"Od prostego życia przeszliśmy do ogromnej biedy. W krótkim czasie bardzo spadły zarobki, a kryzys w Libanie i napięcie na linii Stany Zjednoczone – Iran jeszcze bardziej zaostrzyło i tak już bardzo trudną sytuację."
Opinię tę wyraził maronicki arcybiskup Damaszku opisując wydarzenia dziejące się w Syrii.
Zapewnienie chleba na stół to koszmar każdego dnia życia w Syrii. Kościół stał się miejscem, gdzie ludzie przychodzą się wypłakać i krzyczeć o pomoc, gdzie szukają odrobiny ciszy i pocieszenia – pisze w nocie do agencji Asianews abp Samir Nassar. Dodał, że w ostatnich trzech miesiącach zarobki obniżyły się o 50 procent. Brakuje opału, gazu, prądu i to w czasie, kiedy notuje się niskie temperatury.
Maronicki hierarcha przypomniał, że wojna w Syrii toczy się już 9 lat, wiele osób straciło życie, tysiące wyemigrowało i do tego dochodzą jeszcze sankcje gospodarcze nałożone na ten kraj.
Odnosząc się do kryzysu bankowego w Libii abp Samir Nassar zaznaczył, że ma on także ogromny wpływ na Syryjczyków. Wielu z nich, zarówno osoby prywatne, jak i firmy, tam miało złożone swe oszczędności, z których teraz nie mogą korzystać. Dotyczy to także organizacji charytatywnych, które pozbawione środków, nie mogą prowadzić swej pomocowej działalności.
Maronicki arcybiskup Damaszku podkreślił, że ta trudna sytuacja najbardziej dotyka ludzi najsłabszych, chorych, dzieci i osoby starsze. „To kryzys, który nigdy nie był tutaj widziany – alarmuje abp Nassar – i który już teraz dla naszych wiernych staje się przyspieszonym okresem Wielkiego Postu”.