Około tysiąca zabójstw w miesiącu – to efekt polityki antynarkotykowej prezydenta Filipin.
Rodrigo Duterte, wybrany na stanowisko prezydenta w czerwcu ubiegłego roku, w ramach walki z tym, co nazywa „problemem narkotykowym”, nakazał policji zabijanie bez dochodzenia i procesu osób rozprowadzających i zażywających narkotyki. Ponadto także zwykłych obywateli zachęca się do „brania sprawy w swoje ręce”, gdy tylko zauważą przestępstwo, co w praktyce oznacza fale samosądów i niewyjaśnionych śmierci.
Filipińskie media podają, że liczba ofiar może sięgać trzynastu tysięcy. Po ujawnieniu ostatnich zabójstw trzech nastolatków, które wywołały publiczne oburzenie, sprawę zaczął badać senat.
Głos na ten temat zabrał też arcybiskup stołecznej Manili. „Nie możemy pozwolić, aby zagłada ludzkich istnień stała się normalnością – stwierdził kard. Luis Antonio Tagle. – Nie możemy rządzić narodem przez zabijanie!”. Filipiński Kościół prowadzi rozmowy z władzami i policją, jak też z rodzinami ofiar, zapewniając tym ostatnim duchowe wsparcie.
Kard. Tagle i biskupi wielu innych diecezji zarządzili, aby każdego wieczora w kościołach biły żałobnie dzwony. Metropolita stolicy Filipin poprosił wiernych o zaprzestanie w tym czasie innych zajęć i zmówienie modlitwy w intencji zabitych.
mk/ rv, cns, fides