Kambodża jest jak Nazaret, gdzie człowiek odczuwa bliskość Boga jakby „przez skórę” – tak włoski misjonarz pracujący od 10 lat w Kambodży pisze w świątecznym liście do kościelnej agencji informacyjnej AsiaNews.
Przyglądając się życiu swojej małej wspólnoty w jednej z kambodżańskich wiosek ks. Luca Bolelli zwraca uwagę, że Jezus też zdecydował się spędzić dzieciństwo i młodość w wiosce, która stała się „szkołą Jego człowieczeństwa”.
„Dla nas, ludzi stale zapracowanych, te trzydzieści długich lat spędzonych przez Jezusa w anonimowości Nazaretu wydaje się być wielką stratą czasu – zauważa misjonarz. – Nawet marketingowo, gdyby nas w porę zapytał, nie omieszkalibyśmy dać Mu mądrych rad, na przykład, żeby urodził się w epoce większej «komunikacji społecznej». Do iluż ludzi na całym świecie mógłby dotrzeć od razu zwykły film opublikowany na You Tube” – zauważa ks. Bolelli, ale przypomina, że Jezus wolał kontakt bezpośredni. „Uczył się w wiosce żyć jak człowiek, aby nauczyć nas ludzi żyć jak Bóg. Stając się człowiekiem uczynił nas tym samym autentycznymi dziećmi Bożymi i braćmi. Uczymy się od siebie nawzajem, pomagając sobie wzajemnie być bardziej ludźmi”. Pracujący w Kambodży misjonarz zaznacza, że po Wniebowstąpieniu Jezus nie pozbawił się człowieczeństwa tak, jak zdejmuje się znoszone ubranie, ale zabrał je ze sobą jako swoje prawdziwe ciało, które na zawsze zjednoczyło człowieka z Bogiem.
lgo/ rv, asianews