia. Zamiast tego debatują między sobą na temat kariery w nadchodzącym Królestwie Bożym

Gdy Chrystus mówi o swej śmierci i zmarchwychwstaniu, ich uszy pozostają zamknięte – nie pasuje to do ich wyobrażeń. Czują wręcz niepokój.

Uczniowie są w pewnym sensie optymistami. Oczekiwali królestwa Bożego jako nowego, sprawiedliwego i chronionego Bożą opieką państwa. Mimo tego, co mówi Pan Jezus, układają plany, a nawet rozdzielają godności w owym państwie. Jest to optymizm naiwny, odległy od chrześcijańskiej Nadziei.  Nadzieja jest nadzieją tylko wtedy, gdy ma oczy otwarte na wszystko, co się jej sprzeciwia

Więcej w dzisiejszym komentarzu liturgicznym.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama