O aktach wandalizmu w stosunku do katolickich rzeźb, kaplic i kościołów pojawiło się dużo informacji, szczególnie w ostatnim miesiącu. Ale jaka jest ich przyczyna? Na to pytanie stara się odpowiedzieć katolicki dziennikarz Matthew Walther na łamach czasopisma „The Week”.
Zaczyna on od wiadomości o ostatnich takich zdarzeniach, np. zniszczeniu pomnika poświęconego ofiarom aborcji w hrabstwie Sullivan (w stanie Nowy Jork) oraz wjechanie samochodem z kanistrami z benzyną w przedsionek kościoła na Florydzie w czasie modlitw, co zainicjowało tam pożar.
Jego artykuł przypomina niełatwą historię katolicyzmu na ziemi amerykańskiej, poczynając od XIX wieku, kiedy to uważano katolików za „niedouczonych” pod wieloma względami. Obecnie sytuacja bardzo zmieniła się i np. większość sędziów Sądu Najwyższego stanowią katolicy. Nikt nie uzna tego, że któryś z senatorów uznaje wiarę w katolickie dogmaty, za przeszkodę w uczestniczeniu w życiu publicznym. Jednocześnie niektórzy zaczęli uważać charytatywną i nikomu nie szkodzącą organizację Rycerzy Kolumba za „coś podobnego do Ku Klux Klanu”, który nadal przynosi szkody społeczeństwu. Uważa się, że niszczenie tysięcy wizerunków Chrystusa i Jego Matki przyczynia się do „zniwelowania różnic rasowych”. Usuwa się statuy świętych, np. Junipera Serry w Kalifornii, choć dzięki niemu właśnie ten stan w ogóle istnieje.
Według dziennikarza źródłem niszczenia chrześcijańskich pomników jest „nienawiść do Kościoła, kościelnych sakramentów, niezmiennego nauczania Kościoła, jego chwalebnych świętych, jego biskupów , kapłanów, braci i sióstr zakonnych, a także do samych wiernych”. Dlaczego tak oczywista przyczyna nie znajduje swojego odzwierciedlenia w mediach „pozostaje dla mnie tajemnicą”, stwierdza Walther.
W konkluzji artykułu sięga do proroczych refleksji kardynała Francisa George’a (1937-2015), którego proces beatyfikacyjny jest przygotowywany. W 2010 roku dziennikarze poprosili go o refleksje dotyczące przyszłości Kościoła w USA. Kardynał odpowiedział, że on umrze wygodnie w łóżku, ale jego następca może umrzeć już w więzieniu, a następca tego następcy- już jako męczennik na rynku miasta, zaś „jego następca zbierze skorupy rozbitego społeczeństwa i powoli zacznie odbudowywać cywilizację, jak Kościół często czynił w dziejach ludzkości”. Walther sądzi, że słowa kard. George’a mogą się ziścić na przestrzeni kilku najbliższych pokoleń.
o.pj (KAI Tokio) / Nowy Jork