Przyjęcie euro przez Polskę stwarzałoby obecnie istotne ryzyka dla zachowania równowagi gospodarczej oraz dalszego procesu konwergencji polskiej gospodarki – napisał prezes NBP Adam Glapiński w wydawanym przez bank centralny czasopiśmie „Bank i Kredyt”.
„Strefa euro nie stanowi optymalnego obszaru walutowego. Przede wszystkim mobilność czynników produkcji (zwłaszcza pracy) oraz elastyczność cen i płac są w tym obszarze walutowym ograniczone. Jednocześnie nie ma – ze zrozumiałych względów podyktowanych brakiem mandatu demokratycznego – narzędzia fiskalnego, które umożliwiałoby istotny transfer środków do gospodarek dotkniętych asymetrycznym wstrząsem” – napisał Adam Glapiński.
Istotne ryzyko
„Bank i Kredyt” to wydawane przez Narodowy Bank Polski czasopismo ekonomiczne. Artykuł prezesa NBP zatytułowano „Ryzyka związane z przedwczesnym przyjęciem euro przez Polskę w świetle teorii optymalnych obszarów walutowych”.
„Gospodarki strefy euro pozostają zróżnicowane pod względem struktury produkcji, instytucjonalnych uwarunkowań rynków pracy, poziomu zadłużenia czy stopnia zamożności i realnej konwergencji. Powyższe różnice powodują, że synchronizacja cykli koniunkturalnych między gospodarkami strefy euro jest niepełna. Procesy inflacyjne często przebiegają odmiennie bądź mają różne natężenie”
– stwierdził Glapiński w artykule.
Zwrócił uwagę, że gospodarki strefy euro różnią się pod względem poziomu naturalnych stóp procentowych. Według szefa NBP sprawia to, że stopa procentowa banku centralnego w strefie euro nie może być jednocześnie adekwatna dla wszystkich gospodarek tego obszaru walutowego. Podkreślił, że w przeszłości prowadziło to do powstawania niestabilnych boomów kredytowych w niektórych gospodarkach, co z kolei powodowało silne i długotrwałe spadki aktywności gospodarczej, którym towarzyszył istotny wzrost bezrobocia.
„Analizując teoretyczną literaturę dotyczącą optymalnych obszarów walutowych, jak również dotychczasowe funkcjonowanie strefy euro, należy jednoznacznie stwierdzić, że przyjęcie euro przez Polskę stwarzałoby obecnie istotne ryzyka dla zachowania równowagi gospodarczej oraz dalszego procesu konwergencji polskiej gospodarki”
– napisał szef NBP.
Bilans negatywny
Ocenił, że ryzyko miałoby dwa główne źródła. Jednym z nich byłaby utrata możliwości dostosowania stóp procentowych do potrzeb krajowej gospodarki po wejściu do strefy euro. W efekcie stopy procentowe po wejściu do strefy euro „często nie byłyby odpowiednie dla fazy cyklu koniunkturalnego, w którym znajduje się Polska”.
„Jednocześnie kształtowałyby się długotrwale na poziomie niższym niż naturalna stopa procentowa. W efekcie przyjęcie euro wiązałoby się z istotnym ryzykiem powstania cyklu boom-bust, a więc przejściowego przyspieszenia aktywności gospodarczej napędzanego wzrostem kredytu, po którym nastąpiłoby załamanie aktywności i wzrost bezrobocia. Przywrócenie równowagi w gospodarce – w warunkach braku możliwości deprecjacji kursu – byłoby długotrwałe, kosztowne społecznie i wiązałoby się z silnym wzrostem bezrobocia oraz emigracją” – ocenił prezes NBP.
Drugim źródłem ryzyka, wynikającego z przyjęcia euro, byłaby utrata korzyści płynących z płynnego kursu złotego. Według szefa banku centralnego, płynny kurs „pozostaje ważnym kanałem absorbującym wstrząsy gospodarcze”. Utrata tych korzyści „zwiększałoby zmienność PKB i bezrobocia w cyklu koniunkturalnym, a także stwarzałoby ryzyko utraty konkurencyjności, osłabienia eksportu i wieloletniej dekoniunktury w przemyśle”.
„W kolejnych dekadach, wraz ze wzrostem zamożności polskiej gospodarki i jej konwergencją w kierunku najzamożniejszych gospodarek Europy Zachodniej, ocena bilansu korzyści i kosztów ekonomicznych przyjęcia euro może się zmienić. Niemniej obecnie bilans ten jest zdecydowanie negatywny”
– napisał Adam Glapiński.
Niby trzeba...
Polska zobowiązała się do przyjęcia euro wstępując do Unii Europejskiej, jednak nie została wyznaczona data tej decyzji. Aby przyjąć euro, konieczne jest spełnienie trzech kryteriów. Po pierwsze, inflacja w kraju przyjmującym wspólną walutę nie powinna być przez rok wyższa o więcej niż 1,5 pkt. proc. niż w trzech krajach strefy euro o najniższej inflacji. Po drugie, stopy procentowej, czyli średnie długoterminowe nominalne stopy procentowe w tym państwie nie mogą przekraczać o więcej niż 2 punkty procentowe stopy trzech państw członkowskich osiągających najlepsze wyniki. Trzecie kryterium dotyczy finansów publicznych – deficyt finansów publicznych kraju przyjmującego euro nie powinien być wyższy niż 3 proc. PKB, a dług publiczny nie może być większy niż 60 proc. PKB. Zdarza się jednak, że państwa mające euro nie spełniają wyznaczonych warunków. Bywało tak m.in. w przypadku Francji i Niemiec.
Źródło: niezalezna.pl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.