Małgorzata Manowska o dzisiejszym zajściu w SN: „konfrontacyjne i obcesowe” zachowanie Romana Giertycha

Próba wymuszenia przez Romana Giertycha dostępu do akt sprawy, w której nie był uczestnikiem postępowania, zakończyła się niepowodzeniem. To kolejna odsłona zamieszania po wyborach prezydenckich, polegającego m.in. na składaniu masowych protestów o identycznej treści, które inspirowane jest przez posła KO.

Oświadczenie w tej sprawie wydała Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. Na stronie internetowej SN pisze m.in.:

Pan Roman Giertych w dniu dzisiejszym podjął nieskuteczną próbę przedostania się do objętej szczególną kontrolą dostępu strefy w Sądzie Najwyższym, żądając wglądu do akt sprawy zainicjowanej złożonym przezeń protestem wyborczym. Akta te udostępniono mu jako uczestnikowi postępowania. Nie będąc jednak usatysfakcjonowanym ich zawrtością, poseł zażądał dostępu do akt sprawy, w której nie jest uczestnikiem postępowania. 

Takie zachowanie trudno tolerować. Aby wyjaśnić sprawę i uspokoić sytuację poseł zaproszony został do gabinetu Prezes Manowskiej, która zwróciła mu uwagę na brak podstaw prawnych do wysuwanych przez niego żądań. 

W związku z konfrontacyjnym zachowaniem posła względem pracowników administracyjnych Sądu Najwyższego, zaprosiłam go na rozmowę, podczas której polityk ponowił swoje żądania dostępu do materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie, której nie jest uczestnikiem. Swoje żądanie przedstawił jako: pochodzące od uczestnika jednego z postępowań, ponadto jako interwencję poselską oraz dodatkowo powołał się na ustawę o dostępie do informacji publicznej.

W odpowiedzi pouczyłam posła Romana Giertycha, iż:

- status uczestnika postępowania w jednej sprawie nie uprawnia go do wglądu w akta sprawy, której nie jest uczestnikiem;

- art. 19 ust. 1 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora nie uprawnia go do wglądu w działalność organów władzy sądowniczej;

- ustawy o dostępie do informacji publicznej, w świetle jej art. 1 ust. 2, nie stosuje się do informacji publicznych znajdujących się w aktach spraw zainicjowanych protestem wyborczym, bowiem dostęp do nich regulowany jest przepisami Kodeksu postępowania cywilnego.

Ostatecznie Prezes Manowska wskazała właściwą procedurę, którą poseł powinien zastosować w takim przypadku, ten jednak nie był nią zainteresowany.

W związku z powyższym poprosiłam posła Romana Giertycha o sformułowanie pisemnego wniosku o wgląd do akt sprawy, którymi był zainteresowany, celem jego rozpoznania na gruncie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego. W odpowiedzi poseł Giertych stwierdził, że nie zamierza formułować takiego wniosku, ja zaś uznałam rozmowę za zakończoną i poseł Giertych opuścił gabinet. W związku z powyższym, nie jest prawdą twierdzenie, jakoby odmówiono posłowi Giertychowi dostępu do akt sprawy, którą zainicjował.

Prezes Manowska odniosła się także do szerszego kontekstu dzisiejszego zajścia. Chodzi o akcję masowego składania protestów wyborczych, które merytorycznie nie różnią się od siebie, a dodają niezwykle dużo pracy pracownikom Sądu Najwyższego. Nie chodzi tu o wyjaśnienie nieprawidłowości, które stwierdzono w kilkunastu komisjach, ale o wywołanie zamętu.

Nieodpowiedzialne inspirowanie przez Romana Giertycha masowego składania protestów wyborczych, które spowodowało wpływ do Sądu Najwyższego kilkudziesięciu tysięcy protestów wyborczych o identycznej treści, poważnie zdezorganizowało pracę pozostałych izb Sądu Najwyższego. Wbrew politycznym rachubom nie opóźni to jednak rozpoznania protestów wyborczych, chociaż jest to szczególnie dotkliwe dla pracowników administracyjnych Sądu Najwyższego. O ile bowiem na podstawie art. 219 k.p.c. sąd może połączyć do wspólnego rozpoznania protesty wyborcze podnoszące te same zarzuty, o tyle pracownicy administracyjni sądu muszą otworzyć każdą spośród kilkudziesięciu tysięcy przesyłek, zarejestrować protest wyborczy, również gdy jest on wadliwie złożony, założyć dla niego akta i podjąć szereg innych czynności zmierzających do jego rozpoznania.

Źródło: www.sn.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama